Pov Dorian
Gdy już Nina usnęłam wyszedłem tak samo jak wszedłem. Jest po drugiej w nocy, a ja wracam pieszo do domu, który jest jakieś dwa kilometry stąd. Szedłem wzdłuż chodnika rozglądając się dookoła. Ładna dzielnica, jednak trochę inna niż ta, gdzie kiedyś mieszkała. Mianowicie w Brooklynie, gdzie to po mojej wygranej świętowaliśmy w tamtym domu, bo był najbliżej. Teraz mieszka w Queens. Co prawda jest tu trochę spokojniej i czyściej, ale nie pasuje mi ten klimat do niej. Jednak mogę się założyć, że przeprowadziła się tu dla chłopców. Do szkoły pewnie też pójdą tutaj.
Przechodząc tak dalej obok mnie przejechało auto, które po dłuższej chwili rozpoznałem.
Mike.
Zatrzymało się przy zakręcie, a po chwili zauważyłam światła od wstecznego. Jechał tyłem, aż w końcu zatrzymał się przy mnie.
— Co cię sprowadziło w strony Queens? — spytał przez uchylone okno z uniesionym kącikiem ust.
— Wyszedłem na spacer.
— I przeszedłeś, aż dwa kilometry w tą i teraz następne dwa będziesz wracał? Uważaj, bo ci uwierzę. Gadaj serio. — spoważniał.
— Wyjebało tu korki, a...
— Nina nienawidzi ciemności. Mhmm, wszystko jasne. Przyszedłeś do niej zamiast siedzieć przy narzeczonej. Wsiadaj, podwiozę cię. — kiwnął głową, a ja po chwili zawahania okrążyłem auto i wsiadłem. — nie sądzisz, że to trochę nie fair? W stosunku do Ethy jak i Niny? z pierwszą się żenisz mając ją gdzieś, a drugiej robisz niepotrzebną nadzieje na powrót, który nie nastąpi.
Nie odezwałem się a tylko lekko zwiesiłem głowę. On ma racje. Nie mogę zostawić Ethy i robić nadzieje Ninie. Musze zostać z Ethą...
— Skąd ty tak w ogóle wracasz? — spytałem patrząc przez okno na zbliżające się duże miasto.
— Z akcji, na którą wezwał mnie Thomas. W końcu jestem jego wspólnikiem.
— A czemu o niczym nie wiem?
— A bo ja wiem? Pytaj tego skurwiela. — prychnął i skręcił w lewo. — ja tylko przyszedłem, bo po miałem dostać wypłatę.
Nie dziwie mu się, że przyszedł tylko i wyłącznie dla wypłaty. Thomas daje mu naprawdę niezłe wynagrodzenie za jedną akcje. Czasem mnie zastanawia czy nie daje mu nawet ze swojej wypłaty.
— Dorian? — usłyszałem i spojrzałem na niego. — co zrobisz jeśli zachce nam się z tym skończyć lub przejść na emeryturkę?
Dlaczego pyta o to mnie? A już tłumacze. Od ponad dwóch lat oficjalnie zostałem uznany za szefa tej mafii. To ja jestem teraz na celowniku u innych - nie Collin. Jestem głównym prowadzącym wszystkiego dlatego denerwuje mnie jeśli chłopcy mi o czymś nie mówią.
— Znajdę nowych. Finn napewno zostanie, Thomas wydaje mi się, że też. Jednak mam zwątpienie co do Scott'a. Spisuje się na medal, jednak widać, że jest wykończony i chce spokoju. Więc jeśli będzie chciał to zamierzam mu go dać. On już przepracował intensywnie swoje lata.
— Co masz na myśli innych? — spytał robiąc cudzysłów ręką i skręcił w prawo wjeżdżając na moją ulice.
— Nie wiem. Zobaczymy z czasem co z tego wyniknie. Zobaczę na kogo wyrosną moi synowie...
— Nawet kurwa nie próbuj ich w to mieszać! — wysyczał gwałtownie stając. — pojebało cię do reszty? Chcesz w to wplatać dzieciaki?!
— A Finn niby ile miał lat jak zaczynał? Dziewiętnaście i pracuje z nami do teraz. Więc dlaczego oni nie będą mogli? Będą mieli to we krwi po mnie, jestem tego pewien. — Stwierdziłem i otworzyłem drzwi widząc jak przyjaciel nie ma zamiaru ruszać dalej.
— Nie rób tego. Nie rób tego Ninie, nie rób tego im.. nie rób tego sobie. Zostaw najlepiej ich trójkę w spokoju. Niech Nina wychowa ich na dobrych chłopców. Nie wtrącaj ich w ten swój pojebany świat.
— W którym ty sam osobiście z nami tkwisz, wujaszku Mike'u. — powiedziałem szczerze, a jego zatkało. Było widać po nim jak próbuje przełknąć gule w gardle, a jego jabłko Adama się poruszyło.
— Za niedługo się z tego gówna uwolnię i mnie tam więcej nie zobaczysz. — wysyczał patrząc przed siebie. — dobranoc. — dodał czekając, aż zamknę za sobą drzwi.
Westchnąłem i to zrobiłem schodząc na chodnik, a blondyn odjechał ode mnie z piskiem zostawiając po sobie smród zdartych opon.
— Zobaczymy Mike, zobaczymy... — rzekłem sam do siebie wchodząc już na swoją posesje.
•••
Po wziętym prysznicu skierowałem się w czarnych bokserkach do sypialni gdzie spała Etha. Wyglądała tak niewinnie, a jednak potrafiła być taką suką. Usiadłem na swojej połowie łóżka po chwili się kładąc. Etha zaczęła się ruszać, a po chwili się do mnie przytuliła.
— Gdzie byłeś? — wymruczała zaspana.
— Na dole. Śpij kochanie. — zacząłem głaskać ją po głowie.
Przykryłem nas szczelnie kołdrą i również objąłem ją w talii bardziej przyciągając do siebie.
Tak ślicznie pachniała wiśnią. Choć chyba jednak wolałem ten jebany zapach pomarańczy.
Kurwa.
Dlaczego o niej myśle przytulając do siebie moją narzeczoną. To pojebane. Wyjdź mi kurwa ze łba.
Zmarszczyłem zezłoszczony brwi i zacisnąłem bardziej dłonie na blondynce przez co mruknęła ospale.
— Kocham cię. — wyszeptałem i pocałowałem ją w głowę mając przed sobą twarz innej.
•••
Pov Nina
Obudziłam się po dziesiątej rano. Wstałam z łóżka ubierając na siebie biały, zwiewny sweterek i czarne, lateksowe jeansy. Pomalowałam brwi i zakryłam niedoskonałości korektorem. Zeszłam do kuchni biorąc do ręki jabłko i wyszłam do holu zakładając buty i biorąc do ręki kluczyki od samochodu. Wykręciłam numer do brata oznajmiając go, że zaraz przyjadę po chłopców.
Droga zajęła mi jakieś pół godziny bez korków. Na szczęście. Wysiadłam z auta kierując się do domu brata. Zadzwoniłam, a po chwili otworzył mi Ian będący jeszcze w piżamie.
— Cześć ciociu! — powiedział z uśmiechem i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk i weszłam do środka. Słyszałam już krzyki chłopców z salonu. W kuchni zauważyłam Cassie, która pokiwała mi chochlą.
Czy ona już o jedenastej robi obiad?
Od kiwałam jej i weszłam do salonu gdzie zastał mnie uroczy widok. Patrick siedział na dywanie pomiędzy bliźniakami, a na kanapie za nim siedział jego syn bawiący się bruneta włosami. Oglądali „psi patrol" przez co chłopcy co chwile krzyczeli lub się śmiali. Patrick starał się naśladować głosy piesków co jeszcze bardziej rozśmieszało dzieciaki.
— Hejka! — powiedziałam i weszłam głębiej do salonu.
— Mama! — krzyknęli równo i wstali na nogi biegnąc do mnie.
— Jak się spało u ciotki i wujka? — spytałam spoglądając na brata, który również wstał na równe nogi.
Chyba wolałam jak siedział. Nie wiedziałam, że ten głąb może aż tak wystrzelić w górę! Ma 2,02m wzrotu! A ja ledwo 1,70m. Ale też wiem, że po nim Ian będzie strasznie wysoki. Ma osiem lat, a już ma z 1,54m. Już!
— Super! — najpierw głos zabrał Zack. — oglądaliśmy różne bajki, graliśmy na konsoli, bawiliśmy się z Ianem na trampolinie...
— Poszliśmy na lody, potem odwiedziliśmy dziadków Iana, kąpaliśmy się w basenie!... — dokończył Topper.
— To naprawdę super! Ale już was muszę wziąć do siebie. Następnym razem Ian przyjedzie do nas, co wy na to?
— Tak! — krzyknęli równo, a Ian szeroko się uśmiechnął.
Zaśmiałam się i spojrzałam na brata, który uważnie mi się przyglądał. Pewnie chciał wyłapać jak się czuje, ale szczerze.. czyje się zajebiście!
.K.
CZYTASZ
They are my children
RandomNina, która w swoim dwudziesto ośmio letnim życiu przeszła bardzo dużo w końcu znalazła mężczyznę, który ją kocha. Ma dwoje dzieci, którzy wyglądem są jak 1:1 jednak charaktery mają całkowicie inne. Co z nich wyrośnie? Co z dawną miłością panny B...