Louella

8 1 0
                                        


                        14 sierpnia 2017
    Po pierwszych, jakże żenujących zajęciach w tej szkole, muszę biec z samej góry na parter, gdzie znajduje się sala sportowa. Za pięć minut zaczynają się zajęcia z tańca i nie chcę znowu wyjść na spóźnialską. Ktoś kto układał plan zajęć i rozkład dzwonków musiał być naprawdę niespełna rozumu, żeby dać pięć minut przerwy w tak ogromnej szkole.
Dotarcie do sali zajmuje mi równo trzy minuty, co wiąże się z tym, że zostają mi tylko dwie minuty na przebranie. Wchodzę do przebieralni, która jest już całkiem zapełniona głośnymi rozmowami innych dziewczyn. Znajduję swoją szafkę i wkładam do niej kluczyk. Przekręcam go, ale szafka jak na złość się nie otwiera.
- No błagam otwórz się do cholery- mówię trochę za głośno, jednak nie mam czasu zamartwiać się czy ktoś zwrócił na mnie uwagę.
Ciągnę kluczyk w swoją stronę i niespodziewanie szafka otwiera się, ale ciut za mocno i trafia prosto w głowę przechylonej w swoją szafkę obok dziewczyny.
- O Boże, przepraszam cię, nic ci nie jest?- mówię, cała czerwona na twarzy.
- Nie, nic się nie stało, w porządku. - odpowiada trochę zdezorientowana, blondwłosa dziewczyna z uwiązanym kokiem na głowie.
- Naprawdę cię przepraszam, śpieszyłam się na te zajęcia i z tego stresu nawet nie zauważyłam, że ktoś stoi obok. Jeżeli chcesz  możemy przejść się do higienistki.
- Wszystko jest okej, głowa trochę mnie boli, ale podejrzewam, że wyrasta mi lekki guz, wygląda to aż tak źle? - dziewczyna wskazuje na swoje czoło
- Szczerze mówiąc jest trochę czerwone, więc jeśli rzeczywiście cię tylko trochę boli, to szybko zniknie.
Blondwłosa uśmiecha się i zamyka swoją szafkę. Dopiero w tej chwili zorientowałam się, że przez ten czas szatnia opustoszała i zostałyśmy w niej tylko we dwie. Znowu spóźniona. Świetnie. Na szczęście z tego co widzę, koleżanka która ode mnie oberwała też nie zdążyła się jeszcze przebrać. Zakładam krótki błękitny t-shirt i sportowe, ciemne leginsy. Kątem oka zerkam na obok stojącą dziewczynę. Widzę, że jeszcze się nie przebrała, więc siadam na ławce i czekam. Po chwili dziewczyna zamyka szafkę, więc energicznie do niej podchodzę.
- I jak gotowa?
Dziewczyna nieśmiało kiwa głową.
- Skoro i tak już jesteśmy spóźnione to może chociaż się przedstawię, Louella - podaję jej rękę
- Stella, miło mi- dziewczyna ściska moją dłoń
- To co, lecimy? - mówię i jednocześnie odwracam się już w stronę drzwi do sali.
Na wejściu widzę, że zajęcia w pełni się jeszcze nie rozpoczeły. Kiedy podchodzimy bliżej z kontekstu słyszę, że pani prowadząca opowiada tylko co będziemy konkretnie ćwiczyć na zajęciach. Jednocześnie ze Stellą przepraszamy za spóźnienie, a pani ku mojemu zaskoczeniu odpowiada z uśmiechem, że nic się nie stało i każdemu się może coś zdarzyć.
Długo zastanawiałam się jaki wybrać fakultet z zajęć sportowych. Nasza szkoła ma akurat bardzo duży wybór. Zaczynając od koszykówki, a kończąc na szermierce. Od początku swojej edukacji wypróbowałam już naprawdę sporą sumę przeróżnych zajęć. Byłam w drużynie siatkarskiej, w której pani prowadząca mimo mojej beznadziejności bardzo mi kibicowała, a ja mimo wszystko wierzyłam, że wcale nie jestem taka zła przez co na jednym meczu złamałam rękę. W piątej klasie zapisałam się na uni hokej. I może wszystko byłoby dobrze, gdybym jednak wcześniej zorientowała się, że do tego sportu potrzebna jest też umiejętność jazdy na łyżwach, na których w tamtym czasie jeździłam fatalnie. Dopiero szósta klasa była dla mnie przełomowa. Zapisałam się w niej na basen, który okazał się idealnym sportem. Pływać nauczyłam się już w wieku pięciu lat, dlatego nie miałam problemu na zajęciach. Na te zajęcia chodziłam aż do początku ósmej klasy, w której nasza szkolna pływalnia została zamknięta z powodów „przekroczenia normy mikrobiologicznej". Z tego co wiem nie została otwarta do dzisiaj. Dlatego w ostatnim roku szkoły podstawowej musiałam po raz kolejny szukać jakiejś alternatywy. Posłuchałam się rad koleżanek, które wręcz wychwalały ten przedmiot i zapisałam się na fitness. Oczywiście później mocno tego żałowałam, bo już po pierwszych zajęciach wiedziałam, że dziewczyny chodziły na te zajęcia tylko z powodu bardzo młodego i przystojnego nauczyciela, który przez całe zajęcia żartował sobie z nimi.
Dlaczego wybrałam teraz taniec nawet ciężko mi powiedzieć. Nie jestem utalentowaną tancerką, ale wydaje mi się, że mam jakieś poczucie rytmu. Czy wytrwam na tych zajęciach do końca liceum? Wątpię, ale nie ma co narzekać.
Większość zajęć zleciała na pogawędce o tym jakimi stylami tańca będziemy się zajmować i czego pani będzie od nas oczekiwać na poszczególnych zajęciach. Pod koniec zrobiliśmy rozgrzewkę i improwizowaliśmy do składanki, którą przygotowała nasza pani.
Wychodząc z sali złapałam Stellę.
- Hej, może w ramach przeprosin, masz ochotę pójść ze mną na lunch? - zapytałam z nadzieją, że się zgodzi i nie będę musiała martwić się, że moja eksprzyjaciółka dosiądzie się do mojego stolika
- Brzmi świetnie - odpowiedziała Stella.
Skierowałyśmy się więc na pierwsze piętro, gdzie mieści się stołówka.
Wzięłam na tackę bajgla i mrożoną kawę i razem ze Stellą zajęłyśmy stolik umieszczony przy samym oknie.
- I jak ci się podoba ten pierwszy dzień ? - odezwałam się
- Szczerze? Myślałam, że będzie o wiele gorzej- odpowiedziała Stella jednocześnie mieszając swój pudding.
- A ja myślałam, że będzie o wiele lepiej - zaśmiałam się. Ale nie ma co się przejmować, życie chyba lubi mnie zaskakiwać.
- Rozumiem, że masz na myśli fizykę?- spojrzała na mnie Stella.
- O nie, czy ty też to widziałaś. Kompletna żenada, myślałam, że ludzie już zapomnieli.
- Oj tam, nie było tak źle, przynajmniej podniosłaś się z gracją - zaśmiała się
- Okej, potraktuje to jako komplement. - odezwałam się i jednocześnie zaczęłyśmy się śmiać.
Po angielskim, który okazało się, że również mamy razem, poszłyśmy ze Stellą do drzwi wyjściowych.
- To co, widzimy się jutro na angielskim? - odezwała się
- Oczywiściee, oo kurde nie błagam, tylko nie ona.- ukryłam się za plecami Stelli
- O co chodzi ? - zapytała zdezorientowana.
Z naprzeciwka w stronę drzwi, szła Rylie, moja eksprzyjaciółka, której liczyłam przynajmniej dzisiaj nie spotkać.
- To moja dawna znajoma, proszę cię mogłabyś mnie trochę zasłonić? Nie mam ochoty się z nią teraz widzieć.
- No dobra, spróbuję.
Wyszłyśmy ze szkoły i ustałyśmy na zewnątrz przy boku drzwi. Rylie była już prawie w środku, kiedy nagle usłyszałam jej głos.
- Cześć Lou! - dziewczyna cofnęła się i ustała przed Stellą.
Ja pierdole czy ona nie rozumie aluzji wynikającej z mojego krycia się.
- Hej- odpowiedziałam oschle i wychyliłam się zza Stelli.
- O przepraszam, nie przedstawiłam się twojej koleżance, jestem Rylie.
- Stel.. - moja koleżanka nie zdążyła odpowiedzieć, bo Rylie odwróciła od niej wzrok i kontynuowała swoją wypowiedź w moją stronę.
- Lou, nie możesz mnie wiecznie ignorować, mówiłam ci już przecież, że cię przepraszam - powiedziała to bez żadnych emocji.
Jasne, że mogę ją ignorować. Mogę mieć ją gdzieś albo mogę potajemnie zacząć spotykać się z jej obecnym chłopakiem i nie mówić jej nic, dopóki sama tego nie odkryje, tak jak zrobiła to ona.
- Wiesz, nie miałam za bardzo czasu na takie spotkania i właściwie teraz też za bardzo nie mam, także życzę miłego dnia i żebyś przypadkiem nie rzuciła się na czyjegoś chłopaka- rzucam szybko i ciągnę Stellę za rękę. Kierujemy się w stronę czekających już autobusów. Słyszę, że Rylie jeszcze coś krzyczy, ale wszystko co do mnie mówi zupełnie po mnie spływa. Już dawno zamknęłam rozdział z nią i Deanem i nie mam zamiaru się tym więcej przejmować. Nowa szkoła to nowe znajomości, a może i nowa miłość, ale staram się o tym teraz nie myśleć. Wystarczy mi narazie Stella.

Louella & StellaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz