Rozdział 4

0 0 0
                                    


Ta jej ucieczka była dość pomocna nie powiem. Chłopak sam wystawił mi się na tacy. Lecz strach, którego doświadczyłem był... diabelski albo rodzicielski. To okropne. W gdyby on coś jej zrobił.

Czas ma to do siebie że nie można go cofnąć ani "wyraźnie" przewidzieć przyszłości. Więc gdyby coś się stało nie wybaczył bym sobie.

Wracając. Kazałem jej iść na tę wzgórze. Sam będę się ukrywał w przestrzeni czasowej. Czyli tam gdzie mnie nie widać, nie słychać ani nie czuć. Wadą jest to, że nic nie można dotknąć. Wszystko ma swoją cenę.

Obserwowałem jak wchodzi. Byłem tuż za nią.
-Tatjana od twojej prawej nisko na ziemi jest linka, uważaj-wyszeptałem jej wprost do ucha. Była lekko zaskoczona ale uprzedzałem ją o tym.

Ominęła zgrabnie linkę i szła dalej. Widziałem jak ktoś porusza się w krzakach. Zostawiłem ją a sam ruszyłem w stronę krzaków. Ona też czymś się zajęła.

Z faktu, że nie mógł mnie usłyszeć podejście do niego było banalnie proste. Z faktu że nudny AŻ Tak nie jestem postanowiłem zatrzymać czas i pociągnąć za linkę. Ciekawe co dla nas przygotował?

I zabawa czas start
Jak nie pizło, jak nie trzasło. Chłopak wylądował w sieci rybackiej zawieszonej na drzewie. Byłem urażony że tylko tak się przyszykował ale czego miałem się spodziewać po może 16letnim gówniaku

-Witam drogiego iluzjoniste - wyszedłem z ukrycia. Chłopak był conajmniej zaskoczony mym nagłym zmaterializowaniem się.
-Nawet ja nie spodziewałam się że będziesz aż taki głupi- ona próbowała być poważna "próbowała".

-A teraz grzeczny chłopcze powiedz mi po co ją tu przywiodłeś i jeszcze zastosowałeś tą kiepską iluzję? - po co pytam? Chyba dla pozoru.
-Ja nic nie zrobiłem
-I ja mam Ci uwieżyć. Nie jesteś stąd, próbowałeś zastawić pułapkę i do tego ten 3 metrowy słup. Cudo. Tylko że takich jak my nie oszukasz.

-Sao kończ. Chcę mu przywalił - ona rwała się do bójki. Ten książkiholik. Dziwne.
-Daj mu powiedzieć
Chłopak siedział cicho jak mysz pod miotłą. Popatrzyliśmy na niego czekając na odpowiedź.

-Jestem tutejszy i nie zastawiłem żadnej pułapki. Chciałem się spotkać z tą piękną dziewczyną a skoro lubi książki chciałem ją poprosić o odszyfrowanie tych znaków. - która część brzmi prawdopodobnie?

Tu wkracza cała na biało wkurwiony Tatjana.
-Nowe buty w tym ubystwie? Ta bo uwierzę. Te oczka romantyka to też niezłe. A jak byś jeszcze nie zauważył wszystkich młodych z tąd jakby wywiało i jesteś jedyny kretynie- Dobra czytanie książek na coś się jej zdało.

-Jestem dumny twej sztuki dedukcji piękna ale mówię prawdę- tostał kopa od niej-Ała. Dobra kłamałem tylko w tej pierwszej części. Reszta to prawda. Myślałem że skoro szlajasz się z nim a potem powiedziałaś że lubisz książki to rozszyfrujesz te zapiski-wyją kartkę.

I tu mnie chłopak zaskoczył. Młoda wzięła kartkę i chwilę się zamyśliła. Widać próbowała to rozszyfrować.
-To połączenie elfickiego z.... chyba starorunicznym. Widać napisane na szybko. Nie jestem znawcą bo w niewielu księgach o nich jest coś mówione.
-To język odmieńców. Taki szyfr do porozumiewania się między nacjami. W twojej bibliotece tłumaczenia były bezpieczne. - tak schowałem je tam.

-Czy ktoś mi wyjąśni o czym tak gadacie? - był już nieco poddenerwowany. Z uwagi na sytuację nie dziwię mu się.
-Nie mam tej księgi to nie przetłumaczę- odparła z westchnieniem.

I teraz wchodzę ha cały na biało
-Ja akurat znam. Daj mi to-wziołem od niej świstek pergaminu, dość brudny. 

"ZNAJDŹ BIAŁOWŁOSEGO CHŁOPCA Z             MITU, ON CI POMOŻE.  NIE UFAJ CZARNYM JEŹDŻCOM.  NIE BÓJ SIĘ SWOJEGO DARU.   KIEDY BIAŁY CHŁOPIEC SERCE UTRACI TY MU JE DAJ"

-I ten białowłosy chłopiec to ty tak? - popatrzył na mnie. - Co ty masz w sobie takiego niezwykłego oprócz cichego skradania się? Jesteś tak niezwykły jak ja?! - powiedział to z taką powagą.
-Sao pokaż mu co potrafisz. Chcę zobaczyć jego minę. Plose-małe dziecko prosi o cukierka. Jak miałbym jej nie dać?

-Chcesz zobaczyć czary mary.... Jak na ciebie wołać? - raczej jak mam coś z nim zrobić to muszę wiedzieć co napisać na nagropku.
- Omar jestem. Dobra szybciej bo czekam na szoł jeśli wogóle coś potrafisz-ten jego pogardliwy śmiech mnie wkurza.

Chwila zastanowienia gdzie go zabrać. Tematyka bardziej mroczna czy radosna. Coś co go zszokuje. I tak chce mu dopiec. Znaczy chce mi dopiec w imieniu Tatjany nie moim. Dobra cyrk czas zacząć.

Wszystko posiwiało. Pociemniało.
-Co do ch**a? Fajne czary. Jak to zrobiłeś? Jakiś proszek? Nie, to jest jakaś substancja w powietrzu.

Nagle nastała biel. Po chwili było słychać strzały i gruchot. Z dymu widać było tylko rozbłyski strzał. Rozkazy w nieznanym języku. Odur śmierci był wszędzie.
-Gdzie jesteśmy? - popatrzył na mnie. Me oczy jaśniały kolorami zieleni. Mój wzrok patrzył się w pustkę. Nie był to dla mnie nowy widok.

-To wojna, teraz tak wygląda świat. Kazałeś pokazać moje czary. Czy tego się spodziewałeś? - mój głos nie miał wyrazu.
Zaczą chodzić do okoła i rozglądać się. Dotykał drzew i ziemi. Nagle jedna z kul przeszyła go na wylot. Nic mu się nie stało.

-Wyjaśnisz to?
-Teraz nikt cię nie może zobaczyć ani dotknąć. Możesz obserwować. To jeden z trybów mego daru. Jedyne co różni się od twojej mocy to to, że wydarzenia tu są naprawdę i mogą je zobaczyć tylko wybrane osoby. - kolejne tłumaczenia.

-Chce spowrotem...
 

Chcecie wiedzieć co się stało po powrocie Omara? Jakie są jego dalsze losy

No to co następny rozdział za 3 dni.  Jakieś sugestie do następnych rozdziałów?

Niestety z powodu małej aktywności nie czuję motywacji do publikacji dalszych części histori. Miło się dla was pisało.
Może kiedyś wrócę ale dopiero po wznowieniu aktywności.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 14, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Odmieńcy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz