10

265 21 21
                                    

Rozdział przeznaczony wyłącznie dla starszych czytelników.  Sugerowana kategoria wiekowa 16+

-Nałożę wam lodów! Oczywiście za darmo! Taki prezent powitalny! - powiedział Wilson wracając za ladę - Jakie chcecie?

Peter podbiegł do szybki i sprawdził jakie są smaki.

-Hmmm ja poproszę ciasteczkowe! - powiedział po chwili namysłu

-A ja tiramisu- dodał Tony stając obok naszego syna - A ty Stephen? - zapytał

-Dla mnie to samo - powiedziałem

-Ja to co zwykle- powiedziała Agatha

-A kto powiedział że ciebie też obejmuje ta oferta? - zapytał żartobliwie Wilson

-A to nie oczywiste? - kobieta się zaśmiała - Właściwie dwa razy, Wanda musi spróbować.

Lodziarz podał każdemu wafelek z lodem i usiedliśmy przy jednym ze stołów.

-Stephen, możemy pogadać? - zapytała Wanda

-W domu kochana, w domu - powiedziałem

Siedziałem i patrzyłem na swoje ręce. Nawet nie spróbowałem loda. A co jak coś tu się dzieje? Co jak znowu ich stracę? Wszystko jest idealnie, nic nie może się stać.

Nic

Nic

-Skarbie, wszystko dobrze? -Tony wyrwał mnie z zamyślenia

-Tak, tak - rzuciłem - Po prostu trochę boli mnie głowa - wymyśliłem na poczekaniu

-Może już wrócimy do domu? - zaproponował Tony

-Wiesz co, chętnie - powiedziałem

-Zjedzmy tylko do końca- poprosiła Agatha

-Właśnie- dodał Tony

-Dobrze, jedzcie i lecimy - powiedziałem

-Tato, a ty nie jesz? -zapytał Peter

-Wiesz co synku, jakoś nie mam ochoty, chcesz moją porcję? - zapytałem a chłopiec pokiwał głową. Podałem mu mojego loda, a ten szeroko się do mnie uśmiechnął i kontynuował jedzenie.

*w domu*

-Wando, chcesz ze mną pograć? - zapytał Peter

-W te nowe Star Wars? - spytała, a chłopie pokiwał głową - Pewnie, chodźmy! Potem pogadamy Stephen.

Gdy Peter i Wanda poszli do jego pokoju, Tony podszedł do mnie i podał mi szklankę wody.

-Wiesz co zawsze pomaga mi na ból głowy? - zapytał

-Nie, co? - zapytałem

-Seks - odpowiedział

-Sugerujesz coś? - spytałem odstawiając szklankę

-Może nie chciałeś jeść loda w lodziarni, bo chciałeś mi go zrobić? Przypominam że w tym domu jeszcze się nie ruchaliśmy. - powiedział

-Ah tak? Pytanie czy tego chcesz... - podszedłem bardzo blisko niego

-Oj zawsze - powiedział po czym namiętnie mnie pocałował

Ciągle się całując, poszliśmy do naszej sypialni.

Zakluczyłem drzwi i rzuciliśmy się na łóżko. Nawzajem zaczęliśmy się rozbierać.

-Czekałem na to - wysapał Tony

-Ja też

Byliśmy już nadzy.

Wszedł we mnie i zaczął popychać na łóżku.

Minęło dobre 10 minut. Tony ze mnie wyszedł i się zmieniliśmy. Teraz to ja w nim byłem.

-Jak czujesz się z tym, że ruchasz trupa? - wysapał nagle. Spojrzałem na niego i zamarłem. Mój kutas jest właśnie w dupie jakiegoś zombie.

Rucham martwe ciało mojego męża.

Wyszedłem z niego i wstałem z łóżka.

Zombie wstało i podeszło do mnie.

-Nie rozumiesz że ja już nie istnieję? - zapytał

Zacisnąłem powieki żeby więcej tego nie oglądać.

***

Gdy się obudziłem, leżałem w łóżku z moim mężem.

Był cały.

Żywy.

Nagi.

Cholernie seksowny.

Spojrzałem na siebie.

Również nagi.

Nie tak seksowny jak Tony.

Pocałowałem go w klatkę piersiową i wstałem z łóżka.

Ubrałem na siebie bokserki, dresy i czarną bluzę i udałem się do kuchni.

Przy stole siedziała Wanda i popijała herbatę z kubka.

-Musimy porozmawiać - powiedziała nawet na mnie nie patrząc

-Hałasowaliśmy? - spytałem siadając obok niej

-Uwierz mi, wasze ruchanie jest aktualnie jednym z najmniejszych problemów. Widziałeś Fiska w lodziarni. - powiedziała po czym pierwszy raz podczas tej rozmowy spojrzała na mnie - Stephen, coś się tu dzieje. Myślę że to nasze świetne zaklęcie nie działa... Musimy to przerwać!  To niebezpieczne! Zrozum, tak będzie lepiej!

-Nie! - wykrzyczałem waląc otwartą dłonią w blat - Nie i koniec! Nigdy więcej nie wracaj do tego tematu! Zapomnij o jakiejkolwiek magii!

-Stephen, nie rozumiesz że musimy to zakończyć!? Pomożesz mi, albo zrobię to sama! - krzyknęła - Uwierz mi, też chcę żeby wszystko było takie kolorowe ja w naszym wyimaginowan świecie, ale to niemożliwe! Oni nie żyją! Nie możemy togi dalej ciągnąć!

-Kto nie żyje? - zapytał Peter 

Chłopiec stał w progu z przerażeniem wymalowanym na twarzy.

-Nikt skarbie - powiedziałem po czym podszedłem do niego i mocno go przytuliłem - Nie masz o co się martwić.

-Co musicie zakończyć? - spytał Peter

-Zakończyć tą rozmowę - rzuciłem

-O jaką magię wam chodzi? - chłopiec dalej dążył temat

-oooo magię świat oczywiście! - wymyśliłem na poczekaniu- Gdyż jutro gwiazdka i będzie śnieg, choinka i Mikołaj!

-Ale są wakacje - powiedział

-Nieprawda głuptasku - powiedziałem szybko - Zmykaj do spania bo już ci się w główce miesza.

-Dobrze tatusiu... To dobranoc - Peter spojrzał na mnie ostatni raz i poszedł do swojego pokoju

-Stephen, jak grałam z Peterem na konsoli, nagle zamienił się w zombie, to nie świadczy nic dobrego. Czy coś działo się z Tonym jak byliście sami? Cokolwiek było nie tak? - spytała

-Nie, Wando, wszystko jest w porządku. Coś sobie ubzdurałaś. - powiedziałem stanowczo

-Myślę że jest na odwrót - powiedziała twardo

-Idź spać, chyba tak jak Peterowi coś ci się pomieszało.

-Nie, Stephen, nic mi się nie pomieszało. Zresztą wiesz co, mam to gdzieś, nie chcesz mi pomoc to sama załatwie ten problem- powiedziała po czym wyszła z kuchni.

Głęboko westchnąłem i zacząłem czarować.

Wyczarowałem śnieg, choinkę, kominek i wszystko co świąteczne.

-Wszytko jest dobrze. -powiedziałem sam do siebie.

★★★

Nie ma to jak ruchać zombie 🤓👌

Is this a REAL family? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz