Rozdział Trzynasty

1.9K 172 2
                                    

- Scarlett, błagam cię, pośpiesz się! - Usłyszałam ponownie wołanie Michael'a. Spojrzałam w stronę chłopaka, który biegł kilkanaście metrów przede mną, pośpieszając mnie charakterystycznym machnięciem ręki.

- Staram się! - Krzyknęłam, łapiąc ciężko oddech. Nigdy nie byłam dobra z w-fu, nigdy! Niech więc proszę nie wymaga on ode mnie, że łatwo podołam, tak wielkiemu wysiłku fizycznemu jakim jest tak szybkie bieganie. - Michael, proszę cię zwolnij...

- Nie możemy, ludzie już zadzwonili po karetkę i po policję, a jeśli oni nas złapią będą chcieli wiedzieć wszystko, a my nie możemy na to pozwolić - Warknął. Widziałam jak był zdenerwowany całą tą sytuacją, w dodatku chłopak zapewne nie otrząsnął się jeszcze do końca po wypadku, co tylko pogarszało jego tok myślenia.

Michael jednak miał rację, gdybyśmy trafili do szpitala, policja zaczęłaby szukać wyjaśnień, jak doszło do wypadku, co robiliśmy wcześniej i kto za tym stoi. Sądząc po zdenerwowaniu Clifford'a i po jego zachowaniu domyśliłam się, że sprawcą wszystkiego może być Kevin. Zrozumiałe jest więc w takim razie to, że Michael nie chce wsypywać swojego wroga, wie czym to grozi. Poza tym, przez to może narazić nie tylko siebie, ale i resztę. Clifford nie jest głupi i wie co robi, ale do jasnej cholery, czy nie możemy chociaż trochę zwolnić?!

Jęknęłam cicho, niechętnie przyspieszając, kiedy moje nogi stawały się coraz bardziej cięższe. Ból stawał się nie do zniesienia, ale musiałam jakoś to przetrwać.

Wybiegliśmy z uliczek, wpadając na jedną z dróg głównych, znajdujących się na obrzeżach miasta. Nie miałam pojęcia, jak daleko od domu się znajdowaliśmy, lecz sądząc po widoku pól łatwo było się domyślić, że to spory kawał drogi. Ale w zasadzie nic w tym dziwnego, w końcu sama droga motorem zajęła sporo czasu, a zważając na to, że przez ostatnie pół godziny gdzieś biegliśmy, powrót na piechotę będzie o wiele dłuższy.

Mike w końcu stanął w miejscu, po czym zaczął się rozglądać. Ja w tym czasie miałam ochotę upaść na ziemię i zacząć umierać, by już nie musieć więcej przeżywać tej męki. Zgięłam się lekko, rękami łapiąc za kolana, by utrzymać równowagę. Wzięłam kilka głębszych wdechów, by unormować mój oddech. W tym momencie okropnie żałowałam, że za każdym możliwym razem podrabiałam sobie zwolnienie na wychowanie fizyczne. Spojrzałam w stronę Clifford'a, który wpatrywał się tępo przed siebie.

- Gdzie jesteśmy? - Spytałam, prostując się lekko.

- Daleko od domu... - Westchnął, następnie odwrócił wzrok w moją stronę.

Spojrzałam na chłopaka bezsilnie, mając nadzieję, że nie jest tak źle, jak to wygląda. Tymczasem rany na moich rękach coraz bardziej dawały po sobie znaki, przyprawiając mnie o niesamowity ból, który ciężko było ignorować. Dodatkowo miałam wrażenie, że głowa mi zaraz eksploduje, to było okropne...

- Zadzwoń, po któregoś z chłopaków - Nakazał Michael, podchodząc kilka kroków bliżej mnie.

Skinęłam lekko głową, po czym wyciągnęłam swój telefon, a raczej jego ostatki z kieszeni. Cały ekran był pobity, nie mówiąc już nawet o tym jak wyglądał tył mojego iphone'a. Klapka tak po prostu od niego odpadła, uderzając o ziemię, co wywołało grymas na mojej twarzy.

- Z tym będzie mały problem... - Powiedziałam, próbując ze wszystkich sił, włączyć telefon. Niestety bez skutku.

- Co? - Michael wyrwał mi go z ręki i zaczął przyglądać się mu dokładnie. Przewracał go nerwowo w rękach, co jakiś czas uderzając w wyświetlacz. Jego działania nie przynosiły jednak efektów, na co chłopak reagował przekleństwami.

Zemsta - Luke Hemmings || CompletedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz