ANIA
Chłodne kolory ścian. Sterylna czystość. Lekarze i pielęgniarki biegający dookoła na pełnych obrotach. Tak wygląda moja rzeczywistość, odkąd znalazłam babcię na podłodze w naszym domu. Z niewielkiej rany na głowie sączyła się krew, więc od razu zadzwoniłam po pogotowie, a potem po Różę. Pojawiła się ekspresowo i udzieliła pierwszej pomocy, jednak ja przede wszystkim modliłam się, żeby karetka przyjechała na czas. Mam wrażenie, że od tego czasu wypłakałam wszystkie łzy, które miałam w zanadrzu.
Od tygodnia większość czasu spędzam w szpitalu. Po pierwszych badaniach lekarz oznajmił mi, że stan babci jest ciężki. Te słowa odbijały się echem w mojej głowie, choć wiedziałam, że kiedyś nastanie ten dzień. Odkąd babcia czuła się słabiej, przeczuwałam, że coś się stanie. W końcu nie może być dobrze cały czas, prawda? Życie potrafi dokopać w najmniej odpowiednim momencie. Rozkoszuje się bólem, który ci zadaje, a ty i tak musisz iść do przodu.
Nie wierzę w to, co mówi lekarz. Liczę na jakiś cud, ale ten nie nadchodzi. Z każdym dniem parametry życiowe babci spadały, a ja obwiniałam siebie za to, co się stało. Mogłam zrobić więcej. Gdybym uparła się na zrobienie większej ilości badań, być może inny specjalista mógłby coś dostrzec. Nie umiem się z tym pogodzić.
Róża cały czas jest przy mnie. Pociesza mnie w tym trudnym czasie, a ja nie mogę uwierzyć, że to wszystko ma miejsce. Siedzimy w poczekalni, obok sali, w której leży babcia. Niestety, nie mogę być przy niej cały czas, ponieważ w pomieszczeniu nie może znajdować się wiele osób, a na dodatek boją się, że mogę przenieść zarazki, które w przypadku odporności babci mogą być zabójcze.
Po chwili przychodzi lekarz, który uśmiecha się do mnie pocieszająco. Nic nie jest w stanie sprawić, że poczuję się lepiej. Jedynie wyzdrowienie babci Tosi sprawiłoby, że byłabym szczęśliwa. Niestety, diagnoza jest jednoznaczna.
Rak mózgu z przerzutami.
Nie rozumiem, jakim cudem dowiedziałyśmy się o tym teraz, skoro regularnie chodziłyśmy do lekarza. Dlaczego to się dzieje?
– Pani Wilczyńska – mówi doktor spokojnym tonem, który sprawia, że mam ochotę zacząć wyć z bezradności. – Może pani wejść na chwilę do babci.
Szybko wstaję, po czym zostawiam lekarza z Różą. Nie chcę słuchać kolejnych słów, które niczym sztylet wbijają się w moje serce. Kiedy wchodzę do sali i widzę Tosię, która podłączona jest do różnych sprzętów monitorujących jej parametry życiowe, zaczynam głośno płakać. Jedna z pielęgniarek, która zajmuje się pacjentem obok, patrzy na mnie smutnym wzrokiem, a następnie wychodzi. Podchodzę bliżej łóżka i łapię ciepłą dłoń babci. Wiem, że muszę pozwolić jej odejść.
– Nie martw się... – zaczynam łamiącym głosem, a łzy płyną po moich policzkach. – Dam sobie radę, obiecuję. Nie wiem, czy będę mogła jeszcze tutaj przyjść, ale wiedz, że kocham cię najmocniej na świecie. Dałaś mi wszystko, czego potrzebowałam. Dom, miłość, opiekę i wszystko to, czego pragnęłam najbardziej na świecie. Będę za tobą tęsknić.
Całuję ją w czoło i patrzę na jej bladą twarz. Przez moją głowę przelatuje wiele myśli, a jedna z nich mówi, że jej już nie ma. Moja Tosia myślami jest gdzieś daleko, a tutaj jest jedynie jej ciało. Po chwili do pomieszczenia wchodzi lekarz, który gestem ręki daje znać, że czas się pożegnać. Całuję babcię jeszcze raz, po czym opuszczam salę. Od razu wpadam w ramiona Róży, która przytula mnie mocno. Mój płacz przybiera na sile. Nie potrafię się z tym pogodzić.
– Musisz być silna, kochanie. – Jej głos koi moje serce.
Odsuwam się od niej, a w jej oczach dostrzegam współczucie. Wzdycham głęboko, ponieważ jedyne, co mi pozostaje, to czekać. Doktor dobitnie opisał stan zdrowia babci. Podchodzę do wieszaka i ściągam z niego kurtkę.
CZYTASZ
Zguba Venturi - Dzieło Mafii# 3 - Premiera - 08.02.2024
RomanceMatteo uwielbia swoje życie. Nic nie sprawia mu większej przyjemności, jak życie w luksusie, piękne kobiety oraz zapach krwi. Noszenie nazwiska Venturi daje mu przywileje, ale również obowiązki, które musi wypełniać. Mimo, że to jego starszy brat z...