chapter one:
• fuck me like you want me •—
—
— Ciągle za mną tęsknisz, tylko nie chcesz się przyznać. Za bardzo mnie lubisz.
—
Piskliwy dźwięk gwizdka rozszedł się po hali basenu, docierając również do jego uszu. Już chwilę później dołączył do tego plusk wody, pod którą zanurzyło się śledzone przez jego spojrzenie ciało. Wzrokiem podążał za dobrze zbudowaną sylwetką czarnowłosego chłopaka, która to zniknęła chwilowo pod wodą. Spojrzenie jego uciekło na moment do zawieszonego na ścianie hali zegara, dzięki czemu zrozumiał, że zostało już tylko pięć minut tego dłużącego się w nieskończone treningu. Jeszcze tylko pięć długich minut i dostanie to, po co tutaj przyszedł.
Jego noga niekontrolowanie się trzęsła, jak zawsze, gdy się stresował bądź niecierpliwił, tak jak właśnie teraz. Mimo, że to stało się już niemalże rutyną — udawanie, że osoba czarnowłosego wcale go nie obchodziła, że byli jedynie rówieśnikami, tylko po to, by następnie oddać się w jego ramiona tam, gdzie nikt nie parzył, to za każdym razem towarzyszyły mu te same emocje, jakby robił to po raz pierwszy. Tak było i tym razem — czuł, jak jego serce łopotało w piersi, podczas gdy on śledził z trybun trening Hyunjina. Tak, jak co tydzień w piątki.
I kiedy na zegarze wybiła w końcu odpowiednia godzina, po hali ponownie rozszedł się dźwięk gwizdka. Już chwilę później wszyscy szkolni pływacy wyszli z wody, a on odprowadził wzrokiem do szatni tę jedną, konkretną osobę. I kiedy hala basenu opustoszała, sam zebrał z ławki swoje rzeczy, wychodząc z sali.
Kiedy pierwszy raz stanął u bram tej szkoły, nie przypuszczał, że wszystko właśnie tak skończy. Szkoła z internatem dla bogaczy wydawała się wręcz idealnym miejscem i właśnie tak myślał, gdy stanął u jej progu jako stypendysta z bardzo wysokimi wynikami i rozwijającymi się pasjami. I chociaż istotnie czuł się tu dobrze, ambitny program nauczania mu sprzyjał, a zajęcia pozalekcyjne pomagały rozwinąć pasję, ale poza tym wszystkim i przyjacielem, zyskał też przyjaciela z przywilejami, którym to właśnie był Hwang Hyunjin, szkolna gwiazda i nieco zbyt zapatrzony w siebie oraz impulsywny pływak. Wszystko potoczyło się inaczej, niż by się kiedykolwiek spodziewał i szczerze nie wiedział, czy powinien tego żałować, czy wręcz odwrotnie. Bowiem Hyunjin był jak narkotyk — z początku dobry i kuszący, jednak z każdym dniem coraz bardziej uzależniający.
Kiedy w końcu wyszedł na korytarz, zaszył się w bezpiecznej odległości od szatni, czekając, aż wszyscy ją opuszczą. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie mógł zostać zauważony przez kogokolwiek, ale po tylu razach wiedział już, co robić. Dlatego też, gdy odliczył odpowiednią ilość osób, które opuściły szatnię, rozejrzawszy się jeszcze po korytarzu, ruszył w tamtym kierunku. Szybko zniknął w pomieszczeniu, zamykając za sobą drzwi. Nareszcie.
CZYTASZ
god's menu || hyunsung & chansung
Fanfiction⌜ʟᴇᴛ'ꜱ ꜱᴛᴀʀᴛ ᴀ ᴡᴀʀ⌟ Jisung wiódł z pozoru spokojne życie - miał dobre oceny, najlepszego przyjaciela i ukochaną pasję. Nigdy za bardzo nie zależało mu na popularności, jednak wszystko zaczęło się zmieniać, gdy nagle stał się obiektem westchnień i po...