Rozdział XXXIII

485 10 0
                                    

Kolejne dni, nie były łatwe i tylko praca dawała mi odskocznie, od ciągłego analizowania mojego życia. Gdy byłam w domu, ciągle powracały do mnie wszystkie rozmowy, jakie ostatnimi czasy przeprowadziłam z Jamesem i nie tylko z nim. Myślałam o Arturze i Mary, mojej mamie. Ostatnio, często z nią rozmawiam na różne tematy, dzięki czemu nasz kontakt bardzo się poprawił. Z Arturem, nie rozmawiałam natomiast od naszej kłótni i było mi bardzo przykro z tego powodu. Chciałam naprawić nasze relacje, bo przyjaźń, jaką darzyliśmy się przez ostatnie lata, była ważniejsza i cenniejsza niż to wszystko. Wiedziałam, że to ja muszę zrobić pierwszy krok, dlatego siedziałam właśnie w swoim samochodzie zaparkowanym pod ich mieszkaniem, zbierając się na odwagę, by spojrzeć mu prosto w oczy. Zastanawiałam się, co mam mu powiedzieć, jednak żadne słowa, które przychodziły mi do głowy, nie były odpowiednie. Wysiadając z auta i idąc do drzwi ich apartamentu, oddychałam głęboko, starając się uspokoić nerwy. Wcisnęłam dzwonek drżącą ręką, a jakiś głos w mojej głowie pytał mnie, co się stanie jeśli Artur nie będzie chciał ze mną rozmawiać.

- Lili.- Otworzył mi zdziwiony mężczyzna.

- Część Artur. Możemy porozmawiać? - Zapytałam drżącym głosem.

- Cześć. Pewnie wejdź. - Rzucił, otwierając szerzej drzwi, bym weszła. - Napijesz się czegoś?

- Nie, dziękuję. Przyszłam, żeby cię przeprosić. Naprawdę jest mi przykro. Wiem, że przesadziłam i nie powinnam tak zareagować. Nie powinnam, tak na ciebie naskoczyć, bo ty naprawdę nie byłeś niczemu winien. - Wyrzucałam z siebie słowa jak pociski, aż zabrakło mi tchu.

- Lili nic się.... - Wtrącił nagle.

- Daj mi dokończyć, proszę. - Przerwałam mu, już nieco spokojniejsza. - Rozumiem, dlaczego tak postąpiłeś. Wiem, że chciałeś mnie chronić i jednocześnie starałeś sie być lojalny wobec brata. To nie było zapewne dla ciebie łatwe, dlatego przepraszam cię, za moją gwałtowną reakcję. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i nie chcę cie stracić przez swoje porywcze zachowanie.

- Już, mogę teraz mówić? - Spytał, uśmiechając sie nie śmiało. Na co ja przytaknęłam głowa, ocierając łzy, które zaczęły płynąć mi po policzkach. - Lili, nic się nie stało. Nie gniewam się i na pewno mnie nie stracisz. Za długo sie już znamy, bym nie wiedział i nie rozumiała, dlaczego zachowałaś sie tak, a nie inaczej. Wiem, ile wtedy wycierpiałaś. Widziałem to, choć nie ukrywam dobra z ciebie aktorka. Teraz też zapewne nie jest ci łatwo, skoro James wrócił, a tym bardziej że z nim pracujesz.

- Nie jest tak źle, jak mogłoby sie wydawać. Na początku, owszem było mi trudno, bo za każdym razem jak go widziałam, powracały stare wspomnienia. Teraz jednak wszystko sie zmieniło. Nie wiem, czy wiesz, ale rozmawialiśmy ze sobą ostatnio często i dużo sobie wyjaśniliśmy. James powiedział mi o wszystkim. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie było mu wtedy łatwo. Jednak nie do końca potrafię zrozumieć powody, które skłoniły go do zniknięcia z mojego życia.

- Kiedy James powiedział mi o was, w pierwszej chwili miałem ochotę go udusić. Jednak im dłużej mówił i wyjaśniał mi wszystko, tym bardziej zaczynałem go rozumieć. Nie wiem, czy podjął wtedy właściwą decyzję, czy nie i nie zamierzam go w żaden sposób usprawiedliwiać. Wiem jednak na pewno, że oszczędził ci tym dużo upokorzeń i innych nie przyjemności. - Tłumaczył mi spokojnie.

- Pewnie masz racje, ale mimo wszystko powinien najpierw ze mną porozmawiać, a nie zostawiać mnie bez słowa wyjaśnienia. - Rzuciłam gwałtownie.

- Lili. Przecież go znasz, a raczej znałaś dawnego Jamesa, na tyle dobrze, że nie powinno cię, aż tak dziwić to co zrobiła. Chociaż cały czas powtarzał mi, że zrobił to ciebie, dla twojego dobra.

- Artur oboje dobrze wiemy, że zrobił to dla siebie. Zresztą nie, to wszystko, to przeszłość.

- Jesteś tego pewna? - Zapytał, przechylając głowę delikatnie na bok i spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Tak. - Odpowiedziałam, starając sie brzmieć przekonująco.

- Nie wydaje mi się, ale skoro tak twierdzisz.

- Tak twierdze. - Uśmiechnęłam sie do niego, czując ulgę, że między nami jest z powrotem tak jak kiedyś. - Na mnie już pora.

- Musisz już iść? Jess będzie niedługo. - Odezwał się Artur, idąc za mną w stronę wyjścia z mieszkania.

- Tak. Muszę jeszcze coś załatwić. Ucałuj Jess ode mnie i przypomnij jej, że widzimy sie w piątek.

- Ucałuję ją, na pewno. - Znaczą sie śmiać zawadiacko.

- Nawet tego nie skomentuje.

- A może zamiast waszego babskiego wieczoru, wyszlibyśmy razem do baru, jak za starych dobrych czasów? - Zaproponował, robiąc przy tym szczenięce oczy i minę niewiniątka. Zawsze tak robił, jak chciał mnie do czegoś przekonać, wiedział, że nie umiem mu wtedy odmówić.

- Jeśli Jessica się zgodzi, to mi też pasuje. Do zobaczenia. - Pocałowałam go w policzek i wyszła.

- Do zobaczenia. - Krzykną za mną, gdy szłam korytarzem w stronę windy. Pomachałam mu jeszcze i ruszyłam w drogę powrotną do domu.

Mój sekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz