11 lat później
Tatjana wyrosła na piękną młodą kobietę pochłoniętą w książkach. Specjalnie je dla niej zebrałem. Jak narazie nie ukazała swojego daru. Była zwyczajną dziewczyną o pięknych brązowych włosach i oczyma pod kolor. Moja mała siostrzyczka. Wracając.
Była noc. Taka zwykłą wiosenna z gwiazdami na niebie. Tatjana spała u siebie a mi coś nie dawało spać. Mimo daru jaki posiadałem nie potrafiłem przewidzieć przyszłości. Tego nie obejmował czas. Miałem przeczucie, że już niedługo jej świat nieuchronnie zostanie zniszczony. Przeze mnie. Kiedyś to musiało się stać.
Iluzja naszego ojca miała to do siebie że kiedy wchodził ktoś obcy łatwo to było wyczuć. Kiedy nareszcie usnołem coś kazało mi wstał. Była może 3 w nocy. Jak to ja przezornie zatrzymałem czas. Teraz robiłem to bez trudu. Podeszłem do okna i zobaczyłem jak mój świat płonie. Ktoś najechał naszą iluzje. I niestety wiedziałem kto.
-Tatjana wstawaj-potrząsnołem nią jak najmocniej potrafiłem
-Jezu czego? Wiesz która jest godzina? - to była odpowiedź człowieka dlalej śpiącego a jednak nie.
Niewiele myśląc ściągnołem ją z łóżka podając jej ubrania
-Pogięło cię?!? Jest środek nocy a ty każesz mi się ubierać? Ty się dobrze czujesz?-Albo to i bierzesz albo sam co to założę. Zobacz przez okno co się dzieje a potem komentuj! - nawet nie wiem po co krzyczałem. Nie myślałem.
Ona ostrożnie podeszła do okna. Stanęła jaj słóp soli.
-Co się dzieje? - zabrzmiało to jakby mówiła do mnie mała przestraszona dziewczynka - Dlaczego oni palą nasz dom?-Na pytanie będzie czas potem. Teraz ubieraj się i znikamy. Czekam przed domem.
Już po chwili była przy mnie. Na podwórzu stały dwa srebrne, 3 metrowe wilki. Ona nawet nie pytała. Po prostu wsiadła na jednego z nich. Nigdy nie była taka cicha.-Wrócimy kiedyś do domu Sao?
-Nie wiem mała, naprawdę. - w tym momencie wilki ruszyły.Jechaliśmy z zawrotną prędkością. Po 2 minutach przekroczyliśmy barierę iluzji. Naszym oczom ukazała się bezkresna, paląca się pustynia. Powalone drzewa i dym były wszędzie. Pobojowisko. Tylko tyle dało się powiedzieć.
Jechaliśmy tak przez może 2 godziny. Dla mnie to była wieczność. A ona dalej nie wydusiła słowa. Wreszcie naszym oczom ukazała się jaskinia. Wilki się zatrzymały a ja pomogłem jej ssiąść z wierzchowca.
-Sao krwawisz- podeszła do mnie i otarła mi krew z nosa. Zupełnie zapomniałem, że przez ten czas nie minęła nawet sekunda. I wtedy wszystko walneło. Wszystkie dźwięki, szmery, krolne potu zaczęły do mnie docierać. Nie znałem efektów ubocznych tak długiego zatrzymania czasu. Od teraz je znam.
-Już wszystko dobrze moja droga-uśmiechnołem się by choć trochę dodać jej otuchy.
-....
-Pewnie chcesz się zapytać co się dzieje, co? Poczekaj najpierw rozpalę odnisko a potem odpowiem na wszystkie pytania. - odszedłem od niej a ona usiadła na kamieniu i patrzyła się w gwiazdy- Bym był zapomniał-odwróciłem się w stronę wilków- Do mnie - zamieniły się w zegarki. Takie kieszonkowe że złotym łańcuszkiem.Podałem 1 Tatjanie a ona zaczęła go skrupulatnie oglądać.
To ją na chwilę zajęło a ja miałem czas by obmyślić plan działania. Wszystko stało się za szybko. Rozłożyłem mapę i próbując zakodować sobie jej elemęt. Teraz miałem jej wytłumaczyć cały świat i jego aspekty. Nic trudnego gdyby nie to, że fabuła realiów była złudnie podobna do tej z jej książek. Rozpaliłem odnisko. Ona dalej przyglądała się zegarkowi.Podszedłem cicho do niej.
- To masz już gotowe pytania? Jak mówiłem odpowiem na wszystkie. - próbowałem się uśmiechnąć ale nie wyszło. Dotknołem jej ramienia.
- To może zaczniesz od tego co to jest- dała mi zegarek-a potem możemy zacząć z resztą- powiedziała to tak jak bym miał jej opowiedzieć kolejną bajkę na dobranoc.Nastała chwila ciszy. Objaśnić nie problem. Problem stanowi to żeby nie powiedzieć za dużo.
- To jest dziura czasoprzestrzenna - zabrzmiało to tak jak bybyło to coś oczywistego.
- Dobra.. A teraz poproszę spis treści tego co się stało bez pominięcia żadnego wątku ok? Bo narazie wiem tyle, że nasz dom się pali, przekroczyliśmy jakąś barierę i jesteśmy tutaj a na dodatek po zejściu z tej twojej dziury czas dostał kręćka! - i ona to powiedziała na jednym wydechu.-Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza... - nie dała mi dokończyć
- Suche fakty, tylko tego chce ok.
- Tak jest. Więc... Jesteśmy odmieńcami czyli osobami o dziwnych zdolnościach-popatrzyłem na nią aby upewnić się cz słucha. Wziołem głęboki wdech - Ta bariera, którą minęliśmy to bariera iluzji. Tata ją dla nas utworzył dla naszego bezpieczeństwa, żeby nikt nas nie znalazł. Pamiętasz bajki, które Ci opowiadałem o ludziach o dziwnych zdolnościach? To prawda. I ty jesteś jedną z takich osób, ja zresztą też. Te nagłe tompnięcie czasu to moja wina. Ja go zatrzymałem.Czekałem na jej reakcję. To były sekundy trwające lata. Ona siedziała cicho.
- Nie to tylko sen prawda. Zaraz się obudzę i obiecuje że przestanę czytać tą książkę od Sao- zaczęła trząść głową z nadzieją, że się obudzi.- To nie jest sen mała. Niestety. - delikatnie zaptrzymałem jej głowę i popatrzyłem w oczy. - Uspokuj się.
- Jak mam się uspokoić skoro właśnie mój świat pierdolną?!? Tobie to tak łatwo powiedzieć!!! - odbiegła w kąt i zaczęła płakać.Nie podchodziłem do niej. Dałem jej czas na odreagowanie. Zaczęło już świtać. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Musiałem do niej podejść. Prawie spała. Wziołem ją na ręce i położyłem koło gasnącego ogniska. Przykryłem znalezionym kocem i zatrzymałem czas.
-Niech się wyśpi. To była trudna noc nie sądzisz Albatrosie? - obok mnie z zegarka wyskoczył jastrząb- Gdybyś ty jej to powiedział byłoby o wiele łatwiej. - na to on tylko potrząsną głową i usiadł na pobliskiej gałęzi obserwując okolice. Kto ma lepsze oko od ptaka drapieżnego co?
I TAK SKOŃCZYŁO SIĘ DZIEŃ 1 DZIWNEGO POCZĄTKU. ZA TO KOLEJNE NIE BYŁY WCALE
I jak się podoba??? Pierwszy rozdział tej pięknej opowieści. Jeden z wielu. Akcja się dopiero zaczyna więc czekajcie
CZYTASZ
Odmieńcy
FantasyCzas pełen niewiedzy i ucieczki. W tym wszystkim On i jego siostra, którą tak bardzo chciał chronić. Jednak nad czasem nie łatwo jest łatwo zapanować a rzeczywistości wiecznie ukrywać. Musi rozpętać wojnę aby przeżyć. Spotkać śmierć aby zadać jej py...