Akt II: Wszystkie Odcienie Symboliki

125 8 0
                                    

Rosa szła ścieżką do centrum zagryzając w drodze suchą bułkę, którą zabrała ze stołu zanim wyszła z domu.
   – Cześć Alicia, Alejandro – Wzięła ostatni kawałek pieczywa do ust.
   – Znowu zwiałaś od familii, aktoreczko? – Ciemnoskóry chłopak w różawej koszuli odbił się od ściany, o którą właśnie się opierał.
   – Moi rodzice wczoraj nie mówili o niczym tylko o tym waszym występie. – Powiedziała rudowłosa dziewczyna krzyżując ręce na piersi.
   – Podobno wyglądałaś uroczo w czerwonych włosach – Alejandro zaśmiał się opierając na ramieniu Rosy.
   – Daj spokój – Odsunęła się. – Co w ogóle dzisiaj robimy?
   – Czekamy jeszcze na jedną osobę – Alicia wzruszyła ramionami. – Nie potwierdził czy będzie, więc damy mu jeszcze pięć minut.
   Nagle mała dziewczynka pociągnęła Alicię za spódnicę.
   – Przepraszam, czy czekacie na mnie? – Zapytała słodkim głosikiem.
   – Jeśli jesteś przerośniętym, ludzkim kameleonem to tak – Rzuciła na co dziewczynka niemal natychmiast urosła i przybrała postać bruneta o kręconych włosach i w żółtej ruanie.
   – Cześć Rosa. Świetna robota – Madrigal puścił jej oczko.
   – Hę? – Wykrzywiła twarz w grymasie niezrozumienia.
   – No z występem – Schował ręce do kieszeni. – Mama, wujostwo i abuela byli bardzo zadowoleni z wieczoru.
   – Możemy przestać o tym mówić?
   – Nie ma mowy – Alejandro szturchnął koleżankę. – Szykuj się, że będzie to temat numer jeden.
   Rosa schowała twarz w dłoniach o spuściła głowę.
   – Dajcie mi się zapaść pod ziemię.
   – Jak się zapadniesz, to Luisa cię wyciągnie – Camilo wzruszył ramionami.

Rosa z zawstydzeniem zrozumiała, że jej przyjaciele mieli rację. Na widowni nie było zbyt wielu ludzi, ale ci, którzy byli rozmawiali o fabule, kostiumach, dekoracjach, niezawodnej grze aktorskiej Gaciów, albo polecali innym iść na drugi termin.
   – Ja to ci w sumie zazdroszczę – Zagadnęła ją Alicia zrównując krok.
   Chłopcy z przodu rozmawiali o swoich sprawach.
   – Niby czego? – Zapytała.
   – Wszystkiego. Jesteście prawie jak Madrigalowie. Pomyśl chwilę: cała rodzina robi w jednej branży – zaczęła wyliczać – nie macie żadnej konkurencji, a nazwisko Garcia jest niemal tak prestiżowe jak Madrigal.
   – Jak chcesz to ja bardzo chętnie się z tobą zamienię – Rosa uniosła ręce w obronnym geście. – Bardzo chętnie zostawię za sobą nerwy ciotki Sofii.
   – Nie pękaj – Rzuciła Alicia szturchając przyjaciółkę.

»★•~{@}~•★«

Wróciła do domu jeszcze przed kolacją. Weszła do pokoju, w którym od ściany do ściany biegł gruby sznur. Do niego drewnianymi klamerkami pomalowanymi szkarłatną farbą były przyczepione zdjęcia związane z jej wszystkimi znajomymi. Kopnęła stojący przy wejściu karton, do którego niedawno wpakowała wszystkie rzeczy jakkolwiek związane z teatrem, które wcześniej tu wisiały.
   Dostała ten pokój po cioci Sofii, która przeniosła się z większością rzeczy do sypialni świętej pamięci dziadków dziewczyny. Wzięła go tylko dlatego, że Lucia uparła się, żeby zostać w poprzednim pokoju.
   Ledwo padła na łóżko gdy usłyszała wołanie mamy na posiłek.

»★•~{@}~•★«

Usiadła na swoim miejscu i przyjrzała się temu jak jest ubrana Tia Sofia. Miała na sobie codzienne ubranie, tak jak większość. Wyróżniał ją jedynie wisiorek z fioletową podkówką.
   Ciotka zawsze była bardzo przywiązana do symboliki kolorów z przedstawień ich rodziny. Ciocia, jak i dziadkowie, zarazili tym też Lucię, która w tej chwili miała na sobie fioletową bluzkę.
   – Skoro jesteśmy w komplecie – Głowa domu wstała. – za dwa dni ponownie gramy "Ból Radości". Co za tym idzie jutro jeszcze raz zrobimy próbę. Ricardo, postaraj się do tego czasu odzyskać nasze krzesła.
   – Tak jest, kapitanie siostro!
   – I jeszcze jedno. Powinniśmy ustalić repertuar na następny miesiąc.
   – Proponuję "Ducha lasu" – Oscar od razu wytstrzelil z propozycją.
   – Długo też nie graliśmy "Panny na sprzedanie" – Dodała Lucia.
   – Rosa? – Ciotka zawiesiła wzrok na dziewczynie. – A ty co byś widziała?
   – Ale dlaczego mnie pytasz?
   – Bo jesteś częścią tej rodziny. – Mówiła spokojnie. – I też masz prawo decydować o tym co gramy.
   – To ja bym chciała... – Spojrzała w sufit. – "Samotną".
   – "Samotną"? Przecież to na trzech aktorów. – Zauważyła Tia Carmen. – Ostatni raz grane to było przez twojego tatę, wujka i ciotkę.
   – Właśnie.
   – Mogę się do tego przygotować, Tia – Powiedziała Lucia do Sofii.
   – Oscar też mógłby zagrać – Przyznała reżyserka. – Ale nie wiem czy Mario dałby radę.
   – M – Samuel przełknął jedzenie. – Graliśmy to jak byłem w jego wieku. Da radę bez problemu.
   – Dobrze, to w przyszłym tygodniu zaczniemy przygotowania.
   Sofia usiadła i wreszcie reszta rodziny zabrała się do jedzenia.

Za Kulisami || EncantoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz