Godzina czwarta w nocy, a ja leżę sama.
Dłonią szukam dotyku twojego ciała.
Aby się przytulić i poczuć bezpiecznie,
Szukam, nawołuje lecz bezskutecznie.
Ciebie nie ma, istniejesz w mojej głowie.
Jeszcze nie zesłały mi Cię z nieba aniołowie.
A jak zesłały to bardzo dobrze ukryły,
Jakby niewidzialną dla moich oczu peleryną Cię przykryły.
Lecz ja cię teraz potrzebuje,
Bo nieustannie stare i zagojone rany rozdrapuje...
Przyjdź i mnie uwolnij... Proszę...

CZYTASZ
W ucieczce przed życiem...
PoesíaCóż tu więcej mówić... Wiersze pisane w różnych okresach mojego życia i tyle