Asystentka 1.

531 10 0
                                    

Dzień rozpoczynałam tak jak każdy inny. Prysznic, przygotowanie się do pracy, śniadanie oraz wyrzucanie kochanek mojego szefa za drzwi. Właśnie tak wyglądał mój poranek. Wzięłam uprane ubrania kolejnej ladacznicy i poszłam do sypialni dla gości.

Tony może i był playboyem ale nigdy nie sypiał z nimi w swojej własnej sypialni. Gdy dotarłam na miejsce zastałam śliczną, szczupłą, blondynkę. To był właśnie jego typ, który nie zmieniał się od kilku lat. Dlatego mnie zatrudnił, byłam kompletnym przeciwieństwem. Byłam zielonooką brunetką z nie zbyt szczupłą sylwetką, ale podobałam się sobie i to było najważniejsze. Zresztą co ja mówię, Tony i tak nie spojrzał by na mnie tak jak na nie.

- Proszę, tu są czyste ubrania, a na zewnątrz czeka samochód który panią odwiezie.

- Czy to słynna panna Y/n?

- Zgadza się - uśmiechnęłam się z przekąsem.

- Dziwne, myślałam że jest pani jego prawą ręką a tymczasem pierze pani brudne ubrania.. - przechyliła głowę i się uśmiechnęła. Co za suka.

- Wykonuje wszystkie polecenia zlecone przez pana Stark'a, nawet wyrzucam jego śmieci. - Podałam jej ubranie, uśmiechnęłam się gdy ujrzałam jej oburzoną minę i wyszłam.

Nie pozwolę żadnej krowie mnie obrażać. Prawda jest taka że gdyby nie ja, Tony skończyłby pijany i okradziony pod mostem.

Zeszłam na dół do jego warsztatu by ustalić szczegóły następnych spotkań. Tony naprawiał jakiś samochód, tak mi się wydaje. Był w podkoszulce na cienkich ramiączkach, dzięki której widziałam każdy mięsień na jego ramionach.

Niestety od ponad roku podkochuje się w tym durniu. Nie mogę tego zmienić ani zatrzymać moich uczuć. Tony ciągle mnie podrywał ale robił to dlatego bo taki już jest. Wiem że się nie zmieni, że będę poprostu kolejna zdobyczą. Dlatego starałam się ignorować każde mocniejsze bicie mojego serca gdy go widziałam.

Postawiłam kawę na stoliku i usiadłam na fotelu zakładając nogę na nogę i otworzyłam teczkę.

- Za tydzień odbędzie się bal charytatywny, pamiętasz?

- Oczywiście że tak, za kogo ty mnie masz?

- Za kogoś kto zapomniał że bal jest już jutro - uśmiechnęłam się wiedząc że wygrałam.

Tony złapał się za serce spoglądając na mnie i udając że ucierpiał z tego powodu.

- Pójdziesz ze mną? - zapytał

- Absolutnie nie, co ludzie sobie pomyślą.

- Mam gdzieś to co mówią ludzie.

- To już wiemy wszyscy, ale mnie obchodzi. Nie chcę żeby pomyśleli że zdobyłam tą posadę przez łóżko.

Spojrzał na mnie tymi pięknymi czekoladowymi oczami i uśmiechnął się.

- Myślę że byłabyś usatysfakcjonowana...

- Przestań! - zakryłam twarz dłońmi chcąc ukryć moje zawstydzenie.

- Co dziś robisz? - zapytał podchodząc do fotela na którym siedzę i oparł dłonie na oparciach tak że blokował mi ucieczkę.

Onieśmielał mnie na każdym kroku. Jego oczy były istnie diabelskie. Ciemne jak noc, jak bardzo bym chciała żeby się na mnie rzucił.

- Jestem zajęta.

- Dlaczego jesteś zajęta?

- Zawsze w swoje urodziny jestem zajęta.

- Dziś masz urodziny? To dziwne..

- Tak jak każdego roku, tego samego dnia Tony

- W takim razie kup sobie odemnie jakiś prezent

- Już kupiłam, jest cudowny, dziękuję panie Stark - uśmiechnęłam się i przysunełam się bliżej by wstać a tym samym odsunąć go odemnie.

- Nie ma za co.

Odwróciłam się i ruszyłam do drzwi.

- Nie zapomnij, jutro o 18 zaczyna się bal!

Robert Downey Jr. SMUTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz