Rozdział V

639 14 0
                                    


Miną miesiąc od tamtego okropnego wieczoru. Tamtej nocy znów dopadły mnie moje demony. Przez cały ten czas unikałam Jamesa, jak tylko mogłam. Nie było to wcale takie trudne, ponieważ cały czas pracowałam z Edmundem. Dziś jednak wszystko miało się zmienić. Ubrana w czarną sukienkę sięgającą do ziemi z odkrytymi plecami i w niebotycznie wysokich szpilkach stoję przed sceną, na której Edmund Herman wraz ze swoją żona Mary. Ogłaszają właśnie swoje przejście na emeryturę i wszelkie zmiany, jakie od pierwszego dnia maja, czyli od poniedziałku wchodzą w życie.

- Nowym dyrektorem generalnym Herman Company zastaje nasz syn James Herman. Gratuluje synu. - Ogłosił wszystkim Edmund z dumą, wskazując na szatyna ubranego w zapewne drogi granatowy garnitur, który odwrócił sie w stronę zebranych gości kłaniając sie wszystkim lekko i posyłając swój specyficzny uśmiech. Wywołało to ogromne brawa wśród zebranych, oraz niewinne uśmiechy u niektórych kobiet. Spoglądając na otaczających mnie ludzi wiedziałam, ze tym gestem zmiękczył ich na tyle, ze przez resztę wieczoru większość będzie lgnęła do niego jak muchy do lepu.

- Nowym managerem zostaje natomiast Liliana Parker. Gratuluje. - Odezwał się ponownie, kiedy poprzednia wrzawa ucichła. Po jego wypowiedzi ja również odwróciłam sie do gości. Z uśmiechem dziękując za oklaski. W moją stronę jednak zebrani nie posłali tyle serdecznych uśmiechów, jak było to przypadku Jamesa. Widziałam więcej skrzywionych i zawistnych min. Nie przejęłam sie tym jednak. Dziś jest mój dzień, pracowałam na to, dlatego zamierzam sie z tego cieszyć z przyjaciółmi. Przed zejściem ze sceny Mary z mężem pożyczyła jeszcze wszystkim dobrej zabawy i miłego wieczoru.

- Gratuluje kochanie. - Mark przytulił mnie, po czym mocno pocałował. Wyglądał dziś bardzo dobrze w swoim czarnym garniturze, białej koszuli i czarnym krawacie przeplatanym srebrną nitką. Jego gest sprawił, że zrobiło mi się cieplej na sercu. Mino naszych kłótni, był tu przymnie i dla mnie.

- Dziękuję skarbie. Cieszę sie ze dziś jesteś tu zemną. - Uśmiechnęłam sie do niego gdy wziął mnie za rękę i prowadził do stolika, przy którym mieliśmy siedzieć razem z całą rodzina Hermanów i Nortonem. Nim zdążyłam dotrzeć na swoje miejsce, zostałam wyściskana przez Jessice i Artura. Oboje wyglądali dziś zniewalająco. Ona w błękitnej sukni z lekkimi blond lokami, a on w ciemnym prawie czarnym garniturze, białej koszuli i niebieskim krawacie pasującym kolorem do ubioru Jess. Fergus jak przystało na brytyjskiego gentlemana, również pogratulował mi objęcia nowego stanowiska, jednocześnie zaznaczając, iż rezerwuje sobie u mnie choć jeden taniec.

Odkładając moja małą kopertówkę na krzesełko z zamiarem zajęcia swojego miejsca, pouczyłam za sobą intensywny zapach drzewa sandałowego i ostrych przypraw. Nim się odwróciłam, wiedziałam czyją twarz ujrzę, za swoimi plecami. James stał za mną z lekkim nieśmiałym uśmiechem, lustrując mnie intensywnie swoimi zielonymi oczami. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, pouczyłam dziwny ucisk w klatce piersiowej. Jakby uszło ze mnie całe powietrze.

- Chciałem ci pogratulować Li. Zasłużyłaś na to. - Sposób, w jaki się do mnie zwrócił, wywołał dreszcze na moim ciele. Li tylko on mnie tak nazywał. Po czym objął mnie i ucałował w policzek. Jego gest był tak delikatny, jak muśnięcie piórkiem o skórę. Przez chwile nie wiedziałam, co się dzieje, dopiero gdy poczułam czyjąś dłoń, położoną na mojej tali odzyskałam świadomość. Kontem oka widziałam osobę stającą u mego boku. Mark spojrzał na mnie, po czym przeniósł wzrok na Jamesa. Znajdując sie blisko mężczyzn, czułam jak powietrze wokół zaczyna gęstnieć.

- Ja również ci gratuluje James. - Odezwałam sie, chcąc przerwać tę niezręczną ciszę, jaka zapanowała między nami.

- Dziękuje. Już nie mogę sie doczekać naszej współpracy. - Herman posłał w moją stronę spojrzenie. Znałam je dobrze i wiedziałam, że tym wyrazem twarzy rzuca mi wyzwanie.

Mój sekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz