9

10.9K 317 102
                                    

   Na moje nieszczęście nie usłyszałam, co odpowiedział. Za to, gdy wpadłam do pokoju to szybko rzuciłam się do szafy. Nie zwróciłam uwagi na to, że ręcznik spadł na podłogę. Wybrałam na szybko jakieś długie czarne spodnie i bluzę z napisem NASA. W drodze powrotnej zahaczyłam o łazienkę, gdzie wypłukałam usta z resztek pasty do zębów i na szybko przeczesałam palcami włosy.

  Nie powiem - byłam spięta i zawstydzona. Tyle gaf w jednym dniu nie popełniłam chyba przez całe życie. W dodatku po raz pierwszy przyszedł do mnie nauczyciel. I to wychowawca.

  Krótko mówiąc: stresuję się, nie wiedząc czym.

- Herbaty?

- Nie - siedzi na fotelu, który chyba jako jedyny jest zdatny do użytku. Szybko z kuchni biorę worek na śmieci i lekko drżącymi dłońmi, zbieram opakowania po słodyczach.

- Zawsze pan przychodzi do uczniów, gdy nie ma ich w szkole? - pytam zanim ugryzę się w język. Kurde, czemu przy nim nie mam żadnych hamulców jak przy innych?

- Nie.

- Zna pan inną odpowiedź, niż "nie"?

- Tak.

  Podnoszę wzrok i przez chwilę prowadzimy wojnę spojrzeń, którą - niestety - on wygrywa. Wstawiam pełny worek obok kosza. Będzie co później wynosić. Siadam już na czystej kanapie, poprawiając przy tym koc, przez który w dalszym ciągu boli mnie kolano. 

  - Tu masz materiały na dzisiejsze zajęcia. Na jutro mają być gotowe - zostawił mały stos papierów na stoliku i wstał - Oraz przypomnij sobie, co wchodzi w skład epiki.

  Po tym wyszedł jak gdyby nigdy nic. Zdziwiona jeszcze chwilę patrzyłam za nim, oniemiała jego szybkim i eleganckim krokiem, a także tym, o co mu chodziło z epiką. 


                                                   ********


  Myślałam, że do domu wrócę zmęczony i w nerwowym nastroju. Naprawdę zaczynam się zastanawiam, jakim cudem ona wytrzymuje z tymi baranami. Jednak widok jej w ręczniku i tej szczoteczce... No po prostu zrobił mi dzień. W dodatku jej ciało...

- No na reszcie jesteś! - z kuchni dobiegł mnie głos kumpla i zapach kuchni orientalnej. - Trochę długo zajął ci powrót z tej szkoły.

- Wpadłem jeszcze do jednej uczennicy, by dać jej materiały na olimpiadę.

   Roztrzepana, blond czupryna wyłoniła się z otchłani zapachów i spojrzała na mnie dwuznacznym wzrokiem.

- No co?

Ściągnąłem buty, płaszcz. Wszedłem do pokoju, gdzie torbę dałem na stolik do kawy.

- Nic, czy ja coś mówię?

- Myślisz, a to świadczy o czymś nie dobrym.

- Czy ja wiem, myślenie jest oznaką inteligencji - spojrzałem na niego, jak na idiotę i podniosłem jedną brew do góry - No co?

- Możemy już jeść?

- Jasne! Siadaj, a ja już nakładam. 


                                                   ********


   Przez cały dzień udało mi się nie myśleć o mojej wczorajszej wpadce, ale wszystkie wspomnienia wróciły, kiedy zobaczyłam go w sali. Na moje policzki od razu wyskoczył czerwony rumieniec. Schyliłam głowę w dół, zasłaniając ją włosami i spokojnie szłam w kierunku swojej ławki. Na plecach czułam wzrok Bellamy'iego. Jeszcze bardziej się spięłam i usiadłam pomiędzy chłopakami. Oni nawet nie zwracali na mnie uwagi (i całe szczęście, bo jakby zaczęli wypytywać, to na pewno skupiłoby to zainteresowanie - a tego nie chcę).

   Ostrożnie wyciągnęłam zeszyt i piórnik. Podręcznika nawet nie wzięłam, bo zawsze choć jeden z bliźniaków miał. I czekałam na dzwonek, który jak na złość postanowił się spóźnić na swoje zadzwonienie, albo mi się tak wydawało. W każdym razie przez cały czas nauczyciel zwracał swój wzrok na mnie. Jakby chciał dostać się do mojego umysłu i słyszeć co myślę. Dosłownie przewiercał mnie tymi swoimi brązowymi oczami. Zaczęłam się bawić długopisem. Przysięgam, że jak nie przestanie ten długopis wyląduje na nim. Kurde! Co mi jest? 

- Ej, siska! Co ci jest? - spytał Patryk.

   Sama chciałabym wiedzieć. W końcu zadzwonił mój upragniony dzwonek i Bellamy zajął się prowadzeniem lekcji. 

- Nic, skup się. - odpowiedziałam tylko i zajęłam się notowaniem tematu dzisiejszej lekcji. 

- Jednak zanim zaczniemy... - do moich uszu dotarł głos nauczyciela - Wyciągnijcie wszyscy kartki z waszych zeszytów. Podpiszcie imieniem i nazwiskiem. Zobaczymy ile wiecie na temat epiki. 

   Po klasie rozniósł się smutny jęk. Back już chciał dopowiedzieć, jednak kiedy surowy wzrok przeszył salę, wszyscy umilkli i wyrwali kartki z zeszytów. Nauczyciel podzielił nas na trzy grupy, po czym zaczął zapisywać dane pytania do każdej z grup na tablicy. I kiedy tak wszyscy zajęli się przepisywaniem, ja siedziałam jak skamieniała. Czemu on mi wczoraj powiedział, z czego będzie kartkówka? To chyba nie jest w porządku, co nie? Ba! To jest dziwne!

- Coś się stało, panno Delto? 

   Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że zwrócił się do mnie. Spojrzałam po klasie i  szybko pokiwałam głową. Skupiłam się na pisaniu, ale jego głos cały czas siedział w mojej głowie. Kurde, trochę wtopa... Przygryzłam wargę i  bardziej schowałam twarz za włosami. Po raz pierwszy bracia nie poprosili mnie o podawanie im odpowiedzi. To się nazywa wprowadzenie ostrej dyscypliny na lekcjach. 

   Napisałam jako pierwsza, więc wstałam i szybko podeszłam do biurka, gdzie lekko drżącą ręką odłożyłam kartkę z wszystkimi pytaniami. Przez cały czas czułam ciepło na policzkach i wiedziałam, że się rumienię. Modliłam się tylko o to, by tego nie zauważył i jak najszybciej wracałam do ławki. 

- Zrobiłaś te ćwiczenia co ci dałem? - stanęłam w połowie drogi i się odwróciłam przodem do niego. 

- Tak. - zaczęłam bawić się nerwowo palcami. Za to on jedynie przytaknął, więc skierowałam się do ławki. Kiedy już usiadłam, znów się do mnie odezwał.

- Zostań dzisiaj po lekcjach. 

- Dobrze.

   Wszyscy się na nas patrzyli, a kiedy Bellamy na nich spojrzał, od razu zwracali wzrok na swoje kartki. 

   Czas do dzwonka znowu się dłużył i bawiłam się długopisem. Rozkręcałam go i składałam z powrotem. Cały czas była zamyślona i zestresowana. A co jeśli on będzie chciał pomówić o wczorajszej wpadce? Co on o mnie pomyślał? Przecież ja wtedy wyglądałam tak żałośnie... Boszzz... Co ja takiego zrobiłam, że muszę być skazana na jego obecność? A może on chce tylko pogadać o tych ćwiczeniach? To chyba jasne, że tak! Więc co ja sobie głupoty wymyślam? I w ogóle, to czemu mnie obchodzi jego zdanie na mój temat? Nauczyciel jak nauczyciel. To mój ostatni rok, więc zapewne go już więcej nie zobaczę. Na spokojnie, byle bym nie spanikowała. 

I wszystko powinno być okey...

Angielski Na CelującyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz