26

8.9K 289 153
                                    

   Powiedziałam chłopakom, że wracam sama, bo mam jeszcze zajęcia z wychowawcą. Przyjęli to bez większego protestu. Praktycznie, to w ogóle nie protestowali. Zapewne mają plany nawalić się w ten ostatni dzień szkoły, w tym roku kalendarzowym. Jessica też się z nimi wybrała, więc nie mogłabym liczyć na niczyją pomoc. Ewentualnie mogłam się wykręcić kłamstwem, że ojczym kazał mi wracać do domu. Jednak... czy dam radę skłamać mu w oczy? Czy w ogóle potrafię mu skłamać? Oczywiście, że nie. Zostało mi tylko przeżyć jego chłód. Może powinnam go przeprosić? Nie, bo to jeszcze podwyższy jego ego, które i tak już sięga ponad atmosferę ziemską.

   Umyłam talerze po ciastkach i wkładałam je do szkolnej szafki. Byłam tak zamyślona, że nawet nie usłyszałam jego kroków. Zamykam szafkę, odwracam się i krzyczę ze strachu, cofając się przez to do tyłu. Czym zapłaciłam uderzeniem plecami o mebel, natomiast profesor zrobił krok bliżej mnie. Jego perfumy... Jego zimny wzrok... Jego ciało... Jest za blisko mnie. 

   Zaczęłam cała drżeć, a w oczach miałam małą panikę. Dlaczego on jest tak blisko mnie? Zacisnęłam instynktownie uda, kiedy jego oddech poczułam na swoim policzku. Za blisko mnie, boże... Stało mi się gorąco, a oddech był płytszy. Już sama nie jestem pewna, czy to ze strachu, czy z niechcianego podniecenia jego seksownym wyglądem. Czemu ja musze mieć słabość do garniturów z kamizelkami? 

   Spuściłam głowę i skupiłam swój wzrok jedynie na butach. Zauważyłam, jak robi jeszcze jeden mały krok w moją stronę, tak, że teraz praktycznie dzieli nas, nie więcej, jak 20 centymetrów. Jedną dłoń oparł o szafkę na wysokości mojej szyi. Przełknęłam ślinę. Boję się. Ale czemu? Drugą dłonią delikatnie chwyta za mój podbródek i unosi moją głowę do góry. Nie panuję już nad swoim ciałem. Brzuch mam tak ściśnięty, a dłonie i nogi mocno drżą, kiedy widzę ten groźny chłód w jego oczach. Byłam w panice. Nasze twarze były za blisko, MY byliśmy za blisko siebie, a na dodatek nie miałam możliwości ucieczki. Nie mogłam nawet panować nad sobą. Kompletnie mnie sparaliżowało. Jessica miała rację. On jest demonem. Wzięłam resztki odwagi i chciałam chociaż uwolnić twarz od jego dotyku. Jego ciepłe palce mocniej zacisnęły się na moim podbródku, co skutecznie uniemożliwiło moją małą ucieczkę.

- Powiem to raz. - głos miał niski i groźny, od razu przeszły mnie ciarki - Mnie się nie zlewa. Natomiast ty zrobiłaś to już dwa razy. Pierwszy byłem w stanie ci wybaczyć, ale to co zrobiłaś dzisiaj, było niedopuszczalne. 

   Odwróciłam wzrok. Nie miałam odwagi patrzeć na niego. 

- P-przepra-szam... - uniósł jedną brew, co spowodowało, że zaczęły ze strachu mięknąć mi nogi. 

   Mój głos był cichy i łamiący się. Naprawdę jeszcze chwila, a popłacze się z bezsilności. Oczy już trochę miałam zaszklone. Boże co jest? Przecież ja nie należę do osób, które tak się boją innych ludzi. Oddech miałam coraz szybszy i płytszy, w uszach zaczęło mi szumieć i czułam jak robi mi się gorąco i duszno. Coraz trudniej było mi złapać oddech. To nie jest dobry znak. Nie chcę stracić przytomności. Nie przed nim. Nie w szkole.  

   Profesor chyba zauważył, że coś nie jest w porządku, bo jego wyraz twarzy zmienił się i nie był już aż tak zły. Przynajmniej tak mi się wydawało. Dłonią z szafki przytrzymał mnie za ramię i kazał na siebie spojrzeć. Zaczęłam kręcić głową na boki. Boję się patrzeć na te chłodne oczy. 

- Ej, Bella... - jego głos był już spokojny. Zero gniewu. Sam spokój. - Już... Nic złego się nie dzieje. Oddychaj... Nic ci nie zrobię. 

   Powoli wracałam do normy i zaczęłam przyzwyczajać się do odległości, jaka jeszcze między nami była. Co on w sobie ma? Raz jest tak bardzo przerażający, aby dosłownie po sekundzie, stać się opiekuńczą osobą. 

Angielski Na CelującyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz