Teivel pojawiła się w moim życiu kilka dni po śmierci taty. Pierwszy raz zobaczyłem ją na pogrzebie mojego rodziciela. Nie mam w sumie pojęcia, czy jest ona kobietą. Nie ma żadnego konkretnego kształtu, jest bardziej taką, jakby to... poświatą lub cieniem. Mój głupi mózg stwierdził jednak, że to żeńska postać. Może dlatego, że najzwyczajniej w świecie lubię kobiety. I nie mam tu na myśli mojej orientacji, ani tego, że jestem smutnym, dwudziesto-pięcioletnim prawiczkiem. Po prostu zawsze dobrze się przy nich czułem. Są takie spokojne i wyrozumiałe. Teivel przypomina mi trochę moją przyjaciółkę z liceum. Też była cicha, ale lubiła słuchać. Różnica tylko taka, że co do mojej starej znajomej, miałem pewność, że na pewno mnie słucha.
Ciekawe co u niej.
Z rozmysłeń wyrwał mnie fakt, że wpadłem na lampę uliczną. Zaszumiło mi w uszach i rozbolał mnie nos. Zachwiałem się do tyłu, ale zdołałem ustać na nogach. Pochyliłem się do przodu chcąc wrócić do siebie. Spoglądając w dół zobaczyłem krew. Świetnie, rozwaliłem sobie nos.
- Wszystko w porządku? - usłyszałem i uniosłem głowę w poszukiwaniu osoby, która do mnie mówiła. Przede mną nic. Odwróciłem się więc ostrożnie - Słyszy mnie pan? - powtórzyła niska brunetka.
Pokiwałem potakująco głową i złapałem się za nos. Oparłem się o lampę za mną, a dziewczyna wyciągnęła w moją stronę chusteczkę. Chwilę się wahałem, ale w końcu wyciągnąłem po nią rękę. Gdy już miałem przechwycić od niej chusteczkę, mój wzrok przykuło odbicie w sklepowej szybie tuż za dziewczyną.
Teivel.
Stała dosłownie za jej plecami, wyginając się w różne kształty. Wyglądała, jakby chciała pochłonąć dziewczynę przede mną. Towarzyszył temu nieprzyjemny odgłos. Stałem w osłupieniu, wyglądając pewnie jak wariat. Nigdy nie widziałem, żeby zjawa "reagowała" jakkolwiek na to, co się w okół niej dzieję. Otworzyłem mimowolnie usta w lekkim niedowierzaniu.
- Wiem, że jestem ładna, ale bez przesady - odezwała się brunetka. Wyrwało mnie to z oszołomienia.
Przeciętna, nie ładna.
- Chce pan chusteczkę czy może mój numer? - uśmiechnęła się czarująco i odgarnęła włosy za ucho.
- Tylko chusteczkę - powiedziałem, trochę zbyt gwałtownie biorąc ją do ręki. Spojrzałem jeszcze ostatni raz na dziewczynę i cicho podziękowałem. Coś jeszcze za mną krzyczała, ale zbyt skupiłem myśli na tym, co zobaczyłem w szybie. Co to miało być?
Skierowałem się do domu, tym razem trzymając się z dala od lamp. Trochę mi głupio, że tak ją potraktowałem. Wydawała się miła. Nie zrobiłem tego specialnie. Czasem coś po prostu każe mi być niesympatycznym. Do matki też miewałem różne odzywki. Pamiętam moje wybuchy agresji za dzieciaka. Później tylko błagałem z płaczem o wybaczenie. Ona zawsze wydawała się tym niewzruszona i mówiła, że mnie rozumie.
Ja na prawdę nigdy nie chciałem.
CZYTASZ
Przewidzenia
Mystery / ThrillerEvan - młody schizofrenik, który po samobójstwie swojego ojca, chce dowiedzieć się dlaczego postanowił on odebrać sobie życie. Razem ze swoją osobliwą pratnerką, próbuje rozwikłać zagadkę. Ktoś jednak cały czas mu przeszkadza. *W książce poruszany...