/1/

440 18 5
                                    

W Kalifornii, a dokładniej w słonecznym San Francisco, temperatura sięgała prawie 76 F . Nawet, jak był sierpień temperatura była bardzo wysoka. Co nie ułatwiało pracy lekarzom San Francisco. Szpital był położony obok małego stawu, który trochę ochładzał temperaturę w szpitalu dla osób chorujących na nowotwór i różnych innych chorób.

Od razu po wejściu do budynku oczom rzuca się wielka recepcja z dużą ilością miejsc w poczekalni. Od razu później szpital rozdziela się na dwa korytarze. Jeden w kolorze bieli, a drugi w odcieniu beżu.

Biały korytarz kieruje do dziesięciu pokoi dla doktorów i wolontariuszy. Na każdych drzwiach widniała etykietka przykręcona do drzwi do kogo należy każdy z pokoi. Przedostatni i ostatni pokój należał, do pielęgniarek na oddziale.

Za to korytarz beżowy należał do sali dla pacjentów, schowek na miotły i sprzęt dla sprzątaczek, które każdego ranka przychodzą i sprzątają korytarze i sale. Sali było czterdzieści, lecz tylko około dziewiętnaście było zajętych przez pacjentów. Podobnie jak lekarz, pacjenci mieli napisane na drzwiach numery. A obok pierwszych drzwi znajdowała się rozpiska, jaki numer pokoju odpowiada poszczególnemu pacjentowi. Z tych czterdziestu sali pięć z nich to czteroosobowe sale dla osób chorujących na nowotwór. Sala na miała cztery łóżka oddalone od siebie o jakieś około 3 metry, a na środku była przezroczysta i szklana ściana.

Pewnej październikowej nocy, w szpitalu było słychać krzyk recepcjonistki na to, że nowych pacjent się pojawił i nie wygląda za dobrze. Jak później się okazało przydzielono mu sale z numerem cztery. Na sali oprócz nowego leżała już dziewczyna. I jak słyszał inne trzy sale były zajęte przez chorobę, jaką był Covid-19 więc miejsca na oddziale nie były jakoś jakieś duże. A z powodu, żeby dziewczyna ani chłopak nie czuli się samotni to przydzielono im wspólną sale. Dziewczyna w tym szpitale znajduje się już dwa tygodnie, a chłopak od wczorajszej nocy.

Nowy pacjent jeszcze nie poznał ani koleżanki z oddziału, ani nikogo ze szpitala, więc jeszcze ma dużo do poznania w tym szpitalu. Chłopaka cały czas bolała ręka, jak się okazało na badaniach wykryto u niego nowotwór. Było słychać wieczorem, że chłopak rozmawiał chyba z dużą częścią swojej rodziny przez telefon.

___________________________________________________________________________

Witam! Książka jest specjalem na dwa tysiące odsłon pod obiema książkami dotyczące Techno. Książka jest też specjalem na walentynki, też dla takiej jednej osoby, żeby ciągle w Minecraft Hardcore nie grała i w końcu coś przeczytała. Miłego dnia i pozdrawiam.






''W szpitalnych czterech ścianach''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz