VIII Koszmar VIII

55 7 2
                                    

*Pov Liliana*

  Popatrzyłam na brata i z trudem powiedziałam:

- Tak tylko... zwichnęłam kostkę.

- Lily! Jak ty to...? Zresztą, nieważne. Chodź usiąść.

- Przecież nic mi nie jest - oznajmiłam, na co on tylko się zaśmiał.

- Wiesz ile tu szedłem?

- Idiota.

  Kilka minut siedzieliśmy w kompletnej ciszy. Gdy stała się ona dość niezręczna, postanowiłam zabrać głos.

- Mówiłeś, że chciałeś porozmawiać. Chodziło ci o coś dokładnie?

- Dawno się nie widzieliśmy. Jak zwichnęłaś tą kostkę? -  spytał.

- Przez przypadek potknęłam się o kamień. Za nami były elfy, chyba rozumiesz.

  Nagle usłyszałam kroki i zerwałam się z ławki, mimo protestom Harr'ego. Trzymałam się jednak, jej oparcia. Zobaczyłam jak Piotr odchodzi.

- Niedługo wrócę! - oznajmił mi, po czym zniknął z oczu.

                                            ***

  Rozmawiałam z Harrym do nocy, aż w końcu postanowił, że musi wracać. Nie chciałam się z nim rozstawać. Zaproponowałam mu, żeby został w zamku, ale się nie zgodził.

 

                                             ***

   Idąc do zamku spotkałam Piotrka.

- Miałeś przyjść, zapomniałeś? - zapytałam ostro.

- Być może - podrapał się nerwowo po karku. - Gdzie idziesz?

- Do komnaty, bo już późno, a wolałabym się wyspać.

- Zdążysz, przecież nik nie będzie cię budził.

       
           Jak bardzo się wtedy mylił...


                                            ~~~

*Pov Piotr*

- Nie! - krzyczałem przez sen.

- Piotr! Piotr! Piotrek! - usłyszałem, że ktoś krzyczy, żeby się obudził.

- Lilia! - szybko się do niej przytulam.

- Co się stało? - spytała.

- Nic... Nic takiego...

- Krzyczałeś przez sen, dlatego coś musiało się stać.

                                             ~~~

*Pov Liliana*

- Krzyczałeś przez sen, dlatego coś musiało się stać.

- Lily, nie... Nie chcę o tym mówić.

- I nie musisz, nie naciskam.

- No, może teraz będziesz spokojniejszy - warknął Edmund, po czym wyszedł.

  Gdy miałam wyjść, za przykładem chłopaka Piotr chwycił mnie za rękę.

- Zostań. Po za tym, nie powinnaś za dużo chodzić.

- To tylko zwichnięta kostka - powiedziałam, chociaż wiedziałam, że jeśli chce żeby kostka szybko się zagoiła nie powinnam jej nadwyrężać.

  Zasnęłam po kilku minutach.

  Rano Piotrek odstawił mnie do mojej komnaty, obiecując, że odwiedzi mnie niedługo.

  Jakiś czas później usłyszałam trzepot skrzydeł. Podniosłam się z łóżka, ale do pokoju wpadły Zuzanna i Łucja.

- Nigdzie nie idziesz - powiedziała starsza.

- Kolejny atak? - spytałam, żeby potwierdzić to, o czym myślałam.

- Tak.

  Dziewczyny pewnie przewodziły, że będę chciała tam iść, dlatego przyszły mnie przypilnować, abym tego nie zrobiła. Mówiły, że to nie bezpieczne oraz, że nie mogę walczyć ze skręcona kostką.

  Zastanawiałam się, czy uda im się pokonać elfy. Najbardziej bałam się o Edmunda i Piotra.

                                           ._.

ᴘʀᴢʏᴢɴᴀᴊᴇ̨ sɪᴇ̨, ɴɪᴇ ᴍɪᴀᴌᴀᴍ ᴘᴏᴍʏsᴌᴜ ɴᴀ ᴛᴇɴ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ. ᴍᴏᴢ̇ᴇ ɴɪᴇ ᴊᴇsᴛ ᴛᴀᴋɪ zły ᴊᴀᴋ ᴍɪ sɪᴇ̨ ᴡʏᴅᴀᴊᴇ 🥲
@_ᴢᴜᴢ_ᴀᴀᴀ_

Królowa zwierząt I - Opowieści z Narnii / Inna wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz