Rozdział XXIX

483 11 0
                                    

- Dlaczego mi to wszystko mówisz? - Spytałam delikatnie. Dopiero w samochodzie odważyłam sie przerywać panującą między nami ciszę.

- Chcę ci wytłumaczyć, dlaczego wtedy odszedłem. - Rzucił.

Nie rozmawialiśmy więcej, dopóki nie zaparkował obok mojego mieszkania.

- Chodź. - Powiedziałam, krótko wysiadając z auta. Tym razem nie czekałam, aż otworzy mi drzwi. Ta cała sytuacja zaczynała mnie powoli irytować. James bez słowa ruszył za mną do środka. Wchodząc do mieszkania, odraza pozbyłam sie szpilek i płaszcza zostawiając wszystko w korytarzu. Następnie wyjęłam z szafki szklanki i butelkę whisky, rzadko piłam mocne alkohole, jednak do tej rozmowy potrzebowałam czegoś więcej niż wina.

- Napijesz sie? - Zapytałam, wyciągając w jego stronę szklankę ze złotym płynem.

-Nie dziękuje. - Odpowiedział przyglądając mi sie, jakby chciał wybadać, w jakim nastroju jestem.

- Mów. - Odezwałam sie biorąc łyk napoju, który zapiekł mnie w gardle.

- Było źle, bardzo źle. Jak Artur powiedział mi, czego dotyczy pozew, mój świat się zatrzymał. Nie wiedziałem co mam zrobić. Pierwszym co przyszło mi do głowy, byłaś ty.

- Powiesz mi, w końcu czego dotyczyło pismo?

-Zostałem oskarżony o gwałt. - Powiedział jedynie, a mnie zamurowało. Zatkałam dłonią usta, nie wiedziałam co mam na to powiedzieć. Widząc moją reakcję, James podszedł do okna, odwracając sie do mnie plecami. Stał tak przez chwile, wpatrując się w pogrążone nocą miasto, jakby czekał, na jaką kol wiek reakcje z mojej strony.

- Tego dnia kiedy sie tego dowiedziałem widzieliśmy sie po raz ostatni. Pamiętasz, przyjechałem do ciebie nagle, bez zapowiedzi. Chciałem ci od razu wszystko powiedzieć, ale się przestraszyłem. Bałem sie, że mnie znienawidzisz i nie będziesz chciała znać. Od samego początku wiedziałem, że nie zasługuje na ciebie, ale ty sprawiałeś, że się stawałem lepszą wersją siebie. Przy tobie zaczynałem wierzyć, że jestem jednak coś wart i, że ktoś może mnie kochać, dla samego mnie. Nie dla nazwiska, pieniędzy czy pozycji. Naprawdę miałem zamiar ci powiedzieć, ale stchórzyłem. Następnego dnia za namowa brata poszedłem z tym do ojca, który prosto w oczy wygarną mi jak bardzo sie na mnie zawiódł, jakim nieudacznikiem jestem i jak na każdym kroku przynoszę wstyd rodzinie. - Kontynuował starając sie nie okazywać żadnych emocji. - Oczywiście nie powiedział nic nowego. Sam doskonale zdawałem sobie sprawę z tego kim byłem wtedy. Jednak jego słowa zadziałały na mnie jak kubeł zimnej wody wylany prosto na głowę. Uświadomiłem sobie, ze nie mogę i nie chce tak dłużej postępować. Nie chce być takim człowiekiem. Zrozumiałem, że muszę sie zmienić dla ciebie, dla moich bliskich i dla samego siebie. Nie chciałem ranić tych, na których zależało mi najbardziej.

- Ja byłam wtedy z tobą szczęśliwa, dla mnie nie musiałeś się zmieniać. Zraniłeś mnie dopiero wtedy, gdy odszedłeś bez słowa. - Przerwałam, mu stając obok niego.

- Wiem, co ci zrobiłem, ale wtedy uznałem, że to najlepsze co mogę dla ciebie zrobić, aby oszczędzić ci tego, co mogło cię spotkać, jak byś został. - Słyszałam smutek w jego głosie. Domyślałam sie, że nie jest mu łatwo o tym mówić. Mnie tez nie było lekko tego słuchać.

- Tak. Postawa godna pochwały. Oszczędzając mi jednego piekła, skazałeś mnie na drugie o wiele gorsze. Zachowałeś jak pieprzony egoista. - Nie wytrzymałam i rzuciłam ostro w jego stronę. Moje słowa sprawiły, że w końcu spojrzał na mnie.

- Byłem prawie pewny, że tego nie zrobiłem. Jednak jak już ci mówiłem, nie pamiętałem wszystkiego z tamtej nocy. Wiedziałem, że jak sprawa wyjdzie na jaw, to zostanę zmieszany przez wszystkich z błotem. Nie chciałem, aby twoje nazwisko zaczęto kojarzyć się wtedy zemną. Nie chciałem, abyś musiała przechodzić przez to co ja, chciałem oszczędzić ci tego wszystkiego. Chciałem cie chronić. - Chwycił mnie za ramiona, zmuszając bym spojrzała w jego oczy. - Tylko dzięki znajomościom ojca, cała sprawa nie ujrzała światła dziennego. Miałem bardzo dobrych prawników i wsparcie Artura. Chyba tylko on od samego początku wierzył, że tego nie zrobiłem. To wszystko ciągnęło sie kilka miesięcy. Na szczęście detektyw, którego wynajęła moja rodzina, znalazł dowody na to, że ta dziewczyna, która oskarżyła mnie o gwałt była w związku z Dominikiem i razem to wszystko wymyślili, aby wyciągnąć od nas pieniądze. Ten skurwiel potrzebował kasy i to sporej, by spłacić swoje długi hazardowe i uznał, że wrobienie mnie w gwałt zapewni mu jej przypływ.

Odsunęłam sie od niego, nie mogąc znieść jego bliskiej obecności. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Byłam zła na niego, za to co zrobił i za to dlaczego to zrobił.

- Czego ty teraz ode mnie oczekujesz? Chcesz wybaczanie, czy tego, abym ci współczuła tego co się stało. - Wykrzyczałam w jego strome. Bolało mnie, że przez jego decyzję straciliśmy tak dużo.

- Nie chcę twojego współczucia, to co się stało było tylko i wyłącznie moją wina. Poniosłem już konsekwencje swojej bezmyślności i wyciągnąłem z tego wnioski. Zmieniłem sie i zmądrzałem. Stałem się innym człowiekiem. Chciałem cię jedynie za wszystko przeprosić, chociaż wiem, że to niczego nie zmieni. Jeśli dasz mi szanse, to zrobię wszystko, co tylko w mojej mocy, aby wynagrodzić ci, to jak bardzo cię skrzywdziłem. - Mówił spokojnie, a w jego głosie słychać było szczerość.

- Wynagrodzić? Nikt ani nic, nie jest w stanie zmienić tego co sie stało, a tym bardziej mi czegoś wynagradzać. Myślisz, że to wszystko, co powiedziałeś sprawi, iż zapomnę, przez co przeszłam, bo ty podjąłeś decyzję, żeby wyłączyć mnie ze swojego życia.

- Zrobiłem to, żeby cie chronić.- Odezwał sie tuż obok mnie. Nawet nie wiem kiedy znalazł sie tak blisko.

- Chronić. - Parsknęłam. - Przestać pieprzyć, zrobiłeś to wszystko tylko dla siebie, bo tak było ci po prostu łatwiej. Wyjdź.

- Li proszę cie. Wiesz dobrze, że wcale tak nie było. - Wyciągną przed siebie ręce, jakby zamierzał mnie objąć.

- Nie dotykaj mnie. - Odepchnęłam go. - Wyjdź i zostaw mnie samą.

Otworzył usta, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć. Zamkną je, jednak przeczesał dłońmi włosy i zrezygnowany wyszedł z mieszkania. Zostawiając mnie samą. Dopiero wtedy pozwoliłam sobie na płacz. Łzy zaczęły, płynąc po moich policzkach, jedna za druga, a ja osunęłam się na dywan. Zwinęłam się na nim w kłębek i wyłam. Płakałam tak długo, aż nie miałam już więcej łez, a moje zmęczenie wzięło górę.

Mój sekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz