Rozdział 4

145 9 2
                                    

Ashton point of view 

 Niekończąca się jazda przez stany trwała dłużej niż powinna. Dopiero początek Kansas a już po kolejnej godzinie jazdy zesztywniały mi plecy i tyłek , zmieniając się w twardy kawałek mięsa. Poszperałem trochę w moim starym worku marynarskim i wyjąłem mapę  , kawałek papieru z dziwnie ukształtowanymi liniami oznaczającymi granicę. W cholerę z tym , ani trochę mi to nie pomagało. 

Zacząłem przesuwać leniwie wzrokiem po krajobrazie wschodzącego dnia , różowe niebo podkreślało charakterność podróży niewygodnym atuobusem i rzucało piękny kolor na skórę dziewczyny przede mną. Rozmowa z nią była jedyną rzeczą, która trochę oderwała mnie od powodujących odciski siedzeń. Była dość interesująca, w sumie jako jedyna z dotąd poznanych mi dziewczyn odpowiadała wymijająco , droczenie jej było dla mnie pocieszne , szczególnie w obliczu mojej sytuacji.

Chodząca tajmnica przde mną przerwóciła się na drugi bok i mruknęła coś cicho , znowu spała. Była ładna , nawet bardzo. Blond kosmyki , drobny nos i piegi. Przez sen wyglądała na jeszcze młodszą niż się wydawała. Spotykałem mnóstwo lasek i nigdy nie mam pewności do wieku dziewczyn , niektóre szesnastolatki wyglądały na dwadzieścia przez co stałem się bardziej zdystansowanym facetem. Tej dziewczynie sen idealnie łagodził rysy , coś w jej mimice mówiło mi , że wiele ją spotkało , nie była ani trochę beztroska , ale uroda jej to nadrabiała. I tu był problem. Widocznie była zbyt zajęta własnymi myślami żeby zauważyć , że skupiała uwagę większości męskiej części pasażerów , nie tylko tych bliżej jej wieku. O ile można było machnąć na nieszkodliwych starszych dziadziusiów , gołym okiem można było zauważyć zachowanie jednego typka dwa siedzenia dalej w przeciwnym rzędzie. Od początku gapił się na nią , szczególnie kiedy spała. 

Sięgnąłem szybko do okienka i otworzyłem je tak aby powietrze wiało jej w twarz. Musi w końcu coś zauważyć , mogę siedzieć za nią ale nie mam pojęcia kim jest i gdzie jedzie , nie będę cały czas czatował.  Odpaliłem muzykę i czekałem. Po pięciu minutach blondynka zerwała się z siedzenia , siegnęła ręką do okienka ale w połowie zatrzymała się i zerknęła na mnie. Usmiechnąłem się szeroko odgadując jej myśli. Widocznie czeka nas kolejna ucieszna konwersacja.

**

-A jesteś?- pytam całkowicie ubawiony jej reakcją , miło mi się patrzy na jej zdezorientowanie.

-Co?- pyta i z końcem wyrazu zaczyna się czerwienić. Śmieję się serdecznie i lekko przekręcam głowę , zauważam , że odrażający typek wpatruje się ze złością i podnosi z miejsca kierując się w stronę dziewczyny. Odruchowo wstaję i wślizguję się na siedzenie obok niej w tym samym momencie kiedy nas mija , i udaje , że chciał skierować się do toalety. Wzdycham zrezygnowany , a blondynka niepostrzeżenie przesuwa się w stronę szyby.

-Słuchaj , chciałam ułożyć się na dwóch siedzeniach , mógłbyś się przesiąść?- pyta trochę niepewnie. Jej reakcja w ogóle mnie nie dziwi , nie czuję żalu nie szukam towarzystwa w podróży , po prostu miło mi się z nią gada ale muszę dopilnować , że tamten koleś da jej spokój. Musi zauważyć , że postanowiłem trochę się nią zainteresować. Wstałem luźno i przełożyłem jej torbę ostrzegawczo na siedzenie obok niej.

-Jasne- posłałem jej kolejny przyjacielski uśmiech i wróciłem na swoje miejsce. 

Kiedy niepokojący mężczyzna wyszedł z mini toalety patrzył na mnie. Posłałem mu zimne spojrzenie w którym zawarłem wiadomość , że orientuję się w sytuacji. Odwrócił wzrok i więcej nie obracał się bezczelnie w stronę dziewczyny. Westchnąłem powoli wypuszczając powietrze.

      Jedziemy jeszcze jakąś godzinę kiedy słyszę pisk interkomu i głos kierowcy.

-Za pięć minut zatrzymujemy się na przerwę. Pół godziny, nie więcej. Jeśli ktoś nie wróci na czas nie czekam , po prostu odjadę. 

On The Road - W DrodzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz