Leniwie otworzyłem drzwi mieszkania. Wchodząc zawsze czuć ten dziwny, nieprzyjemny zapach. Pewnie dałoby się go pozbyć, gdybym otwierał tu czasem okna. Niechlujnie rzuciłem siatkę z zakupami gdzieś w kąt, przez co wysypało się z niej kilka zupek błyskawicznych. Przez to, że żywię się głównie nimi, czasami na rękach wyskakują mi żółte plamy. Może przerzucę się na mrożoną pizze. Skierowałem się do kuchni z zamiarem wstawienia wody na mój pseudo obiad, jednak mój wzrok przykuł pojemnik leżący na stole.
Mama znów tu była.
Mówiłem jej tysiąc razy, że nie musi tego robić, bo doskonale radzę sobie sam. Podniosłem karteczkę leżącą obok pojemnika. Zmrużyłem oczy próbując rozczytać jej zbyt pochylone pismo.
"Wybacz, że się wprosiłam, Evan. Mam nadzieję, że będzie Ci smakować, tak jak kiedyś. - Kocham Cię, Mama."
Lekko się skrzywiłem. Już dawno powinienem był wymienić zamki w drzwiach. Chociaż pewnie wtedy weszłaby przez balkon. Przestałem odbierać od niej telefony jakiś czas temu. Nadal odpisuję czasem na wiadomości, ale bardzo krótko i od niechcenia. Nie patrząc nawet do środka wyrzuciłem jedzenie do śmietnika razem z pojemnikiem.
***
Połowe mojego dnia zawsze spędzam w łóżku. Taka rutyna. Niby mam dużo rzeczy do roboty, ale coś nie pozwala mi wstać. Powinienem poszukać sobie jakiśch zleceń, w końcu muszę za coś żyć. Ale i tak pewnie poddałbym się w połowie i tylko rozczarował klienta. Bycie niezależnym artystą daje w kość, gdy ma się blokadę. Szczególnie, gdy próbuje się z tego wyżyć. Myśli o mojej bezużyteczności dobijają mnie jeszcze bardziej, gdy matka zapłaci za mój czynsz. A robi to bardzo często. Chyba właśnie dlatego zacząłem ją ignorować. Myślałem, że przestanie, gdy dam jej jasno do zrozumienia, że mam ją w dupie. Wylądowałbym na ulicy, zaczął brać heroine czy coś i zdechł gdzieś pod mostem. Ale ta kobieta nie odpuszcza. Tak jak i ojciec nie odpuszczał.
Leżałem na łóżku i gapiłem się pusto w lustro. Znowu zacząłem myśleć nad sobą, mimo, że wiem, iż nie wyciągne z tego żadnych konkluzji. Jak zawsze. Gdy ojciec jeszcze żył, to znaczy, zanim popełnił samobójstwo, wszystko wydawało się być bardziej na miejscu. Mama się tak nie martwiła, może dlatego, że wtedy z nią mieszkałem. Nadal nie wiem, dlaczego tata się zabił. Wydaje mi się, że matka też nie ma pojęcia. Chociaż sprawia wrażenie, że jednak coś wie.
Dostałem sms-a.
O wilku mowa. Mama.
Niechętnie wygrzebałem telefon z pod sterty ciuchów i przeczytałem wiadomość.
”Uzupełniłam Ci apteczkę."
Dzięki, i tak tam nie zaglądam.
Nie odpisałem i rzuciłem telefon na łóżko. Ponownie spojrzałam w lustro. Ona znowu tam była. Zawsze towarzyszy mi przy moich rozmyślaniach. Przyzwyczaiłem się już chyba do jej obecności. Dostała nawet imię - Teivel, bo kojarzy się ze śmiercią. Stała w rogu pokoju. Nie wiem, czy jest zjawą, zagubioną duszą czy po prostu wytworem mojej wyobraźni. Może to jakiś mechanizm obronny na samotność. Tak czy siak, lubię jej obecność. Pomaga mi zrozumieć, jak bardzo brakuje mi drugiego człowieka obok.
CZYTASZ
Przewidzenia
Mystery / ThrillerEvan - młody schizofrenik, który po samobójstwie swojego ojca, chce dowiedzieć się dlaczego postanowił on odebrać sobie życie. Razem ze swoją osobliwą pratnerką, próbuje rozwikłać zagadkę. Ktoś jednak cały czas mu przeszkadza. *W książce poruszany...