Moje życie w domu to jedno wielkie zataczające się koło. Ale za to przerażajace. Codziennie wstaje o świcie, ubieram się elegancko bo takie są zasady i schodzę to tych świrów. Ojciec i Matka, jeśli można ich jeszcze tak nazywać cały czas torturują mojego starszego brata. Cruciatusem. I nie tylko. Trzeba być już totalnie rąbniętym i chorym psychicznie, żeby coś takiego robić drugiemu człowiekowi. A w szczególności swojemu synowi. Mi tez się zdaży czasem oberwać, ale zdecydowanie rzadziej od niego. Ja dla nich jestem idealny. Mam się słuchać i w szkole być we wszystkim n a j l e p s z y. Jeśli nie, to zostaje ukarany. Widzą we mnie młodego i wspaniałego śmierciożerce. Co mi non stop powtarzają. Szczerze to po tym domu chodzę jak po szpilkach. Cały czas i w całym domu można usłyszeć kłótnie matki i Syriusza. Z Syriuszem jesteśmy dość blisko, ale nie aż tak bardzo jak nam się wydaje. Jesteśmy od siebie zdecydowanie bardzo różni. Dwa różne i sprzeczne charaktery. Dlatego dość często się kłócimy. Ale i tak kocham tego idiotę, a on mnie. Tylko i wyłącznie przy nim, ale też nie zawsze, ściągam swoją maskę obojętności i mogę przez jakiś czas się wyluzować. Wieczorami zawsze przychodzimy do siebie. Albo to do niego albo do mnie. To taka nasza wspólna rutyna. Gdy nie przebywam z Syriuszem, a zadługo znów to z nim nie przebywam, to czytam książki. Uwielbiam czytać. To jest moja mała ucieczka od wszystkiego. Gdy czytam czuję się jakbym się przenosił do innej rzeczywistości i mam wrażenie, że czasem to ja jestem tym głównym bohaterem. Może w to większość nie uwierzy, ale więcej niż połowa moich książek to mugolskie książki. Moi rodzice pewnie by byli strasznie, ale to strasznie wkurzeni lecz jak narazie udaje mi się to ukryć..Nadszedł czerwiec. Co się wiąże z końcem roku i powrotem do domu. Skończyłem właśnie swój czwarty rok. Dlaczego to musiało tak szybko zlecieć? Dlaczego tak w ogóle musimy wracać do domów? Dlaczego nie mogę mieć normalniej rodziny i jak inni cieszyć się powrotu do domu i nie bać się, że ktoś chce cię oddać Voldemortowi?...
Szedłem właśnie na peron powrotny do domu. Jak zawsze był ze mną mój najlepszy przyjaciel Evan. Evan Rosier. Najlepszym przyjacielem go nazwać nie mogę, ale jesteśmy ze sobą dość blisko.
-Jak tam Black, cieszysz się? Nareszcie wakacje!- powiedział wchodząc do pociągu.
-Tak. Świetnie.Juhu wakacje.- powiedziałam ironicznie i przewróciłem oczami.
-Nie przewracaj oczami, bo ci tak zostanie- zaśmiał się i wszedł do naszego przedziału.
-Zabawne.- usiadłem i otworzyłem książkę na stronie której ostatnio skończyłem czytać, a pociąg ruszył.Minął miesiąc wakacji.
Miesiąc istnych tortur.
Miesiąc.
Jebany miesiąc.
Na szczęście miałem Syriusza. Lecz on tez już dłużej nie wytrzyma w tym wariatkowie.Dochodziła godzina 23. Właśnie szedłem do toalety, żeby się umyć i akurat ktoś wbiegł do mojego pokoju.
-Co jest kur..?-odwróciłem się szybko i zobaczyłem mojego brata z różdżka w ręku całego zdyszanego.
-Nie zadawaj pytań ani nic. Pakuj się szybko. Uciekamy stąd. Mam dość.- powiedział łapiąc mnie za ramiona po czym usiadł na moim łóżku i czekał co dalej będę robić.
-Ale..co..gdzie.. dobra nieważne daj mi z 10 minut.-gdy usłyszałem tamte słowa w duchu tak się ucieszyłem. Miałem dość tego miejsca. Nikomu nie życzę tego, żeby codziennie bandażować rany swojej bliskiej osoby i patrzyć jak ona cierpi. Nie myśląc już o tym szybko się spakowałem.
-Dobra, jestem gotowy.-powiedziałem i użyłem na mój bagaż zaklęcia zmniejszającego, wkładając go do kieszeni.
-Okej, a więc teraz cięższe zadanie....wyjście z domu.-w skrócie opowiedział swój plan i mieliśmy nadzieje, że wszystko się uda.Zaczęliśmy po cichu schodzić po schodach. Nigdy bardziej jak teraz się nie stresowałem. Zostało nam jeszcze pare schodów, jedna prosta i będziemy wolni. Jednak los zawsze musi być przeciwko nam i jeden schód niemiłosiernie głośno zaskrzypiał. Przeklnąłem pod nosem i wciągnąłem na chwile powietrze. Nagle usłyszeliśmy szybkie kroki naszej matki matki.
-Kurwa! Uciekamy.- krzyknął i zaczął biec, a ja jak najszybciej za nim.
-Tylko spróbujcie! Wy nędzne kanalie! Ty Syriusz już jesteś martwy dla mnie! Jesteś dla mnie nikim! A ty Regulus-zwróciła się do mnie- miałam w tobie jeszcze nadzie- nie dokończyła bo jej ktoś przerwał.
-Nikogo to nie obchodzi! Dla nas zawsze byłaś nikim! Nienawidzimy cię! Pierdol się!- krzyknął do niej Syriusz.
- Osz ty wstrętna istoto!-oburzyla się i wycelowała w niego różdżka wymawiając zaklęcie. Leciało ono już w naszą stronę i w tym samym momencie się teleportowaliśmy. Zaklęcie jednak uderzyło w nas. To znaczy we mnie. Syknąłem z bólu, kiedy na moim ramieniu pojawiła się wielka szrama, z której cały czas sączyła krew.
-Nic mi nie jest nie przejmuj się zwiąże to i będzie wszystko ok.-zapewniłam go kiedy miał już coś mówić. Szybko owinąłem czymś rękę i się podniosłem.
-A więc co teraz?- zadałem pytanie bratu bo uświadomiłem sobie, że nie mamy już dachu nam głową.
-Teraz? Teraz idziemy do mojego najlepszego przyjaciela. Może nas przygarną...-powiedział mi i ruszyliśmy. Szczerze byłem ciekawy co z tego będzie. I nie wiedziałem, że też przez to wszystko się zmieni...~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Helloł!!!🐾💗
~835 słów-
Witam w moim nowym opowiadaniu Jegulus. Szczerze nie wiem co z tego będzie, ale mam nadzieje, że spodoba się to komuś. Jeśli chodzi o narracje to większość będzie z perspektywy Regulusa, jeśli jednak by się coś zmieniało zawsze będzie u góry rozdziału czyjeś imię. Nie przedłużam i Miłego czytania<3

CZYTASZ
Are we too young for this? /Jegulus/
FanfictionRegulus wraz ze swym bratem nie wytrzymują już w domu. Postanawiają wiec uciec. Mają nadzieje, że państwo Potter ich przyjmą pod swój dach. Jednak Regulus nie wie, że przez to w jego życiu zmieni się wszystko.