Akt I: Ból Radości

248 12 0
                                    

Chłopiec z długimi, brązowymi włosami związanymi w kitkę podbiegł do drzwi jednego z domów i zapukał w nie żywo. Nie czekał długo na otarcie.
   – Dzień dobry! – Zawołał uśmiechnięty. – Mogę to powiesić na pana domu?
   Uniósł wysoko plakat o żywych kolorach, który przedstawiał kobietę z na w pół zasłonięta twarzą, jakby zakładała albo ściągała maskę. Wielkimi literami, na samym szczycie było na nim napisane BÓL RADOŚCI. Nieco niżej widniało jeszcze zdanie nie wszystko jest takie na jakie wygląda.
   – Oczywiście! – Mężczyzna wziął na chwilę plakat i przeczytał obsadę. – Moja żona uwielbia wasze przedstawienia, na pewno przyjdziemy.
   – Dziękuję! – Chłopiec wziął przedmiot z powrotem i podbiegł do ściany.
   – Gabriel! – Chłopiec odwrócił się w kierunku z którego usłyszał znajomy głos. – Pospiesz się, bo do wieczora się nie wyrobimy!
   – Robię co mogę! – Odkrzyknął, wziął resztę plakatów, które miał do rozwieszenia i podbiegł do kolejnego domu.
   Oscar, starszy brat Gabriela, przeczesał dłonią swoje krótko ścięte, czarne włosy i zapukał do bramy kościoła. Ksiądz otworzył mu dopiero po chwili.
   – Szczęść Boże, mogę powiesić plakat?
   – Szczęść Boże. – Duchowny zerknął tylko na kolorowe plakaty, które trzymał szesnastolatek. – Bez problemu. Zawsze jestem rad błogosławić przedstawienia Gaciów.
   Wykonał znak krzyża.
   – Dziękuję. Z Bogiem. – przykleił plakat na bramie i znów spojrzał w kierunku brata, który kolejny raz uciął sobie dłuższą pogawędkę. – Gabriel, mówiłem coś chyba!
   – No już, już!

W tym czasie, gdy chłopcy rozwieszali plakaty, w ogrodzie rodziny Garcia trwał wielki rozgardiasz.
   – Dobrze… – Mruknęła najstarsza w domu stukając o drewnianą podkładkę gdzie miała listę rzeczy do zrobienia. – Oświetlenie działa bez zarzutu, dekoracje są na zapleczu… Mario, jak tam scena?
   – Już kończę, Tia Sofia! – Zawołał chłopiec trąc mokrą szmatą deski na podwyższeniu.
   – To to też mamy odchaczone – Wykonała drobny gest na liście.
   – Tia! – Kobieta odwróciła się w kierunku wysokiej dziewczyny ubranej już w swój strój sceniczny.
   – Tak, Lucia?
   – Nie mogę znaleźć maski.
   – To idź jej poszukaj.
   – Ale ciocia Carmen chciała jeszcze ze mną przećwiczyć sceny.
   – To szukaj z nią ćwicząc wasze kwestie. Gdzie jest Ricardo?!
   – Tutaj!
   – Co z miejscami dla widzów? – Zapytała brata.
   Mężczyzna powoli wypuścił powietrze z ust.
   – Ric, co z miejscami?
   – Nie ma – Wypalił w końcu. – Wybasz, siorka, ale mamy tylko piętnaście krzeseł.
   – CO?! – Na czole Sofii pojawiły się kropelki potu. – Co się stało z resztą?!
   – Część pogniła, inne były na tyle stare, że się łamały i je spaliliśmy, kilka pożyczyliśmy sąsiadom na przyjęcie ich dzieciaka...
   – To przyjęcie było tydzień temu!
   – Wiem, miałem dopilnować by oddali, zawiodłem – Zielonooki starał się jakkolwiek uspokoić swoją starszą siostrę. – Obiecuję, że coś załatwię jeszcze zanim ludzie się zejdą.
   – Ma to być gotowe przed zmrokiem – pomachała w jego kierunku długopisem.
   – Tak jest, kapitanie!
   – Scena wyschnie to postawimy dekoracje, Rosa będzie sprzedawała bilety… No właśnie, Rosa! Powinna tu być!
   – Daj jej trochę wolności, Sofia – Delikatna dłoń spoczęła na ramieniu zestresowanej kobiety.
   – Imelda, błagam – Organizatorka odsunęła się. – Znasz swoją córkę, jak gdzieś wyjdzie to straci poczucie czasu i się niebywale spóźni! Nie wymagam od niej wiele! Tylko tyle, żeby była na próbach i pojawiła się na występie.
   – Poszukam jej, jeśli będziesz od tego spokojniejsza.
   – Będę wdzięczna.

Słońce powoli zachodziło. Oscar i Gabriel rozwiesili już wszystkie plakaty wraz z datami kolejnych wystawień najnowszej sztuki.
   – Tia Sofia będzie zła jak się spóźnimy – Stwierdził młodszy z rodzeństwa po czym oboje puścili się w bieg w kierunku domu.
   Kiedy byli już blisko zobaczyli naburmuszoną kuzynkę siedzącą przy małym stoliku obok furtki prowadzącej do ogrodu.
   – Zdążyliśmy – Oscar odetchnął z ulgą i oparł się o blat łapiąc oddech.
   – Lepiej idźcie się przebrać – rzuciła dziewczyna zarzucając do tyłu włosy czerwonej peruki. – Tia jest mocno nie w humorze.
   – Dziwisz jej się? – Prychnął starszy z chłopców i wszedł do ogrodu.
   Gabriel zaraz za nim.
   Chcieli dostać się do domu niezauważenie. Zrozumieli, że to głupi pomysł kiedy ciotka Sofia chodziła po podwórku i wyrywała sobie włosy.
   – Koce. – Weszli w środek dyskusji między wujostwem. – Wymyśliłeś, że widzowie będą siedzieć na kocach?!
   – Foteli i kanapy nie przeniosę, siostrzyczko. – Zwrócił uwagę kąśliwe. – Ale wyobraź to sobie: twój reżyserski debiut zostanie jeszcze bardziej zapamiętany przez to jak wyjątkowo zostali potraktowani widzowie!
   – Mniejsza już o to! – Zauważyła wreszcie bratanków. – A wy co tak stoicie? No już! Lećcie się przebierać, powtarzać ostatni raz tekst i za kulisy!

Za Kulisami || EncantoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz