Rozdział 2

682 16 5
                                    

   Marinette, Alya i Nino szli razem do szkoły. Przed szkołą spotkali Adriena.
- Cześć wszystkim. - przywitał się Adrien.
- Hej. - przywitali się Marinette, Alya i Nino.
- Ja i Nino musimy skoczyć do biblioteki przed lekcjami. Pogadajcie sobie i zobaczymy się na lekcjach. - powiedziała Alya.
- Okej. Do zobaczenia. - pożegnała się Marinette.
   Alya i Nino odeszli w stronę szkoły.
- Adrien. - zaczęła Marinette.
- Tak?
- Zabrzmi to głupio ale od paru lat próbuję ci coś powiedzieć. - zaczęła Marinette i wzięła głęboki wdech - Od dnia, w którym się poznaliśmy podobasz mi się.
   Adrien nie odpowiedział i bez słowa poszedł w kierunku szkoły. Marinette zaczęła płakać. Wolała żeby ją odrzucił niż żeby odszedł. Po chwili stania przed szkołą i płaczu, ruszyła do środka szkoły. Nawet gdy zadzwonił dzwonek Marinette nie przyspieszała kroku. Weszła do klasy gdzie trwała już lekcja.
- Pani Bustier... - zaczęła zapłakana Marinette - Czy mogę porozmawiać z Alyą chwilkę na korytarzu?
- Tak. Czy wszystko w porządku? - zapytała Pani Bustier.
- Tak, po prostu muszę z nią chwilkę porozmawiać.
   Dziewczyny wyszły na korytarz. Marinette opowiedziała Alyi co się wydarzyło rano.
- Co zrobił?! - krzyknęła Alya, tak że słyszeli ją wszyscy w klasie.
Wściekła Alya weszła do klasy i wydarła się na Adriena.
- Zamorduje cię Agreste! Zawsze mówiłeś, że jest tylko przyjaciółką, a ty potraktowałeś ją gorzej niż wroga.
   Przerażona Marinette weszła do sali. "Matko jedyna ona go zaraz zabije." - pomyślała Marinette. Marinette zaczęła szeptać do Alyi.
- Spokojnie, dam radę. Uspokój się, bo nie chce żebyś została zaakumizowana przez niego.
   Alya wzięła głęboki wdech i z Marinette usiadły w ławce. Pani Bustier postanowiła kontynuować lekcje. Po zakończeniu wszystkich lekcji pani Bustier upewniła się czy z Marinette wszystko w porządku, a potem Marinette wróciła do domu. Miała pełno myśli w głowie na temat dzisiejszych sytuacji. Marinette po chwili zastanowienia od razu poprawił jej się humor, wyjęła swój szkicownik, znalazła projekt, który wczoraj skończyła i zaczęła szyć.
   Na projekcie można było zobaczyć czarne dżinsy z dziurami, biały T-shirt z napisem I am Boss of my life. Mogliśmy również zauważyć jeansową kurtkę w kolorze czerni ze wzorem ala spływającej wody. Wzór był koloru białego.
   Podczas gdy Marinette szyła, usłyszała pukanie w okno. Marinette się odwróciła i zobaczyła Czarnego Kota szeroko uśmiechającego się do niej. Marinette otworzyła okno.
- Co tam dachowcu? - zapytała.
- Wszystko świetnie ale wolałbym pogadać stojąc w twoim pokoju, a nie wystawiając tyłek przez okno. Wpuścisz mnie?
- Właź.
- Jak tam to twoje wyznanie?
- Tragedia.
- Ty się uśmiechasz... Rozumiem gramy w przeciwieństwa. Tak myślałem, że pójdzie ci tragicznie.
- Nie kocie. To była tragedia.
- To czemu się uśmiechasz?
- To jak on odebrał moje wyznanie to tak jakbym wpadła do dziury. Płacz, smutek itd. ale nie było trudno wyjść z tej dziury, a po wyjściu stałam się silniejsza i odważniejsza.
- Czyli ten idiota w pewnym sensie pomógł ci stworzyć lepsza wersję siebie?
- Nie, definitywnie nie. Kompletnie przez przypadek Alya mi pomogła. Kiedy zobaczyłam jak jego zachowanie ją zdenerwowało to uświadomiłam sobie, że mam dwie opcje. Opcja numer jeden polegała na tym, że użalam się nad sobą, płacze całymi dniami, nie dbam o siebie i bardzo mocno zamykam się w sobie. Druga opcja, idę przed siebie, staje na poziomie zadania i daje przykład, że najgorsze co można sobie zrobić to użalać się nad sobą.
- Ciekawe przemyślenia. Wchodząc na nowy temat. Co tam robisz księżniczko?
- Mówiłam ci stałam się odważniejsza. Jakiś czas temu zamówiłam trochę materiałów i teraz zabrałam się za jeden z moich projektów. - powiedziała Marinette i podała Czarnemu Kotu szkicownik. - Możesz sobie pooglądać.
   Czarny Kot przeglądał szkicownik po czym zauważył prawdopodobnie drugi szkicownik leżący na biurku za Marinette. Był otwarty na jakimś projekcie dla chłopaka. Widać było bluzę, czapkę i luźne jeansy.
- Tam masz drugi szkicownik?
- Jaki szkic... O kurcze... Nie ma żadnego szkicownika. Ten który trzymasz to jedyny szkicownik jaki mam.
- Widziałem projekt. Czemu nie dasz mi pooglądać?
- Bo on jest tajny. Nawet Alya nigdy go na oczy nie widziała.
- A propos szkicowników. Przejrzałem ten i jestem pod wrażeniem. Masz ogromny talent. Nie myślałaś o podzieleniu się ze światem swoimi projektami?
- Myślałam. Alya też mi to proponowała. Teraz szyję strój dla siebie na jutro ale za jakiś czas zabieram się za stroje dla sześciu dziewczyn. Zrobimy sesje, a potem wstawię to na swojego Instagrama. Chciałabym zrobić jeszcze dwa stroje ale potrzebuje jeszcze dwóch modelek. Tymi dwiema dziewczynami są Chloe Bourgeois i jej przyjaciółka Sabrina. - Marinette wzięła szkicownik od Czarnego Kota i otworzyła go. - To strój dla Chloe, a to dla Sabriny.
- Bardzo w stylu Chloe.
- Mam zamiar jutro pokazać im te projekty i zapytać czy będą chciały.
- Z tonu twojego głosu słyszę, że nie za bardzo się lubicie.
- Tak, ale nie chcę ich wykluczać.
- Miło z twojej strony. Skoro już mówimy o modelingu to ja mam szerokie doświadczenie.
- Dobrze kotku. Dam znać jak będę robić kolekcje męska.
- Jupi... Ja wiem, że miałem ci dać spokój z tym tajnym szkicownikiem. Ale czy mogę zadać ci jedno pytanie na jego temat? Ty odpowiesz tylko tak albo nie.
- No dobra. Zgadzam się, bo wiem, że jak się nie zgodzę to nie dasz mi spokoju.
- Czy w tamtym szkicowniku szanowna księżniczka umieściła projekt inspirowane moją osobą? - zapytał zalotnie Czarny Kot, a Marinette się zarumieniła.
- Tak, dlatego nie chcę ci go pokazywać.
   Marinette rozpuściła włosy, usiadła z powrotem do maszyny do szycia i kontynuowała szycie. Dopiero po tej całej rozmowie Czarny Kot zauważył jak bardzo była utalentowana, miła i... ładna. "Jaka ona jest perrfekcyjna... No nie wy sobie ze mnie jaja robicie. Jako Adrien zignorowałem jej wyznanie i Plagg pomógł mi odkryć, że jestem w niej zakochany. Teraz nawet bez pomocy Plagga bym się zakochał. Może ten pomysł Plagga, żeby spróbować nawiązać związek jako Czarny Kot nie jest głupi." - zamyślił się.
- Kocie wszystko w porządku? Jesteś cały czerwony.
   Czarny Kot podszedł bez słowa i zaczął całować Marinette. Marinette odwzajemniła pocałunek.
- Przepraszam... Nie chciałem cię do czegokolwiek zmuszać. Po prostu wyglądasz tak ładnie i... i powinienem się zamknąć.
- Kotku, nie jestem zła. Podobało mi się.
   Przytulili się, po czym Marinette się odsunęła i stanęła przed lustrem.
- Coś się stało Marinette?
- Boję się.
- Czego?
- Że zaraz pójdziesz i już nigdy cię nie zobaczę, bo nie mam z tobą żadnego kontaktu.
- Spokojnie. Będę tak często przychodził aż będziesz miała mnie dość. Teraz żeby było tak oficjalnie. Czy chciałabyś zostać moja dziewczyną?
- Tak, głupi kocie.
- Jesteś najlepsza.
   Z dołu doszedł ich głos taty Marinette.
- Marinette! Z mamą jesteśmy już w domu!
- Dobrze tato!
- To ja chyba muszę się zmywać. - stwierdził Czarny Kot.
- Zdecydowanie. - odparła Marinette.
- A dostanę pożegnalnego buziaka?
- Nie.
- No ej!
- Nie krzycz. Żartowałam. - powiedziała Marinette i dała Czarnemu Kotu buziaka.
- Lepiej uciekaj dachowcu.
- Wpadnę jutro księżniczko.

Miraculum: Marichat StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz