Rozdział 5: Prawda

688 40 17
                                    

-... Anthony Edward Stark…

Zarówno Peter jak i Tony patrzyli na sufit skąd dobiegał głos Friday nie wierząc w to co właśnie usłyszeli.

-To… to… nie… niemożliwe- Peter jąkał się zszokowany.

-Mogę cię zapewnić Peter, że to nie pomyłka. Sprawdzałam wyniki kilka razy i nie ma najmniejszej wątpliwości. Gratulacje szefie. Ma pan syna- Friday powiedziała dziwnie radosnym tonem.

Tony Pov.

Popatrzyłem na Petera, który wciąż gapił się w sufit. Dopiero teraz dotarło do mnie co powiedziała Friday. Nie mogłem opanować wzruszenia, radości i szczęścia. Dzieciak, którego od tak dawna postrzegałem i kochałem jak syna, tak naprawdę nim jest. To było po prostu jak sen. Zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.

Po kilku sekundach gapienia się na sufit Peter popatrzył na mnie, a w jego oczach widziałem łzy. Nie mówił nic, tylko patrzył. Jego mina zdradzała ogromny szok. Przyznaję, że to mnie przestraszyło.

-Peter, ja…

Nie było mi dane dokończyć zdania, kiedy Peter dosłownie rzucił się na mnie i z całych sił przytulił.

-Nie wierzę ! To niesamowite ! Nie wierzę, że to ty ! To ty jesteś moim tatą ! Jestem taki szczęśliwy ! To wspaniałe ! To ty - wołał przez łzy radości.

Po chwili się cofnął.

-Przepraszam, trochę mnie poniosło- wyglądał na zawstydzonego.

Pokręciłem głową z uśmiechem.

-Nic nie szkodzi… sam prawie tak wybuchłem.

Peter zaśmiał się lekko.

-Ale co teraz będzie ?- zapytał.

-Teraz… to ty możesz zadecydować… Osobiście, bardzo cieszę się, że jesteś moim dzieckiem i naprawdę chciałbym mieć aktywny udział w twoim życiu… jeśli tego chcesz…

Peter szybko pokiwał głową, a w jego oczach znów zebrały się łzy.

-Oczywiście, że chcę !- krzyknął radośnie.

Natychmiast przyciągnąłem go do kolejnego uścisku.

-Naprawdę nie mogę uwierzyć, że to ty jesteś moim tatą- powiedział cicho.

-Ja też nie mogę w to uwierzyć. Tak bardzo bałem się, że gdy poznasz swojego ojca, polubiłbyś go bardziej i straciłbym cię

-Przecież ci mówiłem. Nikt cię nie zastąpi. Nie ważne co by wyszło w tych testach, to ty byłbyś dla mnie jedynym i prawdziwym ojcem.

Co ja zrobiłem, żeby zasłużyć na tak cudownego dziecko ?

-Czy mogę… czy mogę mówić do ciebie tato ?- zapytał nieśmiało.

To były najcudowniejsze słowa jakie w życiu usłyszałem.

-Bardzo bym chciał- odpowiedziałem radośnie.

Peter szeroko się uśmiechnął.

-Więc… tato… kiedy powiemy reszcie ?- zapytał.

Po raz pierwszy nazwał mnie tatą !

-Cóż… dziś jest już trochę późno… może jutro z rana. Nie darują nam jak będziemy z tym zwlekać- mówiłem.

-Masz rację- stwierdził.

Obaj wyszliśmy z laboratorium. Poszliśmy do pokoju Petera.

-To dobranoc… tato- powiedział wchodząc do środka.

-Dobranoc… synu…- odparłem.

Chwilę później, poszedłem do pokoju mojego i Pepper gdzie już czekała moja zaniepokojona żona.

-I co ! Czego się dowiedzieliście ?!- pytała.

Nie mogłem jej jeszcze powiedzieć. Chciałem poczekać i wyjawić całą prawdę dopiero z Peterem i wszystkim.

-Spokojnie. Nie udało się nam znaleźć dopasowania. Spróbujemy jutro- powiedziałem.

Pokiwała tylko głową ze zrozumieniem. Nie mogłem się już doczekać reakcji jej i Avengers gdy powiemy im prawdę. Byłem pewien, że tej nocy nie zasnę.

Peter Pov.

Następnego dnia Pepper i Avengers czekali na nas w salonie. Ja i… tata… wow… tak dawno nikogo nie nazywałem tatą. To takie dziwne, ale i jednocześnie wspaniałe. 

Razem z tatą staliśmy w korytarzu i obmyślaliśmy strategię.

-Ok… jak to zrobimy ?- zapytałem cicho, aby nie słyszeli.

-Mam plan. Pójdziemy do nich i będziemy wyglądać na smutnych, wiesz, że niby twój biologiczny ojciec to jakiś kompletny idiota cz coś takiego- mówił ściszonym głosem.

Zaśmiałem się cicho.

-Wiesz… chyba nie musimy za bardzo udawać…- zażartowałem.

-Uważaj sobie lepiej, bo od wczoraj mam pełne prawo cię uziemić- ostrzegł.

-Dobra, dobra, idziemy tam czy nie ?- zapytałem podekscytowany.

-Ok, idziemy- odpowiedział.

Weszliśmy do salonu z udawanymi minami smutku. W środku, cały pękałem z radości, ale musiałem to ukryć. Avengers i Pepper patrzyli na nas ze zmartwieniem.

-Cóż… wszystko już wiemy- tata powiedział ponurym tonem.

Skrzywiłem twarz, jakbym zaraz miał się rozpłakać.

-Więc… kim on jest ?- zapytała Pepper.

-Patrzysz na niego- odpowiedział z nagłym uśmiechem tata.

Dosłownie cała drużyna wyglądała komicznie. Wszyscy mieli szeroko otwarte oczy, a niektórzy szeroko otwarte usta. Wybuchnąłem śmiechem.

-Żałujcie, że nie widzicie swoich min. Są bezcenne- mówiłem strasznie rozbawiony.

Tata też się śmiał.

-Masz rację, są bezcenne. Friday zrób zdjęcie- powiedział.

-Już zrobione- powiadomiła nas sztuczna inteligencja.

Avengers i Pepper dalej tkwili w szoku, po chwili jednak ciocia Nat się odezwała.

-Czyli to oznacza, że…- zaczęła.

-Tak… teraz mamy dwóch Panów Starków- dokończył tata i przyciągnął mnie do mocnego uścisku.

Peter Stark… nie powiem… podoba mi się...

~~~~~~~~~~~~
Proszę kolejny rozdział ! I tym razem bez polsatu !

Marvel: Super RodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz