VII Złamanie VII

59 7 1
                                    

*Pov Piotr*

  Zapłakana Liliana wtuliła się w mój tors, podczas gdy ja nie widziałem co się dzieje. Zdołałem zauważyć, że w ręce dziewczyna trzyma skrawek materiału. Wiedziałam już, dlaczego Liliana tak się zachowała.

- Lilia, teraz musimy z tąd iść - powiedziałem spokojnie starając się ją uspokoić. - Obiecuję ci, że wyślemy kogoś po Harr'ego.

- Nie! - krzyknęła.

  Gdy zdołałem ją przekonać, minęło kilka minut. Na niebie pojawiły się deszczowe chmury oraz zacząłem zauważać elfy.

  Szliśmy spokojnie do czasu gdy jeden z elfów wystrzelił z łuku. Pociągnąłem Lilianę, w którą celowana była strzała, lecz ona tego nie zauważyła.

  Co prawda strzała nie trafiła nikogo, ale przez przypadek zatoczyliśmy się, tak, że leżeliśmy w dwuznacznej pozycji.

  Lilia szybko kazała mi się podnieś, a potem sama wstała. Myślałem, że szybko oddalimy się od tego miejsca, ale bardzo się myliłem.

  Gdy byliśmy już prawie przy zamku, Liliana potknęła się o kamień i z trudem chodziła. Nie wiele myśląc, wziąłem ją na ręce. Dziewczyna nawet nie protestowała, co oznaczał, że też szybko chciała to zakończyć.

    
                                        ***

- Co wy tam robiliście? - spytała Łucja, po tym jak lekarz zbadał nogę Liliany. Okazało się, że zwichnęła kostkę. Dostała na to specjalną maść, i po tygodniu powinno jej przejść.

- Potem wam wszystko wyjaśnię - powiedziała Liliana. - Teraz chce odpocząć. Najlepiej... żebyście wyszli - dodała szeptem.

- Słyszeliście - otworzyłem drzwi. Chciałem porozmawiać z dziewczyną i myślałem, że ona też ale jednak się myliłem.

- Ty też, Piotrek.

                                        ***

   Po godzinie postanowiłem sprawdzić jak czuje się Lily. Gdy wszedłem do pokoju leżała ona na łóżku i przyglądała się ścianie.

- Co ty tu robisz? -  zapytała, patrząc na mnie zdziwionym spojrzeniem.

- Chciałem porozmawiać. Jak się czujesz?

- Już lepiej. Tylko... Harry... - Liliana zaczęła wstawać. Co prawda nikt jej tego nie zakazał, ale bałem się, że jeśli idąc dziewczyna może znowu coś sobie zrobić.

- Poradzę sobie - oznajmiła oschle, przytrzymując się ściany, a po chwili już stała na balkonie.

- Znajdziemy go. Nikt przecież nie powiedział, że coś mu się stało.

                                        ***

  Wieczorem z Lily wybraliśmy się na ławkę koło jabłonki, gdzie miał czekać na nią jej brat. Długo się nie pojawiał, przez co Liliana straciła już nadzieję. Siedziała przygnębiona ze smutkiem w oczach.

- Na pewno się spóźnia.

- Wysłałeś kogoś po niego, tak?

- No jasne - co prawda nikt nie wrócił z wieścią, że znalazł Harrego lub, że po prostu go wiedział, ale nie chciałem zasmucać Lily jeszcze bardziej.

- Nie zna... - zanim skończyła, usłyszeliśmy kroki, a przed nami pojawił się Harry.

- Ominęło mnie coś?

- Harry! - Liliana rzuciła się na niego, zapominając o kostce. Na szczęście była w objęciach chłopaka, co uniemożliwiało jej upadek.

- Martwiłam się... Wydawało mi się, że elfy ci coś zrobiły.

- Chociaż tu jestem - zaśmiał się. - Pobiegłem wtedy, bo chciałem schować się przed elfami. Myślałem, że wy też to zrobiliście.

- Tak tylko... złamałam kostkę.

                                       ._.

ʙᴏᴊᴇ sɪᴇ̨, ᴢ̇ᴇ ᴊᴀᴋ ᴛᴇʀᴀᴢ ᴏᴘᴜʙʟɪᴋᴜᴊᴇ ᴛᴇɴ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ ᴛᴏ ᴡɪᴇᴄᴢᴏʀᴇᴍ ɴɪᴇ ʙᴇ̨ᴅᴇ̨ ᴍɪᴀᴌᴀ ᴄᴏ ᴏᴘᴜʙʟɪᴋᴏᴡᴀᴄ́ ɪ ᴍᴏᴊᴀ ᴡᴇɴᴀ ᴏᴅʟᴇᴄɪ 🙊 ᴍᴀᴍ ɴᴀᴅᴢɪᴇᴊᴇ̨, ᴢ̇ᴇ ᴛᴀᴋ ɴɪᴇ ʙᴇ̨ᴅᴢɪᴇ ᴅʟᴀᴛᴇɢᴏ ɪᴅᴇ̨ ɴᴀᴘɪsᴀᴄ́ ɴᴏᴡʏ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ
@_ᴢᴜᴢ_ᴀᴀᴀ_

Królowa zwierząt I - Opowieści z Narnii / Inna wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz