-... Anthony Edward Stark…
Zarówno Peter jak i Tony patrzyli na sufit skąd dobiegał głos Friday nie wierząc w to co właśnie usłyszeli.
-To… to… nie… niemożliwe- Peter jąkał się zszokowany.
-Mogę cię zapewnić Peter, że to nie pomyłka. Sprawdzałam wyniki kilka razy i nie ma najmniejszej wątpliwości. Gratulacje szefie. Ma pan syna- Friday powiedziała dziwnie radosnym tonem.
Tony Pov.
Popatrzyłem na Petera, który wciąż gapił się w sufit. Dopiero teraz dotarło do mnie co powiedziała Friday. Nie mogłem opanować wzruszenia, radości i szczęścia. Dzieciak, którego od tak dawna postrzegałem i kochałem jak syna, tak naprawdę nim jest. To było po prostu jak sen. Zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.
Po kilku sekundach gapienia się na sufit Peter popatrzył na mnie, a w jego oczach widziałem łzy. Nie mówił nic, tylko patrzył. Jego mina zdradzała ogromny szok. Przyznaję, że to mnie przestraszyło.
-Peter, ja…
Nie było mi dane dokończyć zdania, kiedy Peter dosłownie rzucił się na mnie i z całych sił przytulił.
-Nie wierzę ! To niesamowite ! Nie wierzę, że to ty ! To ty jesteś moim tatą ! Jestem taki szczęśliwy ! To wspaniałe ! To ty - wołał przez łzy radości.
Po chwili się cofnął.
-Przepraszam, trochę mnie poniosło- wyglądał na zawstydzonego.
Pokręciłem głową z uśmiechem.
-Nic nie szkodzi… sam prawie tak wybuchłem.
Peter zaśmiał się lekko.
-Ale co teraz będzie ?- zapytał.
-Teraz… to ty możesz zadecydować… Osobiście, bardzo cieszę się, że jesteś moim dzieckiem i naprawdę chciałbym mieć aktywny udział w twoim życiu… jeśli tego chcesz…
Peter szybko pokiwał głową, a w jego oczach znów zebrały się łzy.
-Oczywiście, że chcę !- krzyknął radośnie.
Natychmiast przyciągnąłem go do kolejnego uścisku.
-Naprawdę nie mogę uwierzyć, że to ty jesteś moim tatą- powiedział cicho.
-Ja też nie mogę w to uwierzyć. Tak bardzo bałem się, że gdy poznasz swojego ojca, polubiłbyś go bardziej i straciłbym cię
-Przecież ci mówiłem. Nikt cię nie zastąpi. Nie ważne co by wyszło w tych testach, to ty byłbyś dla mnie jedynym i prawdziwym ojcem.
Co ja zrobiłem, żeby zasłużyć na tak cudownego dziecko ?
-Czy mogę… czy mogę mówić do ciebie tato ?- zapytał nieśmiało.
To były najcudowniejsze słowa jakie w życiu usłyszałem.
-Bardzo bym chciał- odpowiedziałem radośnie.
Peter szeroko się uśmiechnął.
-Więc… tato… kiedy powiemy reszcie ?- zapytał.
Po raz pierwszy nazwał mnie tatą !
-Cóż… dziś jest już trochę późno… może jutro z rana. Nie darują nam jak będziemy z tym zwlekać- mówiłem.
-Masz rację- stwierdził.
Obaj wyszliśmy z laboratorium. Poszliśmy do pokoju Petera.
-To dobranoc… tato- powiedział wchodząc do środka.
-Dobranoc… synu…- odparłem.
Chwilę później, poszedłem do pokoju mojego i Pepper gdzie już czekała moja zaniepokojona żona.
-I co ! Czego się dowiedzieliście ?!- pytała.
Nie mogłem jej jeszcze powiedzieć. Chciałem poczekać i wyjawić całą prawdę dopiero z Peterem i wszystkim.
-Spokojnie. Nie udało się nam znaleźć dopasowania. Spróbujemy jutro- powiedziałem.
Pokiwała tylko głową ze zrozumieniem. Nie mogłem się już doczekać reakcji jej i Avengers gdy powiemy im prawdę. Byłem pewien, że tej nocy nie zasnę.
Peter Pov.
Następnego dnia Pepper i Avengers czekali na nas w salonie. Ja i… tata… wow… tak dawno nikogo nie nazywałem tatą. To takie dziwne, ale i jednocześnie wspaniałe.
Razem z tatą staliśmy w korytarzu i obmyślaliśmy strategię.
-Ok… jak to zrobimy ?- zapytałem cicho, aby nie słyszeli.
-Mam plan. Pójdziemy do nich i będziemy wyglądać na smutnych, wiesz, że niby twój biologiczny ojciec to jakiś kompletny idiota cz coś takiego- mówił ściszonym głosem.
Zaśmiałem się cicho.
-Wiesz… chyba nie musimy za bardzo udawać…- zażartowałem.
-Uważaj sobie lepiej, bo od wczoraj mam pełne prawo cię uziemić- ostrzegł.
-Dobra, dobra, idziemy tam czy nie ?- zapytałem podekscytowany.
-Ok, idziemy- odpowiedział.
Weszliśmy do salonu z udawanymi minami smutku. W środku, cały pękałem z radości, ale musiałem to ukryć. Avengers i Pepper patrzyli na nas ze zmartwieniem.
-Cóż… wszystko już wiemy- tata powiedział ponurym tonem.
Skrzywiłem twarz, jakbym zaraz miał się rozpłakać.
-Więc… kim on jest ?- zapytała Pepper.
-Patrzysz na niego- odpowiedział z nagłym uśmiechem tata.
Dosłownie cała drużyna wyglądała komicznie. Wszyscy mieli szeroko otwarte oczy, a niektórzy szeroko otwarte usta. Wybuchnąłem śmiechem.
-Żałujcie, że nie widzicie swoich min. Są bezcenne- mówiłem strasznie rozbawiony.
Tata też się śmiał.
-Masz rację, są bezcenne. Friday zrób zdjęcie- powiedział.
-Już zrobione- powiadomiła nas sztuczna inteligencja.
Avengers i Pepper dalej tkwili w szoku, po chwili jednak ciocia Nat się odezwała.
-Czyli to oznacza, że…- zaczęła.
-Tak… teraz mamy dwóch Panów Starków- dokończył tata i przyciągnął mnie do mocnego uścisku.
Peter Stark… nie powiem… podoba mi się...
~~~~~~~~~~~~
Proszę kolejny rozdział ! I tym razem bez polsatu !
![](https://img.wattpad.com/cover/286167240-288-k678515.jpg)
CZYTASZ
Marvel: Super Rodzina
FanfictionGdy Peter traci wszystko co miał, Tony Stark i Avengers są jedynymi osobami, które mogą mu pomóc.