• Rozdział [6] - Plener •

48 6 29
                                    

༻  ༒  ༺

Zaplanowałem na dzisiaj randkę w plenerze. Chciałem podszkolić rudzielca w rysunku. Poza tym miałem w planach zabrać go do sklepu ze słodyczami. Najpierw musiałem dotrzeć do domu chłopaka, a później pojechać na rowerach w pewne miejsce, które idealnie się nada do nauki rysunku. Nawet nie zorientowałem się kiedy minęło pare miesięcy od spotkania z piegusem.

Stanąłem przed drzwiami prowadzącymi do domu Felix'a. Zapukałem. Otworzył mi  rudzielec, rzucając mi się na szyję. Pocałował mnie w twarz kilku krotnie. To było naprawdę urocze. Widzieliśmy się wczoraj w szkole, a on już się stęsknił. Objąłem go ramionami. Chciałem podnieść swojego chłopaka, jednak przewróciłbym się z nim. Mój bagaż za dużo ważył. Tym razem przygotowałem się na wyjście z piegusem. Zabrałem wystarczającą ilość suchego prowiantu, dwa szkicowniki, ołówki i mały zestaw z farbami. Omijając już wielką butelkę z wodą i inne napoje. Byłem napakowany jak wielbłąd. Oczywiście, że nie będę sam tego taszczył do miejsca docelowego. Rudzielcowi oddam trochę sprzętu, tego lżejszego, rzecz jasna. Nie umiałbym go przemęczyć.

W środku przywitali mnie rodzice Felix'a. Wyglądali przyjaźnie. Ukłoniłem się w ich stronę, przedstawiając się.

– Miło państwa poznać. Jestem Changbin, chłopak państwa syna. – Przyciągnąłem do siebie piegusa, który był dzisiaj nad wyraz przylepny.

– Nawet nie wiesz jak to dobrze wreszcie cię poznać! Felix tyle nam o tobie mówi. Jak wracam z pracy to jedyne co słyszę to „Mamo, Changbin hyung jest taki wspaniały, nawet nie wiesz jak bardzo go kocham". Nasz syn cię po prostu uwielbia. Tyle o tobie wiem, że na spokojnie mogę powiedzieć, że też cię lubię – powiedziała do mnie wesołym głosem kobieta.

– Opiekuj się należycie Felix'em. Powierzyliśmy pod twoją opiekę nasz jedyny skarb. Doceniaj go codziennie, dbaj o niego, tak jak my to robiliśmy przez całe siedemnaście lat. Rozumiemy się? – Mężczyzna spojrzał na mnie pytająco. Byłem lekko rozbawiony całą scenerią, a mój rudzielec wręcz przeciwnie. Był zażenowany do granic możliwości. – Inaczej możesz zapomnieć o jego ręce.

– Tato! Binnie przyszedł nie po to, żeby prosić mnie o rękę! Jest na to zdecydowanie za wcześnie – odpowiedział mu piegus, który nie był zadowolony ze słów swojego ojca.

– Felix ma rację, jest za wcześnie na zaręczyny, jednak dbać o niego trzeba i bez tego. Nie ma nawet pół powodu na skrzywdzenie państwa syna.

– Ah hyung! – oburzył się chłopak. – Idziemy na górę! – zarządził. Nawet się nie spytał, gdzie go zabieram. – Przepraszam was za to, ale wychodzimy z Changbin'em hyung'iem i muszę iść się szykować.

Bez większego oporu dałem się pociągnąć do pokoju piegusa. Rudzielec kazał mi usiąść na jego łóżku. Wpakował mi się na kolana i szczelnie przytulił. Nie wiedziałem co w niego wstąpiło, jednak podobało mi się to. Osunąłem się z chłopakiem na łóżko. Teraz on leżał na mnie i składał drobne pocałunki na mojej szyi i obojczykach. Ja za to wtulałem się w chude ciało i rozkoszowałem się przyjemnościami, które oferował mi piegowaty.

– Kwiatuszku, co cię tak wzięło na czułości? – zapytałem chłopaka. Przeczesałem jego czerwone włosy, składając drobny pocałunek na głowie piegusa.

– Brakowało mi twojej bliskości. Przez dwa tygodnie nigdzie mnie nie zabierałeś i mi odmawiałeś na moje propozycje. Chcę sobie to wynagrodzić – rzekł w odpowiedzi Felix. – Potrzebuję twojej uwagi.

Puste płótno ¦|changlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz