Ten utwór Hansa Zimmera jest piękny, polecam włączyć.
~~~~
Misja na Dominikanie dobiegała końca. Bond żałował, że nie udało mu się w większym stopniu zwiedzić, tego zapierającego dech w piersiach miejsca.
Obiecał sobie, że jeszcze tu wrócą, gdy tylko M da im trochę wolnego.
Co najprawdopodobniej miało mieć miejsce w najbliższym czasie. M był mu to winien po tylu latach wiernej służby, zarówno krajowi jak i koronie.
Bardzo chciał spędzić tu przynajmniej tydzień swojego miesiąca miodowego.
Nigdy nie sądził, że zostanie mężem, a jednak ...
Ludzie się zmieniają, nawet tacy jak on.
Miłość przyszła nagle i niespodziewanie, całkowicie zmieniła jego sposób myślenia. Dodała mu sił i dzięki niej zapragnął czerpać z życia jeszcze więcej.
Nie potrafił zrozumieć czym sobie na to zasłużył, jak ktoś jak młody i wspaniały, zwrócił na niego uwagę. To był prawdziwy dar od losu i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.Po tym co zrobiła mu Vesper Lynd, obiecał sobie, że już nigdy się nie zakocha. Pomimo zdrady i całego bólu, który mu sprawiła, ponad wszystko pragnął ją uratować. Jej śmierć znacząco na niego wpłynęła i pozostawiła po sobie pustkę, której nie potrafił niczym zapełnić. Przygody na jedną noc były tym, czego wtedy najbardziej potrzebował.
Pewien ciemnowłosy Kwatermistrz, znalazł drogę do jego serca i zawładnął nim całkowicie.
Na samą myśl o swoim narzeczonym, zawładnęła nim dziwna czułość i tkliwość, jakiej nie czuł nigdy wcześniej, nawet z Vesper.
Uwielbiał obserwować go podczas snu, patrzeć jak spokojnie unosi się i opada jego klatka piersiowa, czuć przy sobie jego zrelaksowane ciało.
Był dla niego jak dzieło sztuki ...
Jego niczym nie zmącona, delikatna alabastrowa skóra, którą tak bardzo kochał pieścić i całować. Jego szczupłe i giętkie ciało i delikatnie zarysowane mięśnie.
Jego pocałunki były uzależniające, nigdy nie miał ich dość, te słodkie, delikatne i utalentowane usta ...Byli prawie tego samego wzrostu, co w niczym nie przeszkadzało Jamesowi. Pragnął przesuwać dłonią po jego widocznych kościach biodrowych, następnie dotykać ich swoimi ustami, schodząc co raz niżej.
Słuchać jego coraz głośniejszych jęków, a także czuć jego silny uścisk na swoich plecach i dłonie na swoich nagich pośladkach.
Uwielbiał uczucie nagiego ciała Q na swoim, wciąż nie potrafił uwierzyć, że to na prawdę się dzieje ...David ...
W końcu mógł poznać jego prawdziwe imię, które tak bardzo do niego pasowało.
Dwudziestoletnia różnica wieku, nigdy nie stanowiła dla nich przeszkody.Przy nim nie musiał się hamować, David mógł znieść o wiele więcej niż, kobiety z którymi był wcześniej.
Kochał zielone oczy swojego kwatermistrza ...
Uwielbiał widzieć w nich pożądanie, które jest skierowane tylko w jego kierunku, tylko on mógł sprawiać mu przyjemność.
Dawać mu całego siebie, a także brać wszystko to, co ofiarował mu Q.David jest jedynym, który poznał tę nieznaną nikomu wcześniej część jego osobowości. Tylko on może oglądać jego szczery uśmiech, nie ten udawany i wyćwiczony do perfekcji, który najczęściej służył mu do uwodzenia swoich ofiar.
Słuchać jego żartów i widzieć go w sytuacjach domowych, o które nikt go nawet nie podejrzewał.
W siedzibie MI6 agent 007 budził strach, a także ogromny szacunek. Był zabójczy i niezwykle skuteczny, to człowiek z najdłuższym stażem pracy w terenie.
Do rzadkości należało, aby któryś z agentów 00 przechodził na emeryturę ...Kwatermistrz miał w sobie naturalność i autentyczność, jakiej dotychczas brakowało w jego świecie.
Pokonał mury, które James od lat budował wokół siebie.
Pragnął chronić swojego ukochanego przed całym złem jakie ich otacza. Za każdym razem, gdy M wysyła go w teren serce Jamesa niebezpiecznie przyspiesza i wszelka logika, jaką zawsze się kieruje przestaje mieć znaczenie.
To bezpieczeństwo Q jest dla niego najważniejsze, a nie jakaś cholerna misja.- James ... Zabrzmiał głos w słuchawce. Postaraj się nie zniszczyć mojego sprzętu i dotrzeć na czas, dodał już trochę mniej pewnie.
- Nie martw się Q ... Zdążę ...
Pamiętaj o moim nowym garniturze ...
- Już go odebrałem ...
- Najpóźniej jutro wieczorem, wrócę do Londynu. Czy złamałem kiedyś dane Ci słowo?
- Spróbuj tylko... a Moneypenny strzeli do ciebie po raz drugi, jednak tym razem dużo skuteczniej.
- Nic nam nie przeszkodzi kochanie ...
Nie śmiałbym zawieść najlepszego kwatermistrzowa MI6.
- Wiesz czy Alec dotarł już do Londynu? - Z tego co słyszałem, kłóci się z lekarzami. Doznał urazu ręki i chcieli założyć mu gips, jednak nie pozwolił im na to ... Podobno musi dobrze prezentować się na naszym ślubie jako twój świadek.
- Co za idiota, gdybym tylko wiedział ...
- Ciii ... James ... Nic nie mów, to twój najlepszy przyjaciel. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli, razem z Moneypenny stworzą uroczą parę. Na samą myśl uśmiechnął się diabelnie. Ta dwójka najwyraźniej miała się ku sobie, czas im trochę pomóc.
- Tylko kochanie ... Nie dawaj mu wcześniej obrączek, obawiam się, że Trevelyan może je zgubić lub gdzieś zostawić.
W najgorszym przypadku przegrać w karty. Dodał z uśmiechem, znał swojego przyjaciela od lat i wiedział, że jest do tego zdolny.
- Nie martw się James ... Obrączki będzie miała Moneypenny, wszystko będzie w porządku.
- Mam taką nadzieję, na szczęście ta misja dobiega już końca.
Gdy tylko Herrera pojawi się w budynku, natychmiast go zastrzelę. Przy okazji nareszcie wypróbuję te twoje nowe granaty, ciekawe czy ten usypiający proszek spełni swoje zadanie.
- Bądź ostrożny Bond. Mam złe przeczucia ...
- Nie martw się Q ... Zawsze jestem.
Wszystko będzie dobrze.
- Później pojadę do hotelu wziąć prysznic i spróbuje trochę się przespać, a tobie radzę zrobić to samo.
- Chcę doprowadzić tą misję do końca, odpocznę gdy zameldujesz się w hotelu. Twój talent do wpadania w tarapaty jest nieprześcigniony. Mężczyzna nie dawał za wygraną.
- Q nie spałeś od ponad 48 godzin, znając życie mało jadłeś i wypiłeś ogromne ilości herbaty. Czas abyś pojechał do domu i porządnie się wyspał kwatermistrzu. Ledwo trzymasz się na nogach.
- Czy ty próbujesz mi rozkazywać 007? Pamiętaj, że to ty, jesteś moim podwładnym. Dodał z przekąsem.
- Za 2 dni zostaniesz moim mężem, więc chyba mam coś do powiedzenia w tej sprawie. Bond uśmiechnął się delikatnie na samą myśl, wciąż nie potrafił w to uwierzyć.
- To może ja jeszcze raz, przemyśle swoją decyzje.
- Nawet nie próbuj. Warknął głośno 007.
Już niedługo będziesz tylko mój kwatermistrzu, więc radzę Ci oszczędzać siły. Nie mam zamiaru wypuścić Cię z łóżka przez następny tydzień.
- Przestań Bond ... Q próbował zachować profesjonalizm, jednak poczuł jak przez jego ciało przebiegły dreszcze i nagle zrobiło mu się gorąco. Bond od tygodnia przebywał na Dominikanie, czarnowłosy mężczyzna tęsknił za nim co raz bardziej.
- Martwię się o twoje zdrowie kochanie, nie możesz tak długo pracować.
- I kto to mówi? Prychnał Q.
Muszę jeszcze wypełnić raport z Misji 002 i mogę jechać do domu.
- Kocham Cię ...
- Ja Ciebie też ...
Teraz zachowuj się 007, przełączam Cię na głośnik.
- Do zobaczenia w Londynie.
- Nie przemecz .... Jego głos zabrzmiał w głośnikach i połączenie zostało nagle przerwane ...Odgłos wybuchu postawił wszystkich na nogi, to była ostatnia rzecz jakiej się spodziewali.
Współpracownicy Q z zapartym tchem obserwowali monitory.
- Agencie 007 ... Bond ... Słyszysz mnie?
Q był co raz bardziej zdenerwowany, za każdym razem odpowiadała mu martwa cisza.
- James ... Dodał desperacko, odezwij się do cholery.
- Połączenie zostało zerwane ... Usłyszał za plecami.
W pokoju zapanowała głucha cisza, nikt nie odważył się powiedzieć nawet słowa.
Kropka, która oznaczała Bonda nagle zniknęła z pola widzenia.
Jego ciałem wstrząsnęły dreszcze.
Q był cholernie przerażony ...
To nie działo się naprawdę ...
Jednak musiał pozostać twardy i opanowany.
James liczył na niego ... Nie mógł okazać teraz słabości.- Carmen .... w trybie natychmiastowym wyślij na miejsce ekipę ratunkową.
- Musimy wydostać z tamtąd Bonda.
- Ale szefie ...
- Chyba wyraziłem się jasno ...
Obserwujcie monitory i dajcie mi podgląd z satelity.
Nie dopuszczał do siebie myśli, że to koniec. Bond wychodził z gorszych opresji, tym razem nie może być inaczej.
Za 2 dni odbędzie się ich ślub i już nic im w tym nie przeszkodzi.
Taka miłość zdarza się tylko raz w życiu.
Poślubienie Jamesa było spełnieniem jego marzeń, nie mógł go teraz tak po prostu stracić.* Idris Elba to w moich historiach Alec Trevelyan 😉
~~~
