1.Jak Go Poznałaś?

302 15 6
                                    

Nie kochaj, nie rób przyjaciół.

Nie potrzebuję związku

Nigdy nie złagodzę mojego uścisku

Nie chcę gotówki, nie chcę karty

Chcę tego szybko, chcę tego mocno

Nie potrzebujesz pieniędzy, nie potrzebujesz sławy

Dokładnie wiem, czego chcę i kim chcę być

Dokładnie wiem, dlaczego chodzę i mówię jak maszyna

MIEJSCE:ŚWIAT LUDZI.
POV:SHI KIBUTSUJI.
CZAS:KILKA GODZIN PRZED ZOBACZENIEM PRZEZ MUZANA TANJIROU.
WIEK SHI: 1616 LAT.

Czytam książkę siedząc na kanapie. Jestem w domu mojego ojca i macochy w którym mieszkają oni i ja i moja przyrodnia siostra. Z przyrodnią siostrą i macochą mam dobre kontakty. Nawet takie życie mi się podoba. Tylko szkoda że nic nie trwa wiecznie.
-One-san! - mówi głośno moja przyrodnia siostra (nazwijmy ją Annie okej? Wiecie dlaczego.).
-Tak? - mówie nie odwracając wzroku od książki.
-Pomożesz mi się przebrać?- pyta się Annie.
-Wkładasz już piżame? - odpowiadam pytaniem na pytanie.
-Nie. Zapomniałaś? Idziemy przecież na spacer. - odpowiada Annie z miną "are you fucking kidding me?".
-A no tak. - mówie zaczynając znowu czytać książke.
-To mi pomożesz?- pyta się z głosem aniołka.
-A mama nie może? - pytam się.
-Mama się przebiera. I tata jeszcze podpisuje dokumenty. - odpowiada Annie blokując mi ostatnią drogę ucieczki.
-No dobrze. - podchodzę do niej, biorę ją na ręcę i idę do jej pokoju.
-A co takiego chcesz nałożyć? - mówie odstawiając ją na podłoge.
-To! - Annie pokazuje mi nawet przytulną sukienke i rajstopy.
-Już cie przebieram. -

TIME SKIP.

Idziemy już w czwórke po mieście. Otosama mówił mi już że po spacerze we dwójke idziemy załatwić jakieś sprawy. Jak zawsze.
-Oto-san! Oka-san! Pójdziemy na Onigiri? - pyta się Annie na rękach ojca.
-Jasne ale na szybkie. - odpowiada Otosama.
-Dlaczego na szybkie? - pyta macocha.
-Mam jeszcze pewne sprawy. - ta sprawy. Te twoje sprawy to jest plan zabicia albo przemienienia każdego człowieka na świecie. Chciałabym wykrzyczeć mu to w twarz.
Już więcej nie drążyliśmy tematu. Ukratkiem zobaczyłam jak ojciec łączy swoją krew z człowieka a inaczej zaczyna proces zamieniania go w demona. Znowu. Ehhh.
-Shi, popatrz w tym sklepie są piękne sukienki. Może zobaczysz i kupisz sobie jakąś? - mówi macocha podając mi pieniądze i pokazując ręką sklep.
-Hai. - odpowiadam biorąc pieniądze od macochy i idąc do sklepu który pokazała.
-My pójdziemy dalej i zobaczymy się na ulicy Sakur, okej? - pyta się macocha.
-Hai. - odpowiadam głośno żeby mnie usłyszała. Wchodzę do środka sklepu. Jest tutaj jak i damska i męska odzież.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - pyta się jedna z asystentek.
-Czy jest jakiś damski garnitur? - jak widać pytanie lekko zaskoczyło kobiete.
-Nie ma ale mamy spu-- nie dałam jej dokończyć.
-To poproszę do męskich garnituruw. - mówie na co kobieta tylko pomachała głową i zaczeła mnie prowadzić.

TIME SKIP.

Jestem już pod sklepem z dwoma torbami. W jednej jest męski garnitur leżący na mnie jak ulał. A w drugiej są moje stare ubranie a na mnie jest biała bluzka, czarna długa spódnica i szpilki. Idę na ulice Sakury. Chodzę właśnie po uliczce która mi pomoże przedostać się tam szybciej i widzę jakiś dwóch pijakuw na jej końcu.
-Hej lala. Chcesz się z nami zabawić? - pyta się jeden dziad z zadziornym uśmieszkiem.
-Iie. - odpowiadam normalnie idąc a oni stoją mi na drodze.
-Posłuchaj laleczko. Jeśli zrobisz to po dobroci będzie mniej balało. A nawet będzie przyjemnie. - mówi drugi oblech.
-To wy mnie posłuchajcie. Jeśli mi zejdziecie z drogi to może wasza śmierć nie będzie taka bolesna. - mówie bez wyrzutu. Nie spodobało się im to. Jeden już chciał mnie wźąść za rękę, ale ja byłem przygotowana tylko ktoś mnie "uratował".
-Proszę panów o zostawienie tej panienki. -mówi nie znajomy stając przedemną i tym samym zasłaniając mnie dla dwóch oblechów.
-A co ty niby możesz zrobić mały smarkaczu? - pyta się drwiąc z młodzieńca.
-Proszę ją zostawić a inaczej wezwe policje. - mówi ciągle nieznajomy.
-Ty mały! - - nie może dokończyć ponieważ kolega mu przerywa.
-Ejj stary widzisz ten mundur i katane? Pewnie jest z jakiejś jednostki spadamy! - mówi głośno drugi oblech i zaczynają zwiewać.
-Nic ci nie zrobili? - pyta się młodzieniec odwracając się do mnie.
-Nic. I arigato. - mówie trochę wstydząc się że jestem taka silna a gówno zrobiłam.
-Następnym razem nie idź takimi uliczkami. I jestem Tanjirou Kamado.- mówi chłopak kłaniając się.
-Shi Ki.................sunde.- mówie robiąc przerwe w ostatnim słowie.
-Miło cie poznać Kisunde - san ale muszę już iść ponieważ czeka na mnie coś ważnego. Sayonara. - mówi Tanjirou wymijając mnie.
-Sayonara. - odpowiadam cicho i idę w strone ulicy Sakury.

TIME SKIP.

Jestem już na ulicy Sakury i już czekam na nich jakieś 15 min. Co im tak zajmuje? O widzę ich! Idą już i widzę że macocha ma trochę przestraszoną minę a Otosama ma taką jak większość czasu.
-Co tak wam długo zajmywało? - pytam się gdy już jestem blisko nich i kierujemy się w strone doroszki.
-Jakiś dzieciak nie miał nic do roboty i się nas uczepił i jeszcze jakiś facet był bardzo agresywny więc się zrobiło zbiegowisko. - odpowiada macocha spuszczając lekko głowę do dołu i wchodząc do doroszki.
-Duże miasto dużo się dzieję. Nie ma co o tym myśleć. - mówi Otosama wsadzając Annie do doroszki.
-Kiedy przyjdziecie do domu? I dlaczego Shi idzie też? - pyta się macocha. Zawsze chciała mieć mnie blisko siebie.
-Przyjdziemy puźno i Shi wreszcie musi kiedyś zobaczyć jakie żeczy ją czekają w przyszłości. - mówi ojciec żucając okiem na mnie. Dałam jeszcze dla macochy moje dwie torebki z ubraniami i się porzegnaliśmy. Ojciec i ja poszliśmy do uliczki. Ojciec wezwał swoje dwa demony.
-Zabijcie chłopca o czerwonych włosach i z blizną na czole. - powiedział surowo ojciec. Czekaj?! Czerwone włosy i blizna na czole!? To jest Tanjirou!
-Hai panie. - dwójka demonów znikneła.
-Otosama. Ja chyba znam tego mężczyzne. - mówie a ojciec popatrzył na mnie.
-Jak go poznałaś? - spytał się ojciec.
-Dwójka pijaków chciała mnie zgwałcić i gdy już miałam ich skrzywdzić (czytaj. Zabić) a on stanął przede mną i chciał mnie obronić. - odpowiadam zgodnie z prawdą.
-Jak się nazywa? - pyta się drugi raz ojciec.
-Tanjirou Kamado. - odpowiadam drugi raz zgodnie z prawdą.
-Jeśli przeżyje to sprawie że jego śmierć nie będzie taka bolesna. - mówi ojciec a ja tylko kiwam głową.

//////////////////////////////////////

Wiecie jako dobra osoba zrobiłam kolejny rozdział.


Shi Kibutsuji Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz