𝐈𝐈 - Propozycja Nie Do Odrzucenia...

46 12 12
                                    

Siedziałem związany na ksześle. Wór na głowie utrudniał mi widzenie. Przez niego wogóle nie wiedziałem gdzie jestem...

Myślałem o rodzinie. O jej bezpieczeństwie. Mam nadzieję, że ci agenci im nic nie zrobili...

Do pokoju ktoś wszedł, po czym zamknął drzwi. Usiadł przede mną i zdjął wór z mojej głowy...

Dotknęła mnie dziwna jasność z pobliskiego okna. Byłem w pokoju przesłuchań, a przede mną siedział nikt inny jak sam agent Milton...

- W tej agencji jestem od ponad ośmiu lat... - Powiedział do mnie zapalając papierosa. - Zabijałem setki takich jak ty.... bez użytecznych, skończonych bandytów....

- Nie jestem już taki jak wtedy Milton - rzekłem do niego. - Mam rodzinę i ranczo, staram się być prawdziwym Amerykaninem...

- Każdy banita wie, że nigdy nie ucieknie od przeszłości... - Oznajmił Milton. - Tylko nie licznym udało się gdzieś uciec... ale ich też W końcu wyłapię...

- Czyli... - Westchnąłem. - Co mnie czeka?

- Śmierć na szubienicy - odpowiedział bez jakich kolwiek emocji.

- Da się to jakoś... naprawić? To co robiłem w El Paso? - zapytałem. Ten jednak przecząc kiwnął głową.
- Przecież musi być jakiś sposób....

Milton zastanowił się i wyrzucił wypalonego papierosa gdzieś w kąt.

- Jest jedna opcja...

- Zamieniam się w słuch

- Pomożesz nam schwytać trzech największych bandytów z okolicy... - odpowiedział patrząc mi w oczy.

- Mają swoje gangi? - dopytałem.

- Tylko dwójka, ostatni jest sam... - Powiedział Milton.

- Jak się nazywają?

- Joshua Miller ze swoim Gangiem, Samuel Brown również że swoim Gangiem i Ethan Smith... - odrzekł Andrew. - Tylko... jeżeli zrobisz chodźby jeden krok przeciwko nam... zabijemy Ciebie i twoja rodzinę, Marcus...

- Wchodzę w to.... chce tylko... odkupić winy...

- Ford! Ross! Uwolnijcie go i zaprowadźcie na stację.. - krzyknął Milton i wyszedł z pokoju. Zamykając drzwi dodał. - Wierzę, że się zmieniłeś Thompson...

Do pomieszczenia weszło dwóch młodych ludzi. Jeden z nich, chyba Ross uwolnił mnie, a Ford dał pas z bronią.

Gdy byłem już uwolniony wyszliśmy z budynku. Byłem w Sacramento, w stanie Kalifornia. Ruszyliśmy na stację kolejową.

W trakcie drogi Ford mówił mi o celach...

- Twoim pierwszym celem jest Joshua Miller. Powinien być że swoim Gangiem w okolicach Nowego Austin, a San Perito. Jego gang nazywa się Los
Azteca. To jeden z najbrutalniejszych gangów w okolicy...

- Jasne. Kto następny?

- Samuel Brown? - zapytał mnie Ford.

- Chyba tak...

- Mówią że jest na północy Kalifornii, ale to plotki. Jego gang grasuje w okolicy, więc jak znajdziesz ich... To znajdziesz też Browna...

- Rozumiem - zapaliłem papierosa. - A ten... Smith?

- To człowiek duch - odpowiedział Ford. - Nic dokładnie o tym nie wiemy.. nawet w jakich stanach napada. Jedyne co wiemy to to że ostatnio obrabował bank w Santa Rossa.

- Sam? - spytałem Forda na chwilę stając przed Stacją kolejową.

- Tak - odrzekł Ford i ruszyliśmy dalej.

- No to nie zły z niego skurczysyn...

Gdy wsiadałem do wagonu pasażerskiego pociągu, Ross przemówił:

- W przedziale dla koni wsadziliśmy Twojego rumaka z rancza, nie dziękuj

- Dzięki - Powiedziałem i ruszyłem do środka, gdy Ford mnie zatrzymał.

- Thompson! - krzyknął do mnie Pinkerton. - Radzę zacząć od Millera! Ten pociąg zatrzyma się na stacji Bakersfield! Dalej będziesz musiał jechać na koniu!!

- Dzięki za informację. - pociąg ruszył, a ja usiadłem w przedziale obok okna. Patrzyłem na oddalające się miasto i odchodzących agentów jadąc prosto do kolejnego miasta...

𝐋𝐞𝐠𝐞𝐧𝐝𝐚 𝐄𝐥 𝐏𝐚𝐬𝐨 / Red Dead Redemption Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz