Rozdział 1

33 2 0
                                    


NIE NAWIDZĘ CIĘ!...

To były ostatnie słowa nim zapadła ciemność. Nie widziałam nic i czułam jedynie otępienie. Ze zdziwieniem zdałam sobię sprawę, że to były moje słowa. Do kogo je kierowałam, tego już nie mogłam sobie przypomnieć. Nagle poczułam, że już mogę się ruszać i otworzyłam oczy. To był beznadziejny pomysł, bo od razu oślepiło mnie światło. Zaczęłam mrugać, by przyzwyczaić oczy do otoczenia. Gdy już byłam w stanie coś zobaczyć, chciaż obraz nadal był rozmazany, ze zdziwieniem stwierdziłam, że leże na łące pod gołym niebem. To dziwne-pomyślałam, bo pamiętam, że na pewno znajdowałam się w domu mojej babci...Babcia! Krzyknęłam, bo przypomniało mi się do kogo kierowałam te okropne słowa. Moja babcia która zawsze wspierała mnie po śmierci rodziców i która wszystko by zrobiła, żebym była szczęśliwa. Jak mogłam jej powiedzieć coś takiego! Jak mogłam tak ją zranić, jakim potworem byłam i jak się zachowałam po tym co ona dla mnie zrobiła. 

-Rusz się King, nie mam całego dnia!

Usłyszałam głos który wyrwał mnie z zamyślenia.

-Już idę Ido...Czekaj, tu ktoś leży!

-To go tu zostaw!

-Dobra, tylko podejdę troszkę bliżej i sprawdzę czy nie ma jakichś rzeczy które mógłbym sobie przywłaszczyć.

-Tylko szybko!

-Już, już...Ido, nie uwierzysz! To człowiek, prawdziwy człowiek. Dziewczyna i to jeszcze żywa.

Nie wiedziałam co robić. Nad swoją głową głową zobaczyłam czarną rozmazaną plamę która po chwili, gdy moje oczy się przyzwyczaiły zaczęła przybierać kształt psa, ale jednocześnie miał rogi i jakby czaszkę na głowie. Zaraz, czy on gadał!

-K...kim jesteś?!

-Jam jest King, król demonów.

-Co?

-No król demonów. Najpotężniejszy władca potworów? Tyran? Nigdy o mnie nie słyszałaś?

-Nie.

-Al...

W tym momencie przerwał nam damski głos, który okazał się być wydawany przez jakąś dziwną panią z burzą siwych włosów na głowie.

-King idziesz? Miałeś tylko sprawdzić czy ta dziewczyna ma coś ludzkiego co może nam się przydać.

-Wiem, ale człowiek sam w sobie to dobra zdobycz.

-Masz rację. Może tak ją sprzedamy?

W tym momencie moje oszołomienie wyparowało, a ja postanowiłam zabrać głos.

-Kora.

-Co?

-Nazywam się Kora.

Odkąd moi rodzice wraz z siostrą i bratem zginęli w wypadku, który tylko ja przeżyłam. Policja znalazła mnie skuloną i załamaną,  koło rozwalonego auta. Byłam cała pokryta krwią i płakałam. Policja zabrała mnie na komisariat twierdząc, że ludzie którzy mieszkali w okolicy usłyszeli pisk, a potem huk i gdy wyjrzeli zobaczyli całe skasowane auto i drugie odjeżdżające z piskiem. Do tej pory nie zostało odkryte kto to był. Minęło siedem lat. Siedem lat od tego wypadku, ale te wydarzenia odcisnęły na mnie piętno, którego nikt nie był wstanie wymazać. Wszyscy moi przyjaciele próbowali, ale nie udało im się wywołać nawet najmniejszego uśmiechu na mojej twarzy. Prawda była taka, że kiedyś byłam gadatliwym dzieckiem, zasypywałam wszystkich informacjami i śpiewałam bardzo dużo, a od czasu wypadku nie zaśpiewałam nic, nawet się nie uśmiechnęłam. Znajomi którzy próbowali mnie pocieszyć już dawno dali sobie spokój. Nawet moja najlepsza przyjaciółka która wspierała mnie cały ten czas stała się oschła i prawie się nie spotykamy. Jedynie moja babcia Jadwisia była ze mną przez ten cały czas. Z moich rozmyślań znowu wyrwał mnie głos, tym razem należał on do Kinga.

-Halo...halo!!! No co się tak zamyśliłaś! Halo. Ido, ona chyba jest jakaś zepsuta, może jednak ją zostawmy.

-Nie. Już zbyt wiele czasu straciłam i muszę za co mieć jakieś ślimaki na moją krew jabłkową.

-Gdzie jestem?

-Jak to gdzie? Na Wrzących Wyspach.

-Co?

-Wrzące wyspy, kraina magii i potworów...

Bolesna MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz