3

398 30 18
                                    

Childe Pov

Razem z Xinyan pojechaliśmy do Euli. Dziewczyna po wejściu od razu poleciała do kuchni po coś do picia zostawiając mnie samego.

Stałem tak przez chwilę w korytarzu przeglądając coś telefonie dopóki nie poczułem ciężaru czyjegoś ciała na swoim.

-Oj przepraszam najmocniej.- powiedział Zhongli.

Wyglądał zbyt pięknie. Poczułem ciepło na twarzy po zorientowaniu się jak blisko siebie stoimy.

-Przyszedłeś sam? - zapytał wyrywając mnie z myśli.

-Nie, przyszedłem z Xinyan ale uciekła mi od razu a ty?

-Z Xingqiu i Ningguang ale zostawili mnie oboje.

-W takim razie zostaliśmy sami. Chodź. - ruszyliśmy w stronę kuchni.

Przechodząc przez salon zatrzymałem się na chwilę. Xinyan próbowała namówić Ventiego na wspólne śpiewanie. Nie musiała długo czekać, ponieważ chłopak już po chwili wstał z krzesła i próbował wejść na stół. Xinyan i jeszcze kilka innych osób musiało go powtrzymać przed tym.

W tym czasie Zhongli zniknął z zasięgu mojego wzroku. Pomyślałem, że pewnie poszedł do kuchni dlatego też tam ruszyłem.

Nie myliłem się i zastałem tam chłopaka. Oczywiście musiała tam być również Ningguang. Nie ucieszyło mnie to zbytnio, ponieważ chciałem zostać z Zhonglim sam na sam.

-No i wtedy ja jej mówię, że też... O hej Childe. Chcesz się z nami napić? - zapytała Ningguang.

Nie dane mi było nawet odpowiedzieć bo w tym samym czasie wręczyła mi szklankę z jakimś alkoholem. Wypiłem od razu jej całą zawartość i odłożyłem szklankę na blat.

Po chwili Eula zawołała nas wszystkich do salonu. Stała tam już Amber, która zapewne przed chwilą przyszła.

Kiedy Eula weszła do pokoju z ogromnym tortem urodzinowym każdy zaczął śpiewać piosenkę urodzinową dla Amber, a następnie składać jej życzenia. W tym czasie Diluc nalewał każdemu do kieliszka szampana.

-Nie nalewaj już nic Ventiemu. - powiedziała Xinyan do Diluca.

-Już za późno.- powiedział czerwono włosy i poszedł dalej.

Chciałem podejść do Amber złożyć jej życzenia, jednak nagle przede mną pojawił się Bennett, który właśnie potknął się o własne nogi. W ten oto sposób poleciał on na Ventiego, a zawartość kieliszka Ventiego poleciała wprost na Zhongliego.

-Bennett ty niezdaro. - podbiegła do chłopaka Barbara zbierając go z podłogi.

-Wiecie może gdzie jest łazienka? - zapytał Zhongli.

-Tak zaprowadzę cię tam. - przeszedłem przez Ventiego, który dalej leżał na podłodze i zaprowadziłem Zhongliego do łazienki.

W myślach zacząłem dziękować Bennettowi. Dzięki niemu mogę chociaż trochę czasu spędzić z Zhonglim.

Chłopak wszedł do środka, a ja oparłem się o próg drzwi przyglądając mu się dokładnie. Zhongli wziął kawałek materiału w dłoń mocząc go powoli wodą. Widząc jego wyrzeźbione mięśnie na brzuchu prawie dostałem zawału. Od razu poczułem jak moja cała twarz robi się czerwona.

-Pójdę się przewietrzyć na chwilę. - powiedziałem i z prędkością światła wyszedłem z domu.

Usiadłem na ławce w ogrodzie i zacząłem pisać do Xinyan opisując jej wszystko. Kiedy już jakkolwiek udało mi się ochłonąć, obok mnie pojawił się Zhongli.

-Nie jesteś z innymi? - zapytałem.

-Szybciej mi sweter wyschnie. - powiedział i usiadł obok mnie.

Znowu poczułem ciepło na twarzy. Całe szczęście było już na tyle ciemno, że nikt nie byłby w stanie mnie takiego zobaczyć.

Posiedzieliśmy trochę razem na zewnątrz a następnie wróciliśmy do środka. Xinyan widząc mnie uśmiechnęła się, następnie biegnąc za Ventim, który po raz kolejny jej uciekł.

Godziny powoli mijały, aż w końcu niektórzy zaczęli się zbierać do domów.

-Słuchaj Zhongli. Jeśli to dla ciebie nie problem to zostaniemy dzisiaj tutaj na noc. Eula się zgodziła i powiedziała, że możemy skorzystać z pokojów gościnnych. - powiedział Xingqiu do chłopaka po czym spojrzał na dziewczynę śpiącą na kanapie w salonie.

-Nie budźmy lepiej Ningguang. I tak pewnie nie ma siły żeby nas odwieźć.

-My też musimy zostać. Ktoś musi Ventiego pilnować. - powiedziała Xinyan. - Zabierzcie go ode mnie bo już nie wyrobie.

Wziąłem krasnala na ręce i zaniosłem go do pierwszego lepszego pokoju i położyłem go na jednym z dwóch pojedynczych łóżek.

-W razie czego w szafie znajdziecie jakieś koce i poduszki. - powiedziała Eula wchodząc do pokoju kładąc na szafce nocnej jakieś leki. - To dla Ventiego w razie jakby rano umierał.

Kiedy dziewczyna wyszła z pokoju, do środka weszli Xingqiu i Zhongli rozmawiając o czymś.

-Kto będzie spał obok Ventiego? - zapytał Zhongli.

Pokręciłem tylko głową i oboje z Zhonglim spojrzeliśmy się na Xingqiu.

-No dobra. - chłopak tylko westchnął i zaczął sobie szykować miejsce do spania. - Tylko jak coś mi się przez niego stanie to będzie wasza wina.

Wyjąłem koc z szafy i zacząłem robić to samo co niebiesko włosy.

-Sam sobie miejsce przygotuję. - powiedział Zhongli.

-Przecież ja to sobie szykuje.

Przez dobre kilka minut się kłóciliśmy kto powinien spać na łóżku a kto na podłodze.

-Czy wy się możecie się w końcu zdecydować? - powiedział Venti, którego zapewne obudziliśmy. - Zachowujecie się jak para, która kłóci się o byle co. Jak macie taki problem to się oboje na łóżku połóżcie.

-Akurat tu się z nim zgodzę. Nie wiem jak wy, ale ja chciałbym już pójść spać. - powiedział Xingqiu kładąc się.

Ostatecznie skończyłem leżąc na łóżku odwrócony w stronę ściany.

Próbowałem uspokoić zbyt głośno bijące serce. Próby zaśnięcia też nie wychodziły do momentu w którym byłem aż tak zmęczony, że oczy same mi się zamykały.

-------------------------------------
Nie mam pojęcia czy w jakikolwiek sposób da się czytać tego ff. Jeśli znajdziecie w trakcie czytania jakieś błędy lub coś wam się nie podoba ( w sensie jeśli wam czegoś brakuje w tym ff itd.)  od razu o tym piszcie.

Następny rozdział pojawi się na 99% w środę 😌

Date?// Zhongli x ChildeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz