Biała róża.

39 4 0
                                    

Z myślą o tych, którzy stracili kiedyś kogoś bliskiego.

"Biała róża"

Stałam wokoło ciszy zgromadzonych dusz. Patrzyłam przez siebie, lecz nie dostrzegałam niczego nowego. Te same pytania, nadal owiane chłodem milczenia, nie dawały nadziei na pozytywny dzień. Zgrabiałe dłonie niedbale przytrzymywały zieloną łodygę, nieświadomie raniąc opuszki palców o ostre kolce. Drobne, szkarłatne krople zaznaczyły swoją obecność na ubitej pod stopami ziemi, lecz ja byłam gdzieś poza tym.

– I co teraz zrobisz? – zapytała niewyraźna rozmówczyni.

– Nic... – Wzruszyłam obojętnie ramionami. – Będę żyła dalej, mając świadomość, że już nie będzie jak dawniej...

– On zrobił to z myślą o tobie... – przerwała mi.

– A jednak zranił mnie podwójnie... – Odwzajemniłam się tym samym wtrąceniem.

Pamiętałam dokładnie. W głowie wyrył się obraz ostatniego uśmiechu, którym mnie obdarzył. Przyjazne spojrzenie, gest... Radość błękitnych oczu, której nie byłam w stanie wyrzucić z pamięci. A może tego podświadomie nie chciałam? Zapytałam sama siebie, lecz moja towarzyszka, jakby znając moje myśli, odparła cichutko:

– A może za bardzo pozwoliłaś mu się do siebie zbliżyć? W końcu oddałaś mu część swojego serca i duszy...

– I nie żałuję tej decyzji... Był tego wart...

Oczy zaszły łzami, przysłaniając obraz rzeczywistości. Nie spodziewałam się, że tak bardzo zmieni to moje następujące życie. Funkcjonowałam fizycznie, lecz duch nie podążał w zgodzie z ciałem. Zatrzymał się na szkolnym korytarzu, kiedy widziałam go po raz ostatni. Minęły lata... Czas dosłownie przesypał mi się przez palce, niczym drobne ziarenka piasku, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Straciłam ten okres bezpowrotnie, oddzielając je ramami kolejnych tragedii. Tylko je zapamiętałam, nie rozumiejąc nawet dlaczego.

– Jaki był? – Usłyszałam ponownie cierpki szept.

Zamyśliłam się, nie wiedząc jak ubrać w słowa to, co tak naprawdę czułam.

– Był wyjątkowy – zaczęłam po chwili – lecz uważał się za dziwaka, wykluczonego ze społeczeństwa...

– Dlatego zerwał waszą znajomość? – zapytała.

– Powiedział, że tak będzie dla mnie lepiej... że tylko mnie ogranicza...

Nie utrzymałam łzy, która zaznaczyła bezbarwną linię na moim policzku. Byłam rozbita. Miliony małych kawałeczków stały się niemożliwe do odbudowania. Myślał, że zrobił dobrze odcinając mnie od siebie, lecz tym jeszcze bardziej mnie zranił... Nie rozumiał tego wówczas, teraz tym bardziej nie było mu dane.

– Czy tak było?

Poczułam się, jakbym dostała w twarz. Miałam ochotę krzyknąć, a nawet zniżyć się do rękoczynów.

– Nigdy! – Uniosłam głos bardziej, niż to było konieczne. – Był moim jedynym przyjacielem. Osobą, która wysłuchiwała wiecznych narzekań postrzelonej wariatki. Wsparciem w chwilach zwątpienia i opoką kiedy upadałam. Wierzył we mnie bardziej, niż w siebie samego. Ocierał łzy i pocieszał dobrym słowem... – Westchnęłam ciężko, czując kolejne słone krople, zaznaczające ślad na bladej skórze. – Kochałam go, ale nigdy nie było mi dane mu tego wyjawić... – Zamknęłam odruchowo powieki, karcąc się w duchu za swój brak odwagi... – Może wtedy nadal byłby ze mną...

– A ja myślę, że nigdy nie odszedł – wtrąciła spokojnym tonem. – Oddałaś mu odłamek siebie, ale też zatrzymałaś w sercu część jego ducha.

Sekret moich palców - zbiór one shotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz