170 20 15
                                    

Drogi pamiętniku,

Chyba powoli przyzwyczajam się do tego wstępu.

Muszę przyznać, że trochę wyszedłem z wprawy, jeśli chodzi o pisanie.
(Nie robiłem żadnego wpisu aż tydzień!!!)


Od tamtego spotkania z Minho nie działo się nic specjalnie interesującego.

Grzebałem w ziemi, uciekałem przed turbo gęsiami, podjadałem jabłka i truskawki przy każdej dobrej okazji (potem babcia się na mnie wkurzała, że nie jem obiadu), a na koniec dnia zawsze próbowałem złapać, choć trochę zasięgu żeby obejrzeć nowy odcinek Produce 48.

Z rudym typem od traktora pogadałem może ze dwa razy, głównie dlatego, że musieliśmy pracować na dwóch różnych końcach farmy i ciągle się mijaliśmy.

Do momentu aż przyszła sobota.


Miałem bardzo niskie oczekiwania i nie sądziłem, że kociarz w ogóle się pojawi, jednak i tym razem mocno się pomyliłem.

Minho przybył pod moje drzwi z całym prowizorycznym arsenałem fryzjerskim składającym się z dwóch farb do włosów, dziwnym pędzlem (podejrzewam, że prędzej nadawał się on do malowania płotu) i grzebieniem z wyłamanymi zębami.

Kazałem typowi być bardzo cicho, bo babcia dawno już spała i gdybyśmy ją obudzili to zastrzeliłaby nas obu z wiatrówki.

Przemknęliśmy na piętro do drugiej łazienki najciszej jak tylko się da.
Przypominało to trochę Mission Impossible głównie przez niemiłosiernie skrzypiące schody i aż nadto szeleszczącą reklamówkę. (Nie wiem jak to się dzieje, że w nocy wszystko jest 1000 razy głośniejsze. Wtedy chyba działają inne prawa fizyki.)

Rudowłosy rozłożył cały swój sprzęt na umywalce i zabrał się do pracy. Trzeba przyznać, że bardzo zgrabnie posługiwał się pędzlem i grzebieniem. Nie wiedziałem za bardzo, co tak właściwie robi, ale w odbiciu lustra wyglądało to naprawdę interesująco. (I hot przede wszystkim. Od zawsze marzyłem żeby jakiś sexy fryzjer robił mi włosy w nocy siedząc w zapuszczonej łazience po środku niczego.)

Na zakończenie jego pracy zostałem (prawie) foliarzem, ponieważ moja głowa została owinięta plastikową reklamówką. (Z resztą tą samą, w której przyniósł swoje przybory.)


Po jakiejś godzinie smażenia chemikaliów na moich włosach, mogłem już zmyć to, co miałem na swojej głowie. Właściwie to chciałem zmyć to sam, ale Minho uznał, że zrobi to za mnie.

Oczywiście nie wyczułem, że w jego intencjach był ukryty postęp i skończyłem mokry jak szczur po deszczu.

Ten rudzielec pozwala sobie na zbyt dużo.
Niech sobie nie myśli, że może wszystko.
W końcu to on jeździ traktorem po kupie ziemi.

Koniec końców kolor wyszedł naprawdę ładny jak na takie warunki.
Od zawsze byłem piękny i przystojny, ale teraz wyglądam jeszcze lepiej. Chyba z godzinę oglądałem się w lustrze i nie mogłem się napatrzeć. Każda dorodna klacz w okolicy będzie moja.

-Podoba ci się? – Zapytał Minho ku mojemu zdziwieniu z lekkim zmartwieniem w głosie. Rudowłosy zaczął z dokładnością przyglądać się moim jasnym kosmykom.

-Oczywiście, że tak. Kolor jest super. – Odparłem z dużym uśmiechem na twarzy. Zauważyłem jednak, że coś było nie tak. – Czemu tak patrzysz?

- Nie wiem, tak po prostu.

Oczywiście, że nie mogło być tak po prostu. Znam rudzielca na tyle wystarczająco żeby wiedzieć, że coś jest na rzeczy.

❝𝙤𝙣𝙚 𝙨𝙪𝙢𝙢𝙚𝙧 ❞ || hyunhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz