Tego dnia Harry miał bardzo dobry humor. Uśmiech cały dzień nie schodził mu z twarzy i na koniec dnia poprosił sam z siebie, abyśmy pojechali do nieba.
Było to dziwne, ale nie miałem serca mu odmówić.
Tak więc godzinę później byliśmy już na miejscu.
Harry trzymał mnie za rękę, po czym powiedział:
„Jestem w niebie, Louis."
Następnie odwrócił się do mnie i szepnął:
„Lou, ja tak dłużej nie mogę. Musisz wybrać. Albo do mnie dołączysz, albo puść mnie wolno."
Nie rozumiałem o co mu chodzi, dlatego on poprowadził mnie w stronę samochodu. Usiadłem tak jak zawsze od strony kierowcy, a Harry na miejscu pasażera.
„Louis, niebo znajduje się przed Tobą. Tam mnie znajdziesz. Musisz tylko ruszyć do przodu i nie zatrzymywać się."
„Ale Harry, ja się boję. Nic z tego nie rozumiem, przecież-"
„Nie, Louis. Nie musisz się bać. Wystarczy, że zamkniesz oczy a ja Cię odnajdę. Ufasz mi?"
„Ufam."
„Więc spotkajmy się w niebie, Louis."
CZYTASZ
Ghost of You | larry
Fanfiction„Louis, niebo znajduje się przed Tobą. Tam mnie znajdziesz. Musisz tylko ruszyć do przodu i nie zatrzymywać się." „Ale Harry, ja się boję. Nic z tego nie rozumiem, przecież-" „Nie, Louis. Nie musisz się bać. Wystarczy, że zamkniesz oczy a ja Cię odn...