3. Tajemnicza kobieta

292 24 4
                                    

3. Tajemnicza kobieta

Wsiadając do odrzutowca z zaskoczeniem stwierdziłam, że w środku już są Marco, Zak i Harry. Przykrym zaskoczeniem dla mnie było też, że mężczyźni bez reszty pogrążyli się w rozmowie zupełnie mnie ignorując.
>> I bardzo dobrze.>>- pomyślałam ponuro, ale szczerze przed sobą przyznałam, że poczułam się urażona.
>>To przecież była MOJA kamienica!<<
Z braku lepszego zajęcia zaczęłam bezwiednie przyglądać się panom. Najwięcej obaw wzbudzał we mnie Nataniel. Był wielki, umięśniony i demoniczny, a do tego te jego martwe oczy... Zorba był ucieleśnieniem kobiecych marzeń. Wysoki tyle ile trzeba, nieziemsko przystojny... a to jego spojrzenie ehh... Lucasa nawet nie zaszczyciłam spojrzeniem. Nie lubiłam facetów którzy golili na łyso głowy... blee! Harry Hazard był bardzo podobny do swojego brata, chociaż bardziej rozmowny od niego. Częściej też gościł uśmiech w jego zielonych oczach. Zak. Syn Elizabeth. W dużym stopniu przypominał matkę. W niebieskich oczach, nieśmiałym uśmiechu... ale zdecydowanie najbardziej podobał mi się Marco. Nie dość, że zabójczo przystojny to jeszcze inteligentny, zabawny i dżentelmeński...
-Zapnij pasy. Podchodzimy do lądowania.
Z bladym uśmiechem podziękowałam Zorbie, po czym posłusznie zapięłam sprzączkę.
Z jednej strony bardzo cieszyłam się, że kamienica odnalazła się, a z drugiej... co nas tam czekało? Rozwiązanie zagadki, czy niebezpieczeństwo przed którym ostrzegał mnie Hamer?

>><<

Na spotkanie nam wyjechał Dominic. Już na wstępie dowiedzieliśmy się, że kamienica znajduje się w centrum miasteczka. Wszyscy chcieli tam natychmiast jechać, ale tym razem zaskoczył mnie Dread.
-Monika musi coś zjeść i odpocząć.
-Dziękuję Natanielu.- szepnęłam z wdzięcznością. Potrzebowałam i jednego i drugiego.
-My jedziemy dowiedzieć się czegoś o kamienicy i właścicielu,- ciągnął dalej z tym swoim dziwnym uśmiechem.- a ty Lucas zaopiekuj się naszym medium. Dopilnuj żeby Monika porządnie zjadła i wyspała się.
Po tych słowach nie tylko uśmiech ulotnił mi się, ale i cała wdzięczność!
-Nigdy w życiu!!!- sprzeciw mój i Wooden'a wypadł bardzo głośno i zgodnie.
Nie było mowy bym została sam na sam z tym... z tym... padalcem!!!
-Dość!- Nataniel był wyraźnie zirytowany.- Ty potrzebujesz solidnego odpoczynku i ktoś musi mieć na ciebie oko gdyby się coś działo. Każdy z nas ma tu swoją parę i tylko Lucas jest bez. Tak więc nie ma dyskusji.
I nie było.
Z mordem w oczach patrzyłam jak mężczyźni wsiadają do samochodów i odjeżdżają. Przelotne spojrzenie na wampira dało mi wychwycić jego ponury wzrok, który poprawił mi humor.
-Co robimy?- zapytałam złośliwie, bardzo słodziutkim głosem. Wiedziałam, że prowokuję go, ale miałam też w pamięci słowa Nataniela, że nie ma mi spaść z głowy nawet włos.
W odpowiedzi w moją stronę poszybował plecak, który ledwie złapałam.
-Szukamy hotelu.
Nic więcej nie usłyszałam, a w zamian zobaczyłam plecy oddalającego się wampira.
Plecak nie był jakoś szczególnie ciężki, ale przy mojej złamanej ręce za cholerę nie mogłam go założyć na plecy. Z westchnieniem złapałam za rączkę i ruszyłam za Wooden'em. Już znacznie oddalił się ode mnie, a ja wolałam nie zgubić się w obcym mieście. Po 15 minutach marszu plecak przybrał na wadze jakieś 10 kilo, a moje tempo spadło o połowę. Kiedy mężczyzna zatrzymał się i odwrócił, dumnie uniosłam głowę i starałam się przyspieszyć kroku. Szkoda tylko, że z marnym efektem. Gdy zrównałam się z nim z ulgą przystanęłam, a plecak z głuchym łoskotem pacnął o chodnik.
-Jak będziesz się tak guzdrać,- nieprzyjemny głos wampira zakuł mnie w uszy, ale nie wywołał żadnej reakcji. Byłam zbyt zmęczona.- to do wieczora nie dojdziemy do hotelu.

Tego co nastąpiło po tych słowach nie spodziewałam się. Mężczyzna szybko zarzucił sobie na ramie mój plecak, po czym płynnym ruchem wziął mnie na ręce. Zrobił to tak szybko, że z wrażenia sapnęłam i zdrową ręką odruchowo uczepiłam się jego bluzy. Chciałam zaprotestować, ale ostrzegawcze warknięcie uciszyło mnie. Czułam się bardzo zażenowana tą sytuacją. Na szczęście marsz nie trwał już długo, a my znaleźliśmy upragniony hotel.

Ostatnia wola 13.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz