Chapter 1

850 38 3
                                    

UWAGA !!!

Wredny wattpad przestawia rozdziały, więc przychodzę z tą informacją do wszystkich czytelników którzy czytają to opowiadanie:

Bądźcie uważni jaki rozdział czytacie, platforma przedstawiła mi puki co rozdział 18 i 19, ale nie wiem jak będzie dalej, dlatego żeby nie psuć sobie przyjemności z czytania uważajcie, pomińcie rozdziały które są w złym miejscu i wróćcie do mich później. To tyle z mojej strony. Zapraszam do czytania !













Mei Pov.

Stałam za ladą i przyjmowałam kolejne zamówienie na kawę. Moja codzienność nie była zbyt ciekawa, ograniczała się do wstawiania rano, uczenia się do szkoły, potem na 16:00 do pracy w niewielkiej kawiarni i o 20:00 powrót do domu, jedynie niedzielę miałam wolną, ale i tak prawie nic rozrywkowego nie robiłam bo po przeprowadzce z mamą i moim ojczymem nie miałam jeszcze przyjaciół.

Jutro zaczynał się nowy rok szkolny, a ja pójdę już do trzeciej klasy liceum. Wcześniej chodziłam do szkoły w małym miasteczku niedaleko stolicy.
Nie miałam tutaj żadnych przyjaciół, przeprowadziła się tu z mamą około dwóch tygodni temu, więc na razie znalazłam tu sobie pracę.

Nie byłam zbytnio towarzyska, więc zdobywanie nowych przyjaciół przychodziło mi z lekkim trudem.
Na zegarze nad drzwiami wejściowymi dochodziła 20:00 i zaczęłam sprzątać. Poprzecierałam stoliki, zamiotłam podłogę po czym się przebrałam, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z kawiarni. Od 19:00 do 22:00 pracowała tu inna dziewczyna po mojej zmianie.

Skierowałam się w stronę przystanku autobusowego z którego autobusem jeździłam do domu, ale nagle zaczął padać deszcz. Nie miałam ze sobą żadnej kurtki czy bluzy, jedynie plecak. Zaczęłam szybko biec na przystanek, a deszcz padał coraz mocniej.

Kiedy udało mi się tam dotrzeć okazało się, że mój autobus dzisiaj nie kursuje.

Świetnie, jak teraz wrócę do domu ?

Pomyślałam, nie dość, że nie mam jak się szybko dostać do domu to jeszcze na dodatek zaczęło padać.

- Super, może jeszcze do tego burzę z piorunami - wykrzyczałam w stronę nieba.

- Nie wiem czy krzyczenie w przestrzeń coś da - usłyszałam za sobą męski głos. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam przystojnego chłopaka z bladą cerą. Stał na deszczu cały mokry.

- Po prostu wyładowuje frustrację, dziś chyba nie jest mój dzień - powiedziałam do niego - chodź tu, jesteś cały mokry - wskazałam na przystanek.

- Tak właściwe to muszę iść, ale może jeszcze kiedyś się zobaczymy - powiedział i odszedł.

Dziwny gość

***

Po jakiejś godzinie spędzonej na przystanku deszcz przestał padać i skierowałam się w stronę domu. Teraz jedyne o czym marzyłam to gorąca herbatka i wygodne łóżko.

Loveing in the dark | Park Sunghoon EnhypenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz