ROZDZIAŁ 4

966 66 2
                                    

MATTEO

Kiedy wróciliśmy do Włoch, mój brat zabrał swoją gwiazdę do domu. Po drodze jednak zgubił swoje rodowe jaja. Z rozmów, które z nim przeprowadzam, wynika, że jest z nim coraz gorzej. Ta mała jędza owija go sobie wokół palca, a on skacze zadowolony i jest gotów uchylić jej nieba, żeby tylko się do niego uśmiechnęła. Nigdy nie przypuszczałem, że zobaczę go takiego, jak teraz. Jego pierwsze małżeństwo było totalnym fiaskiem, ale nawet na Biancę nie patrzył tak, jak na Wiktorię. Jak na najcenniejszą rzecz na świecie. Dziwnie się to ogląda, szczególnie że znam jego ciemną stronę.

Cholerna miłość!

Sprawia, że najtwardsi faceci stają się cipami tylko po to, by zapunktować u swojej kobiety. Mam nadzieję, że mój brat nie zatraci się w swojej grze i będzie pamiętał, dlaczego ta dziewczyna w ogóle trafiła do Katanii.

Otwieram drzwi do mojego mieszkania, wchodzę do środka i od razu ściągam marynarkę, którą rzucam niedbale na kanapę. Oddycham głęboko, ciesząc się, że znalazłem się swoim azylu. Podchodzę do barku, nalewam sobie whisky i wypijam ją jednym haustem. Alkohol pali i sprawia, że przypominam sobie kobietę, o której myślę stanowczo za dużo.

Nie wiem, co widziała w Wasilewskim, ale zasługuje na kogoś, kto będzie ją szanować. Ten śmieć miał przy sobie kobietę, która na moich oczach próbowała go ratować, choć nie znała całej sytuacji. Jej poświecenie było godne podziwu. Nie bała się, a przecież stałem tuż obok. Mogłem ich zabić, ale ona nadal pragnęła mu pomóc.

Ania jest cholernie piękna. Nigdy wcześniej nie spotkałem takiej mieszkanki wybuchowej. Nie boi się mówić, co myśli, działa impulsywnie, a przy tym jest kurewsko seksowna. Nie kryje swoich uczuć, a jej humor zmienia się tak szybko, że człowiek nie jest w stanie się w tym połapać.

Podchodzę do wielkiego okna, z którego rozpościera się widok na panoramę miasta. Zastanawiam się, czy kobieta, która niemal cały czas siedzi mi w głowie, chociaż raz mnie wspomniała. Prycham, kręcąc głową. Nie mogę sobie zaprzątać myśli jedną laską. Przecież to kolejna chętna... Bez znaczenia.

Tylko dlaczego moja głowa nie potrafi odpuścić?!

***

Mija tydzień, odkąd wróciłem z Polski. Od razu wpadłem w monotonię krwawej pracy. Nowe zlecenia spływały do mnie niczym lawina, a ja obserwowałem, planowałem i likwidowałem kolejnych ludzi, którzy nie płacili bądź oszukiwali naszą rodzinę. Nadal mam cholernie złe przeczucia co do pomysłu, by Wasilewski został przy życiu. Wiem, że to decyzja Antonio, ale ta szuja powinna dawno wąchać kwiatki od dołu. Nigdy nikt nie dostał drugiej szansy i podejrzewam, że gdyby nie Wiktoria, mój brat zakończyłby tę farsę już w Warszawie. Wyobrażam sobie, jakie będą problemy z upilnowaniem tego idioty. Zostałem prywatną niańką tego dupka. Gdyby to ode mnie zależało, pozbyłbym się problemu.

Po skończonej pracy standardowo zlecam chłopakom posprzątanie magazynu, który teraz przypomina rzeźnię i to z dobrego horroru. W sumie sam sobie go zaprojektowałem, ale po pracy nie mam ochoty go sprzątać. Od tego mam ludzi. Myję dłonie, a następnie dokładnie je wycieram.

– Szefie, ciało zostało zapakowane. Odbiorca powinien otrzymać przesyłkę jutro rano – mówi jeden z moich ludzi. – Jakieś dodatkowe rozkazy poza standardowymi procedurami?

– Nie, to wszystko na dzisiaj. Gdyby cokolwiek się działo, macie do mnie numer.

Mężczyzna przytakuje, po czym wychodzi z magazynu. Po chwili sam ruszam w kierunku wyjścia, a kiedy jestem na zewnątrz, chłodne powietrze zderza się z moją twarzą. Oddycham głęboko i kieruję się do mojego samochodu. Po drodze wyciągam papierosa, odpalam go i zaciągam się dymem. Staję przy aucie i spokojnie palę papierosa, spoglądając w niebo.

Zguba Venturi - Dzieło Mafii# 3 - Premiera - 08.02.2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz