ANIA
Zbiegam ze schodów do kuchni w trybie ekspresowym. Po drodze zbieram rzeczy do torebki, a następnie podchodzę do stolika, biorę gryz kanapki i sprawdzam czas na telefonie.
– Aniu, możesz chociaż raz spokojnie zjeść śniadanie? – pyta oburzona babcia i popija herbatą swoje leki.
Upijam łyk kawy, po czym wkładam buty. Standardowe trampki są dla mnie najwygodniejsze, szczególnie że w pracy przez prawie dziesięć godzin muszę stać.
Dzisiejsza pogoda jest nie do zniesienia. Cholerny deszcz. Nie dość, że mam dziś masę klientek w salonie, to na dodatek jutro wieczorem ruszamy na urodziny do Igora.
– Babciu, doskonale wiesz, że zjem w pracy. Wczoraj dzwoniła do mnie pani Asia i prosiła, żebym zrobiła jej koloryzację. Ma jakieś ważne spotkanie i nie mogłam odmówić.
Kobieta patrzy na mnie spod przymrużonych powiek, a potem uśmiecha się delikatnie. Podchodzę do niej i całuję ją w policzek.
– W południe przyjdzie do ciebie Róża – mówię spokojnym głosem. – Postaram się przyjechać wcześniej. Obiecuję.
Zabieram torebkę i ruszam do samochodu. Pogoda nieco złagodniała, a przez burzowe chmury zaczyna się przebijać słońce. Chociaż tyle.
Wyjeżdżam, zastanawiając się, czy zostawiłam babci wszystko, czego potrzebuje. Jest dla mnie najważniejszą osobą w życiu i jedynym żyjącym krewnym. Moi rodzice na własne życzenie mnie opuścili, kiedy byłam dzieckiem. Mama brała narkotyki, a gdy mnie urodziła, zajmowała się mną babcia. Ojciec w tym czasie pił i bawił się tak, jakby jutra miało nie być. Obydwoje zmarli szybciej niż powinni. Wszystko, co wiem, przekazała mi babcia. Z goryczą i żalem, ale nigdy nie ukrywała przede mną prawdy. Codziennie dziękuję Bogu, że moja kochana Tosia zaopiekowała się mną, kiedy moi starzy bawili się w najlepsze. Gdyby nie ona trafiłabym do domu dziecka. Wychowała mnie i dała mi wszystko, czego potrzebuję. Dzięki niej miałam coś na kształt rodziny. Oprócz niej mam Wiki, moją przyjaciółkę, którą traktuję jak siostrę. Jest dla mnie cholernie ważna. Rozmawiamy, dzielimy swoje smutki i imprezujmy. Dzięki niej otworzyłam salon fryzjerski. Wsparcie, które od niej dostałam, jest nieocenione.
Wjeżdżam na parking, a następnie standardowo witam się z miłym starszym panem, który sprawuje nad nim nadzór. Płacę mu, po czym biegiem ruszam do budynku. Wpadam jak błyskawica, ale na szczęście jestem przed panią Asią. Łapię się za serce, a moja praktykantka zaczyna się śmiać.
– Jesteś niesamowicie punktualna.
Ja też się śmieję i zerkam na zegar. Równo ósma. Rzucam torebkę na fotel, ściągam kurtkę i odwieszam ją na wieszak. Dziewczyna stoi za ladą recepcyjną i wypełnia jakieś dokumenty.
– Robię kawę, masz ochotę?
Monika patrzy na mnie, a potem szybko podchodzi do ekspresu i zaczyna go uruchamiać. Prycham i delikatnie łapię ją za rękę.
– Zapytałam, czy chcesz kawę, a nie, czy ją zrobisz.
Marszczy brwi i wzdycha głośno. Jej mina wyraźnie mówi, że totalnie nie wie, co robić.
– Wiem... ale powinnam jakoś się wykazywać. Moje koleżanki muszą robić wszystko w konkurencyjnych salonach, począwszy od kawy dla szefowej, kończąc na sprzątaniu salonu lub robieniu zakupów do domu.
– Posłuchaj mnie uważnie – mówię i siadam na fotelu. – Sama byłam na praktykach. Ciężko trafić na dobry salon, który nauczy cię, co robić z włosami. Ja ze swoich praktyk pamiętam sprzątanie, parzenie kawy i pracę na manekinie ze skołtunionymi włosami. Z jednej strony rozumiem obawy klientów, którzy przychodzą do salonu i widzą praktykantkę, ale każdy kiedyś zaczynał. Musisz obserwować i łapać kontakt z klientem. Mam nadzieję, że odpowiada ci to, w jaki sposób cię prowadzę przez to wszystko.
CZYTASZ
Zguba Venturi - Dzieło Mafii# 3 - Premiera - 08.02.2024
RomanceMatteo uwielbia swoje życie. Nic nie sprawia mu większej przyjemności, jak życie w luksusie, piękne kobiety oraz zapach krwi. Noszenie nazwiska Venturi daje mu przywileje, ale również obowiązki, które musi wypełniać. Mimo, że to jego starszy brat z...