coffee club boy

160 4 9
                                    


POV. DEVIN

Tuż po tym, jak zerwała ze mną dziewczyna, byłem w rozsypce, jednak moja przyjaciółka wiedziała jak mnie pocieszyć - wypad do klubu.

Już myślałem, że pójdziemy tam, gdzie zawsze, a ona zaciągnęła mnie do... Gejowskiego klubu.

I zupełnie szczerze, nie miałem co do tego nic przeciwko, jednak Sasha dosyć szybko znalazła sobie koleżankę do towarzystwa, przez co siedziałem sam przy barze, popijając drinka.

I mój plan zapomnienia o byłej prysnął. Teraz nie mam nawet Sashy u boku. Zapewne zostanę tu do późna, popijając kolejnego drinka, zastanawiając się nad swoim nieszczęściem. Nawet nie zauważyłem kiedy napój mi się skończył, a obok mnie usiadł przystojny, skromnie ubrany chłopak.

- Jay, dwa mohito, dla mnie i dla tego przystojniaka. Odtrąć mi z wypłaty. - powiedział mężczyzna, a ja na niego zerknąłem. Po chwili zaczęliśmy rozmawiać. - Pierwszy raz tutaj?

- Taa... Dziewczyna ze mną zerwała i moja przyjaciółka mnie tu zaciągnęła. - Powiedziałem znudzony, jednak chłopaka to wcale nie zniechęciło do rozmowy ze mną.

- Szukasz jakiegoś rozproszenia czy..? - zaczął.

- Rozproszenia. Bo inaczej będę się nad sobą użalał cały wieczór przy barze. - Powiedziałem, dopiero po chwili przypominając sobie, że rozproszeniem które miał na myśli chłopak raczej nie była rozmowa. - Ale nie chodzi mi o seks.

- Rozumiem. Zawsze możemy porozmawiać. - zaproponował.

- Ale ty tu pracujesz więc...

- Więc możemy się ulotnić do mojego mieszkania, napić się wina i pogadać. I spokojnie, nie zgwałcę cię. - powiedział z uśmiechem na twarzy. - Co ty na to?

- W sumie, czemu nie? - odpowiedziałem i wstałem. W tym momencie barman podał nam drinki.

- Jednak już wychodzimy, więc przelejesz nam je do kubków plastikowych? Wiesz tych do kawy z automatu. - powiedział do bruneta, na co ten tylko przytaknął. - Ja się idę przebrać, więc poczekaj na mnie i mi nie uciekaj, ok?

- Jasne. - powiedziałem i się uśmiechnąłem, a szatyn szybko pokierował się gdzieś w głąb klubu.

W czasie kiedy chłopaka nie było zadzwoniłem do Sashy wyjaśniając sytuację. Oczywiście głupi nie byłem, więc postanowiłem wysłać dziewczynie swoją lokalizację, jak już będziemy na miejscu. Miałem odbierać od niej telefony, żeby wiedziała, że wszystko w porządku.

Chociaż szatyn nie wyglądał na jakiegoś psychola, po za tym barman był do niego bardzo pozytywnie nastawiony. Nagle ten drugi podszedł i postawił przede mną kubki.

- Spokojnie, Sori jest potulny i jak mu nie pozwolisz, to nic ci nie zrobi. Z resztą, mogę ci już podać jego adres. - powiedział brunet z uśmiechem. Podał mi adres, który wysłałem przyjaciółce. Po chwili szatyn zjawił się i wyszliśmy z napojami z klubu.

Chłopak miał na sobie beżowe, luźne spodnie, czarną koszulę i białą marynarkę, co wyglądało bardzo ładnie. Jednak ewidentnie było mu zimno.

Jestem dżentelmenem.

Oddałem mu swoją marynarkę, która była na chłopaka za duża.

Wsiedliśmy do autobusu i ledwie dwa przystanki dalej wysiedliśmy.

Chłopak mieszkał w dosyć przeciętnym apartamentowcu. Mieszkanie było małe, ale wciąż wydawało mi się być za duże jak na jedną osobę. Tuż na przeciwko wejścia wieszaki i półka z butami, a po prawo od drzwi, nawet nie rozdzielone ścianą salon, jadalnia i rozdzielona od reszty blatem barowym - kuchnia. Jak już wszedłem w głąb mieszkania zauważyłem zwykłe białe drzwi - do sypialni i drugie, tuż obok - oszklone, do łazienki. Szklane drzwi były bardzo mgliste, co zapewniało prywatność, wiem, bo sam takie posiadam.

one shoty blOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz