• Rozdział [4] - Morze •

45 7 40
                                    

༻ ༒ ༺

Stałem z małą walizką na stacji kolejowej. Czekałem na moją ulubioną rudą czuprynę. Nagle na mojej szyi uwiesiły się pewne chude ramiona, a na moje plecy wskoczyło drobne ciało. Zostałem automatycznie obdarowany buziakami. Odwróciłem głowę w stronę Felix'a. Zauważyłem, że jego włosy lekko zmieniły kolor.

– Podobają ci się, Binnie? Pofarbowalem je wczoraj, jednak chciałem ci się w nich pochwalić dopiero dzisiaj.

– Wyglądasz ślicznie, słoneczko. Idealnie komponują się z twoimi truskawkowymi ustami. Z twoimi ciemnymi oczami wyglądasz jak mak. Śliczny z ciebie teraz kwiatuszek. Moja babcia będzie tobą oczarowana. Obiecuję ci to. – Poprawiłem kaptur od bluzy chłopaka. Pogoda nie sprzyjała wyjazdowi nad morze. Cieszyłem się, że moi dziadkowie tam mieszkają. Mogłem pojechać z Felix'em na weekend tam i nie musiałbym płacić za nic. – Mam nadzieję, że zabrałeś jakąś kurtkę, bo wiesz, że nad wodą jest zupełnie inaczej niż w mieście, szczególnie na plaży. Nie chcę, żeby nasza randka na plaży zamieniła się w twoją chorobę.

– Ah Binnie! Wszystko mam! Nie musisz się tak o mnie martwić. Pilnuj jedynie pociągu, żebyśmy go nie przegapili. Już się nie mogę doczekać wszystkiego! Poznania twoich dziadków, naszej randki na plaży w szczególności! Zaplanowałem coś na nią i mam nadzieję, że mi się uda. Ale nic ci nie zdradzę! To tajemnica.

– Wierzę, że mi się spodoba. Szczególnie jeśli będzie tak samo urocza jak ta w szkole. – Na stację przyjechał nasz pociąg. Złapałem za dłoń Felix'a. Pomogłem mu z bagażem i zajęliśmy miejsce. Piegusek oczywiście usiadł przy oknie. – Mogę dalej nazywać cię rudzielcem? – zapytałem.

– Oczywiście! To brzmi tak słodko z twoich ust, więc jak najbardziej się zgadzam! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jedziemy tam. Zrobię tam tyle pięknych zdjęć, nam i nie tylko! Będziesz moim modelem. Będę mieć co wkleić do swojego albumu! I powieszę najładniejsze zdjęcia na ścianę. Choć to trochę bez sensu, skoro za rok się wyprowadzam i będę musiał to wszystko ściągać. Mam tyle rzeczy, że nie wyobrażam sobie pakować to i potem rozpakowywać w nowym mieszkaniu. Liczę na to, że zamieszkamy razem. Wyobrażasz to sobie? Będziemy mieć dużo roślinek w pokoju i koniecznie dużo poduszek. Bez tego ani rusz.

– Jeśli tak będzie to zostawię tobie dekorowanie naszego mieszkania. Masz wolną rękę, kwiatuszku. – Przeczesałem czerwone włosy chłopaka. Ten osunął się na moje ramię i uśmiechnął szeroko do mnie.

– Będziesz mnie tak nazywał? Podoba mi się to, nawet bardzo. Jest takie urocze! – Pocałowałem go w czubek głowy. Jego włosy były szorstkie, jednak to nie przeszkadzało mi w ich gładzeniu.

Felix złapał mnie za dłoń. Przysunął ją do swoich ust i ucałował. Zrobił tak jeszcze kilka razy. Byłem ciekawy, dlaczego tak postąpił. Nie rozmawialiśmy za dużo. Rudzielec opowiadał mi historie ze swojego dzieciństwa. Wagon był praktycznie pusty. Na ostatnim miejscu siedział jakiś starszy pan, jednak on nie interesował się nami. Felix bez większego problemu obdarowywał mnie drobnymi buziakami w policzki. Nie zwracaliśmy na siebie szczególnej uwagi. Wpatrywaliśmy się w widoki za oknem. Mijaliśmy różne domy, wioski. Droga nie miała być długa. Zsunąłem rękę z jego boku, na udo Felix'a. Kilkakrotnie je poklepałem. Chciałem złamać ciszę.

– Zastanawiałeś się dlaczego chcemy się całować? Wiesz, co jest w tym takiego co pchnie nas w kierunku złączenia razem ust – zapytałem chłopaka. Odwrócił w moją stronę swoją śliczną twarz i zamyślił się.

– Nigdy o tym nie myślałem. Dla mnie to wyjątkowy sposób na pokazanie komuś, że mi się podoba. Nie całowałem się nigdy z przyjacielem. To byłoby dla mnie dziwne – wyznał rudzielec. Powrócił wzrokiem na okno. – Wydaję mi się to takie naturalne. Na przykład ja odczuwam ogromną potrzebę do całowania ciebie, bo mi się zwyczajnie podobasz. A ktoś może lubić robić to z obojętnie kim. Myślę, że to zależne jest od osoby, czy będzie chciała w ogóle kogoś całować.

Puste płótno ¦|changlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz