III Narada III

117 8 3
                                    

*Pov Edmund*

  Miną tydzień odkąd Liliana zamieszkała w pałacu i wszystko się zmieniło. Nie chodzi o to że na gorsze, no, jednak w pewnym sensie.

  Chodzi mi o to, że po Ker-Paravelu chodzi mnóstwo zwierząt i to że Piotr zachowuje się jakoś dziwnie. Wiem, że chce załagodzić swoją sytuację z Lilianą, ale mu to nie wychodzi. Dziewczyna wcale mu tego nie ułatwia.

  Nagle do mojej komnaty weszła Lilia i obwieściła, że wszyscy czekają na mnie w sali narad. Czyli jedno nigdy się nie zmieni - zawsze będę miał tendencję do spóźniania.

  Z tą naradą, wydaje mi się, że trochę się spóźniliśmy. Trudno, będzie jak będzie.

                                 ***

  W sali narad siedzieli już Piotr, Zuzanna  i Łucja.

- Co tak długo?! - zdenerwował się Piotr.

- Spóźniłem sie tylko chwilę, a wy już musieliście kogoś po mnie zawołać! - popatrzyłem na zegarek który dostałem w Narnii gdyż tu czas liczy się inaczej niż w Londynie.

- Dobrze, przechodząc do tematu, ma ktoś jakiś pomysł na ochronę przed zagrożeniem? - spytała Zuzanna.

- Ja mam - odparła Lilia - Wszystkich mieszkańców Narnii trzeba zgromadzić w jedno miejsce, na pewno zamurowane. Trzeba zamknąć wszystkie drzwi i okna. Tylko... jak znajdziemy takie miejsce i jak uda nam się zgromadzić tam wszystkich mieszkańców Narnii?

- Może być z tym problem, ale pomysł dobry.

- A czy tym miejscem nie może być Ker-Paravel?

- Zwierzęta zajmują jedną czwartą zamku, a wszyscy mieszkańcy Narnii? Nie Łusiu, to nie może być Ker-Paravel.

  Takie odgłosy niosły się po sali narad aż w końcu Piotr nie wytrzymał.

- Cisza! - wrzasnął - Liliana wpadła na dobry pomysł - uśmiechną się przyjaźnie do dziewczyny - lecz macie rację, tym miejscem nie może być Ker-Paravel.

  - To znaczy nie jestem pewna, ale... - Lilia ponownie zabrała głos - Posiadam umiejętności dzięki którym mogę powiększyć zamek tak że wszyscy  mieszkańcy Narnii się tu zmieszczą. Ostrzegam, że nie wiem czy to się może udać.  - dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak dużo rzeczy nie wiemy jeszcze o Lilii.

- A co z zebraniem ich tu? - wtrąciła się Łucja, która do tej pory się nie odzywała.

  - Można napisać list, pomnożyć go, rozesłać do każdego mieszkańca, napisać o sytuacji i zrobić coś takiego że ten kto go przeczyta zostanie tu przeteleportowany - no nie powiem, Liliana ma dobre myślenie, ale w praktyce chyba nie będzie tak prosto.

- A co jeśli brzebiją elfy przebiją się przez mur? -  oświeciło mnie.

- One nie pochodzą z Narnii, dlatego można wyczarować na Ker-Paravel barierę ochronną. Nie trzeba wpuszczać mrocznych istot ponieważ te elfy też będą mroczne dlatego nic im nie zrobią, takie prawo, magia.

  Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwia...

- A jak zdejmiemy bransoletkę? - zapytałem.

- Tego nie wiem- wtedy zobaczył nasze zdziwione miny, jak do tej pory to ona była mózgiem operacji. - No co? Nie będę za wszystkich myśleć.

  Kiedy wszystko zostało już przeanalizowane, została tylko sprawa zdjęcia błyskotki. Niestety nik nie miał pomysłu co można z tym zrobić.

  Jeśli chodzi o listy i powiększenie zamku uzgodniliśmy, że Liliana może się tym zająć. Żeby dziewczyna nie robiła tego sama, jakimś cudem zdołaliśmy skłonić Piotrka żeby jej pomógł, a zarazem żeby się polubili. Nie, poprawka - żeby ona polubiła jego.

                                    ~~~

*Pov Liliana*

  Kiedy inni wyszli z sali narad, ja i Piotr zostaliśmy.

- To od czego zaczynamy? Od listów czy zamku?

- Chyba od powiększenia Ker-Paravelu, wolę być przygotowany na to że wszyscy Narnijczycy znajdą się w pałacu kiedy przeczytają listy.

- Skąd możesz wiedzieć kiedy przeczytają listy?! - oburzyłam się.

- Nie mówię że wszyscy znajdą się tu w tym samym czasie - uniósł ręce w obronnym geście.

- Dobrze, w takim razie mi nie przeszkadzaj, zaraz Ker-Parvel (dop. autorka - można poprawiać jak źle to napisałam) stanie się większy.

  Usiadłam po turecku, nagle usłyszałam głos.

- Czy nie trzeba powiadomić tych którzy znajdują się w zamku i koło niego?

- Nie, wszystko będzie normalnie. Nieważne, po prostu bądz cicho i nie przeszkadzaj.

   Znowu poczułam ten tak dobrze mi znajomy dreszcz na plecach. Było zupełnie cicho.

  Istnieją dwa rodzaje magii - magia ciężka oraz magia lekka. Ta niestety była ta ciężką.

  Złota mgła która otaczała mnie gdy czarowałam opadła. Nie dziwiłam się bólem głowy, ponieważ nie często miałam okazję korzystać z tej magii.

  Udając, że wszystko jest dobrze, wstałam i postanowiłam odpocząć.

- To wszystko. Jeśli chcesz możemy jeszcze dzisiaj zająć się listami, tylko potem - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź wyszłam.

  W pewnej chwili zachowałam się i żeby nie upaść chwyciłam się ściany. Myślała, że Piotr to zignoruje i nie będę musiała się tłumaczyć, ale chłopak podszedł i chwycił mnie w talii, ponieważ nadal byłam złapana ściany. Dopiero wtedy mogłam stanąć z pewnością, że się nie przewrócę.

- Lilia, wszystko w porządku? - spytał z lekkim niepokojem.

- T-tak.

- Mówiłaś że wszystko będzie normalnie.

- Bo tak miało być...

- Dobrze, dziś odpuścimy sobie listy. Chodź, zaprowadzę cię do komnaty.

- Przecież mogę, nic mi nie będzie.

- Przecież widzę...

  Po następnych kilku minutach spokojnie leżałam w łóżku. Postanowiłam, że nie będę w jego kierunku oschła, jak do tej pory.

Królowa zwierząt I - Opowieści z Narnii / Inna wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz