Rozdział 15

1.7K 74 94
                                    

Stałam po środku korytarza , nie ruszając się ani o milimetr. Wpatrywałam się z wieloma emocjami wypisanymi na mojej twarzy w niezmiernie pięknego bruneta, który przed chwilą powiedział prawdę, o której nawet ja nie miałam pojęcia, choć tyczyła się mnie. W głębi duszy znałam ją, ale bałam się przyznać przed samą sobą, że ciągnęło mnie do Rafaela Matthias'a, mimo że wiedziałam jaką był złą osobą. A przed chwilą wyjawił prawdę o mnie, ukazując tym samym jaki był inteligentny i bystry.

Cofnęłam się jeden krok do tyłu i wzięłam głębszy oddech. Dalej się w niego wpatrywałam, choć nie spojrzałam mu w oczy, ponieważ bałam się, że kiedy to zrobię, przepadnę. Wiedział dużo o mnie, co mnie trochę przerażało, bo po raz pierwszy ktoś zwrócił uwagę na takie drobnostki we mnie. Bałam się go, ale zaraz podniecał mnie fakt, że ktoś tak bardzo się mną zainteresował.

To co czułam nie było normalne. Może Rafael miał rację z tym, że jestem popierdolona? Chyba tak.

– Po prostu zostaw mnie w spokoju i spraw, żebyśmy się już nigdy nie spotkali – westchnęłam zrezygnowana. Już chciałam odsunąć się na pięcie, jednak usłyszałam jego głos.

– Nie – uciął. – Nie nudzi cię już to? W ciągu kilku tygodni już dwa czy trzy razem miałem dać ci spokój i cię zostawić. Udawało nam się przez kilka dni, ale potem znów coś się działo, co sprawiało, że ponownie mieliśmy kontakt. Tym razem za pewnie też nam nie wyjdzie. Znów pewnie stanie się coś, co będzie związanego z nami i będziemy musieli się spotkać. Minęło zbyt dużo czasu, żebyśmy nie byli na swój sposób związani. Ludzie z moich kręgów nie dadzą ci spokoju, za bardzo zwróciłaś na nich swoją uwagę. Jedynym sposobem na to, żebyś się uwolniła, to wyjechanie z miasta, ale ty i tak z jakiś powodów chcesz tu zostać, co moim zdaniem jest popierdolone. Dlatego nie. Nie zostawię cię w spokoju.

Okej, miał rację w stu procentach. Znowu.

– Czyli co? – mruknęłam. – Nasza znajomość będzie polegać na tym, że będziesz znęcał się nade mną kiedy chcesz? Sory, ale nie. Ja nie pozwolę sobą pomiatać.

– Nie przeproszę cię, dobrze o tym wiesz – powiedział, na co pokiwałam lekko głową.

Rafael Matthias nigdy nie przepraszał. Nikogo.

– Więc co? Mam pozwolić, żebyś dusił mnie kiedy chcesz lub rzucał moim telefonem? Prędzej piekło zamarznie, Rafael.

– Nigdy więcej tego nie zrobię – odparł ciszej po kilku sekundach milczenia. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem i podniosłam jedną brew do góry, pozwalając mu kontynuować. Chłopak walczył przez chwilę sam ze sobą, jednak w końcu westchnął zrezygnowanie. – Nigdy więcej nie odczujesz na sobie moich pociągów socjopatycznych. Obiecuję.

Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym pokiwałam lekko głową. Ta wiadomość nie powinna mnie aż tak cieszyć. Znaczy w pewnym sensie powinna, bo Rafael właśnie zapewnił mi, że nie zrobi mi krzywdy. Miałam nadzieję, że jest człowiekiem, który dotrzymuje obietnice i ich nie łamie.

Czy my właśnie się pogodziliśmy na swój sposób? Chyba tak.

– A teraz powiesz mi w końcu, kto ci to zrobił? – wskazał na moje czoło i poruszył się niespokojnie. Zestresowałam się lekko, ponieważ jedyną osobą, która znała prawdę była Megan. Nie wiedziałam, jak zareaguje Rafael i czy mi w ogóle uwierzy. Kiedy chłopak zauważył, że zaczęłam się wahać, przewrócił oczami i usiadł na podłodze, prostując nogi. Podniosłam brwi do góry w geście rozbawienia, na co parsknął.

– Ja mam czas. Nie musisz się śpieszyć.

Zaśmiałam się pod nosem, na co uśmiechnął się lekko. Nie wiem, co mną dowodziło, ponieważ usiadłam na przeciwko niego i skrzyżowałam nogi. Jak mówiłam, Rafael miał w sobie to coś, co przyciągało dziewczyny, a w tym też mnie. Kiedy przechodził ulicą, nie dało się na niego nie spojrzeć. Przyciągał jak magnes. Każdy podziwiał jego piękno, lecz także samego jego. A ja nie byłam wyjątkiem.

Curse [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz