Dziewczyna wraz ze swym wilkiem przedzierała się przez roślinność, panującą w Alfheimskich lasach. W końcu dotarła do celu podróży, rozwinęła papier, który kurczowo trzymała w dłoni. Wymówiła zaklęcie, a kamienna ściana, która oddzielała jaskinie, od światła słonecznego odsunęła się na bok. Zimna bryza potargała włosy córki Pervisa, Luna weszła pod czujną strażą swego wilka. Usłyszała szmer, odwróciła się, lecz zauważyła jedynie swego wilka, który obwąchiwał jeden z kamieni, Luna się uśmiechnęła i poszła dalej. Gdy szła, widać było, że jest tam jedno przejście, ale czy aby na pewno? Córka Pervisa podeszła do ściany i z całej siły odsunęła kamień, który zasłaniał przejście, poszła drogą, którą odkryła. - Luno... Córko Pervisa, po co tu przybyłaś. - Luna się rozglądała, gdy usłyszała głos. - Szukam odpowiedzi... - odpowiedziała, maszerując dalej. - Kieruj się kamieniami. - rzekł głos, nagle niektóre kamienie się rozjaśniły, szła drogą, którą zaznaczały kamienie.
Po chwili stanęła naprzeciwko dużych, metalowych, zardzewiałych drzwi, z trudem popchnęła je, które otworzyły się, już z daleka mogła przeczytać napis wyryty na ścianie: "Mrok i Blask swój wybór nam zdradź" Luna położyła dłonie na obydwóch napisach, nagle coś ją ukuło w oczy. Wilk wyraźnie się zdenerwował i zaczął skomleć i szczekać, Luna zabrała ręce i podeszła do Slanda uspokajając go. Wyszli z jaskini, dziewczyna dosiadła wilka i ruszyli z powrotem do pałacu. Lunie udało się wspiąć do okna swojej komnaty, fakt był wieczór i każdy, kto spojrzał w górę, mógłby ujrzeć w Lunę, na razie ją to nie interesowało. Kiedy była już w środku, właśnie weszła Mal, trzymając w dłoni książkę, wraz z kopią Luny, Córka Pervisa machnęła dłonią, sprawiając, że iluzja się rozpłynęła. - Co to? - Zapytała Luna. - N-ni-ic. - wydukała Mal, Luna kiwnęła głową. - A co z twoimi źrenicami..? - zapytała niepewnie. - Słucham? - Niebiesko włosa nie wiedziała, o co chodzi, podeszła do lustra, faktycznie miała dwukolorowe oczy, co nie było normalne, bo zazwyczaj Luna miała oczy zielone.
Nazajutrz, Mal i Luna próbowały rozwikłać zagadkę dwukolorowych źrenic, udało im się to, po chwili Luna się odezwała. - A mogę się dowiedzieć, po co ci ta książka? - zapytała, patrząc na księgę. - B-bo, ja myślałam tak... że mogłabym nauczyć się zaklęć. Wiem głupie. - odpowiedziała, nie ukrywając wstydu. - To... Może być możliwe, zaczynajmy! - zawołała Luna, co dość zdziwiło Mal, po chwili zaczęły naukę na manekinie, który zazwyczaj służył suknią. Luna i Mal ćwiczyły do popołudnia, nie mogły dłużej, bo był, "królewski" obiad, który minął w grobowej ciszy, kiedy wróciła, Mal unosiła mocą manekin. - Świetnie Ci idzie, przejdziemy się? - zapytała Luna, Mal kiwnęła głową. Wyszły z pałacu, spacerując i rozmawiając, czas mijał im tak miło, że niezauważyły, kiedy stał się wieczór, Luna odprowadziła Mal do jej pokoju, i sama wracając do swego, w ciszy słychać było jedynie jej nucenie i stukot pantofli. Luna zmęczona dzisiejszym i wczorajszym fascynującym dniem ułożyła się do snu, po długiej chwili udało jej usnąć, a za oknem widać było las, który przecież był tam od zawsze, ale miał swoje tajemnice... Tajemnice Światła i Mroku, Tajemnice, którą rozwiązać może jedna osoba..._______________________________________________________________
538
I oto kolejna część opowiadania, znowu krótka ale może rozdziały będą miały max 600 słów.
Te krótkie opowieści wynagrodzę świetnym finałem i kolejną książką, uciesze się z gwiazdki i miłego komentarza <3