Ostatnia wola
„ Uważasz, że zemsta jest słodka? Poczekam aż cię zemdli...”
1. Narada
Nazywam się Monika Obal. Mam 38 lat i słyszę głosy zmarłych. Kiedy to się zaczęło? Piętnaście lat temu. Miałam poważny wypadek, ucierpiała głowa. Dziesiątki badań, kilogramy lekarstw i dwa lata w psychiatryku. Po tym wszystkim nie potrafiłam już ułożyć sobie życia... pozostały mi rozmowy ze zmarłymi. Z czasem nauczyłam się pomagać moim nowym „przyjaciołom”. Jedni pozostawili jakieś niedokończone sprawy na tym świecie, inni chcieli prosić swoich bliskich by pozwolili odejść im w spokoju, a jeszcze inni nie mogli zrozumieć dlaczego odebrano im życie. Zdarzało się też, że to ludzie dzwonili do mnie z prośbą o pomoc.
Ten telefon nie był inny. Przynajmniej tak mi się wydawało...>><<
Nie wiedziałam, że godząc się na prośbę pani Iwony będę musiała przemierzyć pół świata. W ciągu 24 godzin po rozmowie z nią znalazłam się w Stanach Zjednoczonych w pięknej górskiej twierdzy. Z lotniska odebrał mnie mężczyzna na którego urodę nie dało się nie zwrócić uwagi. W milczeniu skinął mi głową i wskazał na ogromny czarny helikopter. Lot nie trwał długo, ale odbył się w kompletnym milczeniu. Było mi to na rękę... nie lubiłam rozmawiać.
Gdy tylko wysiadłam ze śmigłowca podeszła do mnie kobieta. Blondynka, niewysoka. Wyglądała na zmartwioną.
-Dzień dobry pani Moniko.- głos choć przepełniony smutkiem, brzmiał niezwykle melodyjnie.- Jestem Iwona. Rozmawiałyśmy przez telefon.
-Dzień dobry.- odpowiedziałam i powoli skinęłam głową.
Już bez dalszych słów kobieta poprowadziła mnie do wnętrza twierdzy. Ogromny hol raził przepychem, a kamienna posadzka stukała w rytm naszych kroków.
Duże dębowe drzwi, a za nimi... dałam się zaskoczyć.
Nie tym, że była to biblioteka, ale ilością osób które czekały tu na mnie.
-Proszę poznać rodzinę i przyjaciół osoby z którą ma się pani skontaktować.- ciągnęła pani Iwona niezrażona moim zaskoczeniem, a w pewnym stopniu i niechęcią.- Nataniel mój mąż, Karina i Zorba, Kate i Marco, Zak i Ella, Lena i Dominic, Alex i Victor, Zuzanna i Harry... Elizabeth żona Hamera.
Z uwagą przyglądałam się każdej z wymienianych osób. Wszyscy byli bardzo poważni, skupieni i tylko w oczach Elizabeth odczytałam głęboką nadzieję.
-Jeżeli mam się skontaktować z pani mężem,- zwróciłam się cicho do niej.- muszę poznać wszystkie fakty towarzyszące jego śmierci i zobaczyć jego pokój. Jakieś rzeczy osobiste.
-Mój mąż zaginął dwa tygodnie temu...
Słowa kobiety zwyczajnie wprawiły mnie w osłupienie!
-To skąd wiecie, że zmarł?- przerwałam jej mało grzecznie.
-Może lepiej będzie jak pani usiądzie, a ja wszystko opowiem.
Zdziwiona popatrzyłam na Iwonę. Widząc jak w jej spojrzeniu zapala się czerwień, bez protestów opadłam na fotel.>><<
Byłam zmęczona. Od tygodnia uparcie próbowałam się skontaktować z Hamerem. Zamknęłam oczy...
Dlaczego nie uciekłam stąd po tym czego się dowiedziałam? Po pierwsze nie sądzę bym miała jakiekolwiek szanse, po drugie Elizabeth. Długo rozmawiałam z tą wampirzycą. Bardzo kochała swojego męża. Na początku starałam się wytłumaczyć jej, że nie z TAKIMI zmarłymi się kontaktuję, ale tak bardzo prosiła. Wierzyła, że uda mi się.
Czy mi się udało? I tak i nie.
Nie udało mi się z nim porozmawiać, ale wiedziałam, że jest. Przed dotarciem do niego broniła go jakaś bariera. Dziwne to było, ale czego mogłam się spodziewać? Przecież był wampirem. Istotą zawieszoną między życiem, a śmiercią!
Westchnęłam.
Dzisiejszej nocy przyśniło mi się coś. Z początku nie zwróciłam na to uwagi, ale kiedy zdałam sobie sprawę, że zwyczajnie wiem iż śnię i że szukam wampira, zaczęłam baczniej obserwować to co się wokół działo. Na razie z nikim nie podzieliłam się moimi spostrzeżeniami, ale teraz siedziałam i z uwagą przyglądałam się przyrodniemu bratu zaginionego. Z fotografii i opowieści zainteresowanych wiedziałam, że są do siebie uderzająco podobni fizycznie jak i z charakteru. I, że nie pałali do siebie sympatią.
-Panie Dread...- zaczęłam powoli.- rozumiem waszą... pańską determinację w odnalezieniu pana Hamera, ale może ja nie mam wystarczającej mocy by skontaktować się z nim? Jak do tej pory rozmawiałam tylko z „prawdziwymi” zmarłymi.
-A jakby pani nas określiła?- w głębokim chrapliwym głosie wampira odezwało się coś na kształt ironii.- Pół umarłymi? Pół żyjącymi?
-Innym gatunkiem.- mówiąc to musiałam z nerwów przełknąć ślinę.- Nie ważne żywi czy umarli, jesteście innym gatunkiem.
-Proszę uwierzyć mi na słowo.- teraz wyraźnie usłyszałam kpinę.- Tutaj każdy z nas jest trupem. Mocno i nieodwracalnie. Zresztą ludzie też umierają.
Po jego ostatnich słowach zdrętwiałam. Groźba?
-Nie musi mi pan grozić.- chociaż bardzo się starałam to jednak mój głos zadrżał.
Nie uszło to wprawnemu uchu wampira. Uśmiechnął się.
-To nie jest groźba tylko filozofia. Rodzimy się po to by umrzeć.
W odpowiedzi gorliwie potaknęłam głową. Lepiej będzie zgadzać się z tym wampirem, a już na pewno bezpieczniej.
-A wracając do sedna sprawy.- zmienił temat.- Proszę mi opowiedzieć jak wygląda bariera na którą pani natrafiła.
Odetchnęłam z ulgą. O tym mogłam rozmawiać.
-To jest sypialnia państwa Hamerów tak?- zapytałam, jednocześnie omiatając wzrokiem całe pomieszczenie. Eleganckie, ciemno brązowe łoże, duże stylowe biurko... toaletkę...- Czuć tu dość mocno obecność zaginionego, jednakże przeplata się ona z energią pani Elizabeth. Nie wiem... może to jest przeszkodą?
-A co by pani powiedziała na gabinet?- zasugerował.
-Możemy spróbować.- powiedziałam bez większego przekonania. Sama nie do końca rozumiałam to co odbierałam od Hamera.- Nie wiem czy ma to jakieś znaczenie, ale dziś w nocy przyśniło mi się coś.
Po moich niepewnych słowach w martwych oczach Dread'a rozbłysły snopy purpurowych iskier, a on sam aż pochylił się ku mnie.
-Co to było?- jego głos z emocji też zrobił się dużo niższy, prawie jak warczenie zwierza.
-Zwiedzałam pewne mieszkanie.- szepnęłam.- Było trochę zaniedbane, ale podobało mi się. W starej kamienicy... Wiem, że czegoś tam szukam, ale nie umiem określić czego.- zamilkłam i niepewnie spojrzałam na mężczyznę, ale on tylko ponaglił mnie ruchem głowy.- Wchodzę przez duże brązowe drzwi. Przedpokój, hol. Stylowy, wyłożony ciemno zielonym marmurem z szarymi żyłkami. Widok zdaje się mi być znajomy, ale nie wiem skąd. Na lewo pierwsze pomieszczenie to kuchnia. Duża, ale ubogo umeblowana. Widzę to nawet pomimo panującego tu półmroku. Potem łazienka. Umywalka, wanna, sedes. Wszystko w starym stylu... kafelki szare. Pokój w ciemnym kolorze z dużym oknem. Jest cały pusty. Zaraz za pokojem dostrzegam wąskie schody biegnące łukiem na lewo w dół. Idę tam. Schodzę do dużego salonu. Rozglądam się. Tu też panuje nieprzyjemny półmrok. Na lewo pół ścianka coś na kształt barku z solidnym ciemnym blatem. Obok kanapo narożnik. Chyba brązowy. Na prawo w rogu duża narożna wanna. Na te widok jestem zaskoczona, ale zyskuję pewność, że znam ten pokój. Obok wanny przy podłodze szczelina. Szerokość 30- 40 centymetrów, wysoka na około 30. Przez szczelinę widzę jakieś pomieszczenie. Niezbyt wyraźnie bo też pogrążone w znacznym mroku. Betonowa zakurzona podłoga. Wygląda jak piwnica i czuć tam chłodem. Pomieszczenie znajduje się tak jakby kondygnację niżej i patrzę na nie z góry. Mam ochotę przecisnąć się tam, ale w ostatniej chwili rezygnuję. Zaczynam się bać. Czego? Nie wiem. Wiem tylko, że tam czai się coś groźnego.
Czy wampira zainteresował mój sen? Biorąc pod uwagę, że jego oczy świeciły niczym dwie czerwone latarki to tak.
-Jak wyglądała kamienica?- pytanie wampira zaskoczyło mnie.
Czyżby sądził, że przyśniło mi się jakieś konkretne, realne miejsce?
-Zwykła, szara.- odparłam ostrożnie.- Nie za bardzo zwróciłam na nią uwagę.
-Nie orientuje się pani gdzie może być usytuowana?- kolejne pytanie na które tylko przecząco pokręciłam głową.
-Kiedy próbowałam się przecisnąć przez tą szczelinę,- wyszeptałam i zawahałam się. A co jeżeli myliłam się?- Oprócz strachu wyczułam wyraźne ostrzeżenie.
-Kto panią ostrzegł?
Z uwagą popatrzyłam w czerwone oczy wampira.
-Hamer.****
Przepraszam, że tym razem nie cały rozdział, lecz brakło czasu :)
CZYTASZ
Ostatnia wola 13.
VampireMiłosne perypetie Moniki na tle katastrofalnych wydarzeń w wampirzym świecie. Czy po tym co będzie miało miejsce świat będzie taki sam? Kto stanie w obronie ludzkości? Zapraszam.