– Super, po prostu świetnie – sarknęłam, kiedy rozlałam herbatę. Szybko sięgnęłam po ściereczkę, po czym zaczęłam wycierać plamę.
Wczoraj od razu po słowach Megan, poprosiłam, aby odwieźli mnie do domu. Myślałam o Rafael'u całą noc i doszłam do wniosku, że nie mogę się tym przejmować. Co on może mi zrobić? Przecież mnie nie zabije ani nic. Za pewnie nigdy więcej nawet go nie spotkam.
– Michaela!
Podskoczyłam, kiedy znikąd pojawiła się Megan.
– Jezu, przestraszyłaś mnie. – chwyciłam się za serce.
– Sorka.
– Co tutaj robisz? – spytałam, gdy dziewczyna usiadła na blacie kuchennym.
– Christopher i Sylvia poszli do znajomych, więc pewnie zostaną tam do rana, dlatego Zack zaprosił nas wszystkich. – wzruszyła ramionami.
A chciałam dzisiaj spędzić spokojny wieczór na czytaniu książki. Miałam jednak nadzieję, że mnie nie zaproszą i będę mogła skupić się na swoim odpoczynku.
– I kiedy będzie reszta?
– Właśnie przyjechali – wyszczerzyła się, kiedy za oknem można było zobaczyć przyjeżdżające samochody.
Zasada babci została złamana: zawsze wyglądaj dobrze, nieważne z kim i gdzie się znajdujesz.
Nie miałam na sobie makijażu, a moje włosy były związane w niechlujnego koka. Na sobie miałam czarne leginsy oraz tego samego koloru za dużą bluzkę.
– Nie mogłaś mi powiedzieć przedtem? – wymamrotałam, odstawiając herbatę. Szybko zaczęłam kierować się w stronę swojego pokoju, lecz dziewczyna mnie zatrzymała.
– A ty gdzie idziesz?
– Do siebie do pokoju. Przychodzą wasi znajomi.
– Chodź do nas.
– Wole nie – skrzywiłam się. – Nie chcę mieć jakiejkolwiek styczności z Rafael'em.
– Rozumiem, ale jak będziesz chciała, to przyjdź – uśmiechnęła się szeroko, na co pokiwałam głową i ruszyłam w kierunku pokoju.
***
– Jestem tak bardzo głodna – jęknęłam sama do siebie. – Michaela, idź na dół. Weźmiesz jedzenie i wrócisz do pokoju. Jezu, co się z tobą dzieje, gadasz sama do siebie.
Znajomi Zacka byli tutaj już od kilku godzin i domyślam się, że nie zamierzali prędko wyjść. Ja natomiast umierałam z głodu, ale bałam się zejść na dół. Co jeśli zaproszą mnie do siebie? Naprawdę przyjechałam tu, aby odpocząć, a nie zdobywać nowych przyjaciół. Po co mi oni byli, jeśli i tak za dwa miesiące miałam stąd wyjechać? Byli mi niepotrzebni. Ponadto, nie lubiłam nawiązywać nowych znajomości. O wiele bardziej wolałam zanurzyć nos w książkach czy jeździć palcami po klawiszach pianina.
– Dobra, szybka akcja. Idziesz, bierzesz jedzenie i wracasz – powiedziałam sama do siebie, wstając z łóżka.
Otworzyłam drzwi i na palcach zaczęłam kierować się na dół. Kiedy już myślałam, że niespostrzeżenie udało mi się przejść do kuchni, krzyknęła Megan.
– Michaela! Chodź do nas!
Uśmiechnęłam się sztucznie, odwracając się na pięcie. Wszyscy siedzieli na kanapie i większość była już trochę podpita. W tle grała muzyka, którą zagłuszały głośne śmiechy.
Przypominali mi moje wymarzone życie, którego nigdy nie było dane mi zaznać. Przyjaciele, spokój, wolność, miłość, beztroskie nastoletnie życie. Byłam pewna, że mieli to wszystko. Bałam się jednak, że kiedy chociaż trochę tego posmakuję, nie będę mogła się oderwać i wrócić do poprzedniego życia. Moje marzenie znajdowało się na wyciągnięciu ręki. Mogłam po prostu tam podejść, usiąść, a następnie bawić się dobrze, tak jak zawsze to sobie wyobrażałam.
CZYTASZ
Curse [ZAWIESZONE]
Romance"Był upadłym Aniołem, który pociągnął mnie ze sobą na samo dno piekła"