Chapter 1

273 11 1
                                    

Sally

-Sal! Jesteś spakowan? , musimy wyjeżdżać! -

-Tak jakby! Muszę schować gitarę i dopakować kilka innych rzeczy! -

Krzyczałem i zabrałem się za kończenie pakowania.
Ah właśnie! Muszę się przedstawić. Mam na imię Sal Fisher jednak niektórzy mówią na mnie Sally Face bądź Sally, wracając. Gdy wszytko było gotowe, przełożyłem przez ramię pokrowiec z gitarą. Wziąłem walizkę i plecak w jedną rękę. W drugą natomiast mojego kota, Gizmo. Wywlokłem się z pokoju, aby następnie włożyć torby do bagażnika i usiąść z tyłu samochodu. Popatrzyłem ostatni raz na dom, wszystkie wspomnienia z nim związane zaczęły wracać. Poczułem ukłucie w sercu, zadając sobie sprawę z tego, że to prawdopodobne ostani raz gdy na niego patrzę

-Tato... Nie chcę wyjeżdżać... -

-Wiem synku ja też, jednak tak będzie lepiej, dla nas obu -

-Zaufam Ci -

Powiedziałem I już się nie odezwałem. Założyłem słuchawki na uszy i zacząłem głaskać mojego rudo-białego kotka który usiadł na moich kolanach

***

Pod kilku godzinnej podróży dotarliśmy na miejsce mojego nowego domu... Nowego życia. Okazało się że będziemy mieszkać w miejscu zwanym Addison Apartments. Gdy tata wyciągnął wszystkie bagaże ruszył razem ze mną do środka apartamentu. Zapukał pod drzwi z napisem na skrzynce "Addison". Od razu zrozumiałem że to właściciel tego budynku. Po niedługiej chwili skrzynka na lisy się uchyliła a zza niej wyłoniła się para oczu, na ich widok przeszedł mnie dreszcz. Straszne

-Dzień dobry w czym mogę pomóc. Ah! Czyżby nowi lokatorzy? -

-tak to my, chciałbym się dowiedzieć jaki dokładnie pokój będziemy wynajmować i prosić o klucze do niego -

-dobrze, zaraz przyjdę. Proszę poczekać! -

Powiedział pod czym zamkną skrzynkę. Jedyne co słyszałem zza drzwi to kroki które z każdą chwilą stawały się coraz cichsze, aż w końcu nie było słychać nic. Pod kilku minutach mężczyzna wrócił

- Więc tak! Wasz pokój jest pod numerem 402 na 3 piętrze budynku. Zaraz obok was jest winda którą dostaniecie się do pokoju. Gdybyście czegoś potrzebowali pukajcie śmiało! Życzę miłego pobytu - 

Powiedział I zamkną skrzynkę. My natomiast ruszyliśmy do wyznaczonego wcześniej pokoju. Tata powiedział żebym poszedł poznać sąsiadów a on w tym czasie załatwi sprawę z meblami. Posłuchałem się i wyszedłem. Postanowiłem że będę pukać do każdych drzwi i się przedstawiał. To jest plan! Pierwsze drzwi do jakich zapukałem miały numer 403. Pod chwili otworzyła mi wysoka, Zielono włosa kobieta ubrana w różową sukienkę sięgającą za kolana

-Oh dzień dobry! W czymś ci pomóc? -

-Dzień dobry proszę pani, jestem sąsiadem spod 402. Mam na imię Sal, dopiero się wprowadziliśmy i chciałbym poznać sąsiadów-

-Dzień dobry! Miło mi mieć za sąsiada takiego chłopca! Jestem Cassandra Sanderson ale możesz mi mówić Sandy. Napijemy się herbaty? -

-Chciałbym ale nie mogę, muszę się zbierać ponieważ chcę poznać inne osoby, postaram się jednak wejść do ciebie na herbatę! -

-rozumiem-

-do zobaczenia -

-miłego dnia Sal -

Kobieta zamknęła drzwi, ja natomiast udałem się do kolejnych drzwi.

-Kto tam?! -

-Uhh jestem Sal Fisher! Sąsiad spod 402-

Otworzył ciemnoskóry chłopak, obcięty na irokeza. Miał czerwone włosy

-Więc... Czego tu szukasz? -

-chodzę i poznaje sąsiadów -

-teraz nie mam czasu. Możesz wpaść później -

-jasne... Tylko jak się nazywasz? -

-Robert, Robert Silva-

-okej Rob, widzimy się później! -

Powiedziałem i ruszyłem w stronę windy. Wybrałem kolejne piętro i zjechałem w dół. Gdy winda się zatrzymała wyszedłem. Ruszyłem przed siebie. Jednak moje szczęście postanowiło znowu się pokazać. Wpadłem na kogoś, przez co poślizgnąłem się i upadłem

-Oh przepraszam! Naprawdę! Nie chciałam na ciebie wpaść -

Kobieta podała mi rękę i pomogła wstać

-spokojnie to moja wina, nie patrzyłem gdzie idę -

-To ty jesteś tym nowym spod 402?-

-tak to ja. Mam na imię Sal Fisher jednak niektórzy mówią na mnie Sally -

-Więc sally, ja jestem Lisa Johnson. Wiesz co? Mam syna. Mniej więcej w twoim wieku, ma na imię Larry. Nie chciałbyś się z nim zapoznać? -

-Z chęcią! -

-Więc proszę. To karta którą możesz zjechać do piwnicy. Tam mieszkamy -

-dobrze, później ci ją oddam -

-Nie trzeba! Zachowaj sobie. Mam jeszcze kilka takich-

-skoro tak mówisz, mam zapukać? -

-Nie nie, Larry jest w domu wiec wejdź, drzwi są otwarte, wystarczy że zapukasz do jego pokoju -

-dobrze, dziękuję -

Ruszyłem w stronę windy aby zjechać do piwnicy. Gdy już się tam znalazłem weszłem do domu Lisy i Larry'ego. Zapukałem w odpowiednie drzwi

-Kto to?! -

-Jestem Sal Fisher spod 402! Twoja mama powiedziała mi że możemy się dogadać -

-wejdź -

Gdy to zrobiłem moim oczom ukazał się wysoki barczysty chłopak. O długich trochę za ramiona brązowych włosach, długim nosie. Pieprzyku koło lewego oka i brązowych głębokich oczach

-Woo sal jaka super maska! -

-to nie maska tylko proteza -

-rozumiem -

Rozejrzałem się po pokoju gdy moją uwagę przykuło płótno z namalowanyn Obrazem

-malujesz? -

-Tak, mała pasja -

Under The Mask /// Larry Face /Salarry 🇵🇱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz