Rozdział 10

1.8K 77 20
                                    

Spojrzałam w lustro. Dostrzegłam całkiem ładną brunetkę z jasną cerą, na której nie było widać żadnej niedoskonałości. Miała pełne, malinowe usta oraz szare oczy, które zazwyczaj były radosne. Naturalnie ciemne i grube rzęsy zdobiły jej oczy, a symetryczne brwi i prosty, lekko zdarty nos dodawały jej zadziorności. Na pozór idealna, ale gdyby się przejrzeć łatwo byłoby zauważyć pełno niedoskonałości.

I spent all of the love I've saved. We were always a losing game. Small–town boy in a big arcade. I got addicted to a losing game.

Nuciłam pod nosem moją ulubioną piosenkę, która leciała z głośnika w moim pokoju. Nakładałam jednocześnie korektor na wory pod moimi oczami, aby chociaż trochę je ukryć. Nie spałam całą noc, ponieważ w mojej głowię wciąż pojawiał się obraz wysokiego bruneta. Po raz pierwszy nie wiedziałam, co mam poczynić. Od małego miałam napięty grafik, który sporządzała mi babcia. To ona zawsze wybierała mi, kiedy i co mam robić. Ja jedynie słuchałam się grzecznie i wykonywałam to, co mi kazano. Może to było błędem? Może gdyby tak nie wyglądało moje życie, byłabym teraz bardziej zaradna? Ojciec i Rafael mieli rację. Nic nie wiem o życiu.

Spojrzałam z opóźnieniem na Iphone'a, który właśnie zaczął wibrować. Na ekranie pojawił się numer mojej mamy, który znałam na pamięć. Od razu po niego sięgnęłam i kliknęłam na zieloną ikonkę.

– Halo?

– Michaela.

Zmarszczyłam brwi, ponieważ wydawało się, że była zmartwiona. W mojej głowie przewinęło się milion czarnych scenariuszy, przez co wstrząsnął mną dreszcz.

– Hej, Mamo. Coś się stało? – spytałam, wygodnie opierając się o blat.

– Chyba ja powinnam zadać te pytanie – mruknęła. – Ojciec opowiedział mi o wczorajszym wieczorze, kiedy Sylvia zastała cię na dywanie.

Zamarłam, a moje włoski stanęły mi na rękach. Myślałam, że Sylvia o tym zapomni i nikomu nie powie, lecz ona najwidoczniej panoszyła się z tą informacją. Nie chciałam, aby ktoś o tym wiedział. Strasznie nie lubiłam, kiedy ludzie widzieli jak płaczę, ponieważ mogli zauważyć mnie w chwili, kiedy byłam słaba. A tego nienawidziłam.

– Mamo...

– Michaela, nie wiem, co zrobił ci ten chłopak. Nie będę w to wnikać, bo znam cię i wiem, że tego nie lubisz. Pamiętaj jednak, że w każdej chwili możesz wrócić do domu. Kupimy ci bilet i będzie tak jak dawniej – powiedziała pocieszająco, zaciągając nosem.

Ale ja nie chcę, aby było tak jak dawniej.

Nie chcę wrócić do domu ze świadomością, że znowu sobie nie poradziłam. Że znowu wyręczyła mnie moja rodzina. Nie mogłabym żyć i mieć to z tyłu głowy. Chociaż raz musiałam pokazać, że stać mnie i nie potrzebuję nikogo. A nie ma idealnego miejsca do tego jak Daly City.

– Mamo, ja nie mogę wrócić do domu – wyszeptałam, czując jak w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Ostatnimi resztkami siły sprawiłam, aby nie popłynęły mi one po policzku.

– Ale jak to? Michaela?

– Po prostu nie mogę. Musze kończyć, mamo. Do usłyszenia.

Odłożyłam telefon wyświetlaczem do blatu, po czym odwróciłam się w stronę lustra. Uniosłam zamglony wzrok, odnajdując siebie w odbiciu. Miałam zaszklone oczy, a moje usta były zaciśnięte w wąską linię. Czułam jedynie drżące ręce, które uporczywie próbowały złapać się zlewu. Kiedy to uczyniły, wzięłam drżący wdech.

– Jesteś silna i niezależna, Michaela. Nigdy się nie poddasz.

Była to złudna obietnica, którą nie byłam w stanie dotrzymać.

Curse [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz