Już byłem tak blisko! Brakowało pare sekund i przebiegłbym za bramę. Biegłem ile sił w nogach osoba za mną również bardzo szybko za mną pędziła. Nie miałem już siły lecz nie przestawałem biec. Moje serce również biegło maraton. W pewnym momencie myślałem, że mi wyskoczy z piersi. Odwróciłem się szybko przez ramię i ujrzałem, że ta osoba trzyma w ręce różdżkę. Jeszcze bardziej się wystraszyłem, ponieważ swojej nie posiadałem... Nagle poczułem twardy grunt pod sobą. Szybko odwróciłem się na plecy, żeby zobaczyć mojego oprawcę i w tym momencie stanęło mi serce. Stał on przede mną z różdżka centralnie przed moją twarzą. Niestety nie mogłem rozpoznać jego twarzy. Nie minęła minuta i otwierał już usta, żeby powiedzieć niewybaczalne zaklęcie...
-Avada Keda..!- i w tym momencie ktoś przede mnie wskoczył. Był to... James.
-NIE!!!Obudziłem się i od razu podniosłem do siadu. Głośno oddychałem i rozglądnąłem dookoła. Byłem w pokoju. Jednak nie swoim. Nie na tym z Grimmlaud place 12. Jednak po chwili przypomniałem sobie co się wydarzyło wczoraj. Odetchnąłem z ulgą. Jestem ciekawy kim mogła być osoba z tego snu. Również ciekawi mnie to czemu w moim śnie pojawił się James i to czemu tak bardzo przejąłem się jego śmiercią. Przecież to tylko sen...
Po chwili ktoś wszedł do pokoju.
-Hej, wstałeś wreszcie?- Syriusz podszedł do mnie.
-Tak, przed chwilą.
-A okej, to zejdź za chwile na dół na śniadanie.- powiedział i opuścił mój pokój. Popatrzyłem na zegar. Była 12:03. O Merlinie. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak późno wstałem. Podniosłem się z łóżka wyciągnąłem jakieś ubrania z mojego kufra i poszedłem do łazienki. Gdy szedłem przez korytarz poczułem zapach omletów. Omlety to kolejna rzecz, która kocham. Zaraz po książkach i Quiditchu. Wszedłem do łazienki i tym razem zamknąłem drzwi na klucz. Nie chce znów, żeby ten rąbany okularnik mi tu wparował pół nagi. Ale i tak jestem mu bardzo wdzięczny. Może aż tak nie okazałem mu tej wdzięczności, ale no cóż bywa.Po tym jak się ubrałem ruszyłem na dół. Mój żołądek pokazywał dosyć bardzo i głośno o swoim istnieniu więc jak najszybciej ruszyłem do jadalni.
- Dzień dobry pani Potter.- przywitałem się z arystokratką.
- O Witaj Regulusie! Siadaj zaraz ci podam śniadanie. Wyspałeś się?- podała mi talerz z omletami.
- Dziękuje, tak wyspałem się.-odpowiedziałem kobiecie i zabrałem się za jedzenie w ciszy, ponieważ akurat nikogo nie było w pobliżu.Gdy skończyłem jeść odniosłem naczynia do kuchni i akurat znajdowała się tam pani Potter.
-Było bardzo pyszne, dziękuje-podziękowałem jej i miałem zamiar iść do swojego pokoju jednak zatrzymała mnie.
-Nie ma za co kochany. To czy moglibyśmy porozmawiać o wczorajszej sytuacji?- zapytała mnie ostrożnie.
-Tak. Możemy po obiedzie?-spiąłem się trochę. Nie wiem czemu, ale cały czas strasznie.. boję się? i nie lubię rozmawiać na ten temat, dlatego psuje mi to humor i automatycznie się okropnie spinam i stresuje.
-Oczywiście, to do później.- uśmiechnęła się do mnie ciepło i puściła bym mógł wreszcie pojąć na górę.Idąc po schodach rozglądałem się dookoła siebie. Bardzo mi się podobał ten dom. Czuć w nim atmosferę kochającej rodziny i spokoju. Czyli totalna różnica Grimmlaud place 12. Ściany miały odcień beżowy, a schody i podłogi były koloru ciemnego drewna. Na ścianach można było ujrzeć różne obrazy jak i zdjęcia. Co drugie zdjęcie było małegoJamesa. Uśmiechnąłem się pod nosem oglądając je wszystkie.
Gdy miałem wchodzić do pokoju zatrzymałem się na chwile przed drzwiami. Nie było słychać żadnych odgłosów. Gdzie oni są? Dobra nieważne przynajmniej jest spokój i cisza. Wszedłem więc do swojego pokoju i usiadłem na parapecie okna. Przez okno można było ujrzeć piękny ogród i ogromny sad. W ogrodzie znajdowała się dość spora ale nie za duża altanka. Niedaleko jej znajdowała się huśtawka dla dwóch osób i kawałek od niej stolik z dwoma ławkami. Dookoła wszystkiego było piękne kwiaty, krzewy i małe drzewka. Oczywiście za ogrodem znajdował się ogromny stad, w którym było pełno różnych drzew. Była piękna pogoda i słońce bardzo świeciło przez co było strasznie gorąco. W sumie co się dziwić jest środek lata i za tydzień będzie sierpień. Wziąłem do ręki jaką pierwszą lepszą książkę, która się znajdowała najbliżej mnie i zacząłem czytać.

CZYTASZ
Are we too young for this? /Jegulus/
FanficRegulus wraz ze swym bratem nie wytrzymują już w domu. Postanawiają wiec uciec. Mają nadzieje, że państwo Potter ich przyjmą pod swój dach. Jednak Regulus nie wie, że przez to w jego życiu zmieni się wszystko.