Część 7

14 3 0
                                    

*Obito pov*

Po uzgodnieniu wszystkiego z Kakashim przedostałem się na wyznaczone miejsce spotkania z osobami z klanu Toridō. Nie było ono jakieś wybitne. Dwa budynki ukryte głęboko w lesie, aby nie kusiły zbyt wielu osób. Problemem była jednak liczba ludzi, która popierała tą całą Hatę. Przybywając tam naliczyłem pięć osób, które zajmowały się jastrzębiami. Z takimi siłami zbyt wiele nie można zdziałać. Ilu było łącznie Toridō nie miałem zielonego pojęcia ale obstawiałem około setkę. Mimo tego ich całego podziału część z nich mogłaby dołączyć do nas w późniejszym czasie. W samej Konosze na pewno zajdą się osoby co poprą Ikeri i sprzeciwią się starszyźnie. Przecież to ona właśnie w dużym stopniu przyczyniła się do uratowania wioski przed Kotegim.

Zostałem zaprowadzony do piwnicy. Idealne miejsce do tajemnych rozmów. Przynajmniej nikt nieodpowiedni nie będzie słyszał. Tam też już siedziała czarnowłosa kobieta, która na mnie czekała. Nigdy jej nie widziałem na oczy i musiałem przyznać, że urodę miała wyjątkową. Wskazała ręką na jedno z krzeseł. Mężczyzna, który mnie przyprowadził opuścił pomieszczenie wcześniej oczywiście zamykając drzwi. Zapanował lekki półmrok, a jedynym źródłem światła była niewielka lampka.

- Cieszę się z tego, że postanowiłeś się tutaj zjawić. - zaczęła mówić. - Sprawa jest naprawdę skomplikowana, a wasza przyjaciółka krótko mówiąc jest w bardzo trudnej sytuacji ale to już chyba sam dobrze wiesz. - wyciągnęła zwój i mi go podała. Otworzyłem go i zacząłem czytać. Oprócz jej prawdopodobnego położenia oraz miejsca w które zmierza nie było zbyt wiele informacji. Mogły to być środki ostrożności lub też nieumiejętne szpiegowanie. 

- Nie jest tego za wiele. Domyślam się jednak, że wiesz więcej ale wolisz mi to powiedzieć osobiście. - kąciki ust czarnowłosej lekko drgnęły. - Czyli zgadłem. - rozsiadłem się na krześle. - W takim razie ci nie przeszkadzam. Możesz śmiało mówić. - zaśmiałem się w duchu na widok jej lekkiego zdezorientowania.

- Ehhh jesteś spostrzegawczy Uchiha to muszę przyznać. Nie dziwię się, że tak sprawnie władałeś Akatsuki z ukrycia, a potem pod przykrywkę łajzy Tobiego. - poczułem lekką dumę słysząc te słowa. Najwidoczniej doceniła moje umiejętności. Bądź co bądź coś tam potrafiłem. - Jeden z moich ludzi przechwycił wiadomość od kogoś z kraju bazaltu do starszyzny Konohy. Było tam wiele informacji o tej dziewczynie. Łącząc wszystkie fakty sytuacja jest naprawdę kiepska. - dodała szybko, a ja czekałem dalej aż wreszcie wszystko dokładnie wyjaśni. - Z tego co mi wiadomo ma ona w sobie jakąś moc. Ten ktoś pisał o jakimś ogniu oraz o końcu świata, który może nastąpić jeśli niezostanie szybko odnaleziona i zabita. - nie słyszałem żadnej legendy o wiecznym ogniu, więc uznałem to jedynie za pretekst do zabicia jej.

- Przecież mogła to być zwykła bajeczka, aby ci bardziej się na niej skupili. Czy tak nie sądzisz ? - położyłem swoje nogi na drugim krześle.

- W tym wypadku chyba jest coś na rzeczy. Sam dobrze słyszałeś o tym jak za pomocą jednego jutsu stworzyła wielką ognistą kreaturę. - to akurat była prawda. Ikeri nie znała katonu jak sama mówiła kilka razy opowiadając całą swoją historię włączając w to treningi ze swoim dawnym mistrzem. Musiała, więc bardzo dobrze kłamać lub te słowa były prawdą. - Spróbowałam zdobyć więcej informacji na ten temat sporo ryzykując. Mój ojciec objął bardzo dużą ochroną większość naszej wiedzy, którą zdobywaliśmy przez lata. Nie mogłam tutaj tego przynieść ale szczegółowo przeczytałam raport na temat wybicia większości mieszkańców jej wioski. Zrobiła to właśnie Ikeri. Co ją kierowało zapewne wiesz. Chciała się zemścić za swoją rodzinę. - była to prawda. Białowłosa o tym kilka razy opowiadała. Za każdym razem mówiła, że jej rodzina została zabita ze względu na swoją pozycję, na wskutek niezadowolenia innych. - Jej bliscy zostali zabici ze względu na zapieczętowanego w nich Kagutsuchiego. - teraz to zbiła mnie kompletnie z tropu. Jak można było zapieczętować w kimś jednego z bogów. Przecież było to niemożliwe. Ogoniasta bestia to co innego. Wyglądało na to, że komuś jednak się to udało.

- Czyli owa legenda może być prawdą ? - spytałem się jej, a ona kiwnęła tylko twierdząco głową. - Co powinniśmy w tym wypadku zrobić ? Jeśli Kagutsuchi jest w niej zapieczętowany to zapewne będzie chciał przejąć nad nią kontrolę i wkrótce nastąpi ten rzekomy koniec świata. - sytuacja krótko mówiąc robiła się coraz bardziej beznadziejna. Kakashi zapewne będzie chciał ją jeszcze jakoś uratować ale ja sam powoli rozumiałem, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest niestety jej śmierć.

- Ona musi zginąć Uchiha. - jakby na potwierdzenie moich myśli Toridō to powiedziała. - Nie wiem ile zostało nam jeszcze czasu. Sama chciałam jej jakoś pomóc ale mam związane ręce znając tą historię.

- Może jednak jeszcze jest jakieś wyjście. - próbowałem jakoś ją przekonać. - Dobrze wiesz jaki jest Naruto. On będzie chciał jej pomóc. Polubił ją, a on nigdy nie rzuca swoich słów na wiatr. To samo tyczy się hokage. - pokręciła tylko głową, a więc nie było żadnego innego wyjścia. Westchnąłem tylko i spojrzałem w ścianę na której wisiała mapa regionu. Zdziwiła mnie tam obecność kilku miejsc w tym i mojej kryjówki. Czego ten klan nie wiedział pozostawało tylko zagadką i domysłami. Może kiedyś uda mi się wtargnąć do ich biblioteki.

-=-=-=-=-=-

Pożegnałem się z Hatą i przeniosłem się do swojego mieszkania w Konosze, aby tam wszystko dokładniej przemyśleć oraz dobrać odpowiednie słowa, aby móc jakoś to wszystko wyjaśnić innym.


--------

Siemanie.

Jeśli to czytasz to dziękuję za przeczytanie kolejnej części tego opowiadania. Oczywiście jeśli macie jakieś rady, propozycje, pytania lub opinie to możecie śmiało pisać. Odpiszę na nie spokojnie. 

Więzy przeszłości || Kakashi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz